piątek, 25 września 2015

Rozdział 56

Minęły już trzy dni odkąd tu jesteśmy. Oczywiście nie robiliśmy nic poza odpoczywaniem na plaży lub nad basenem, albo kąpaniem się w wodzie. Dzisiaj postanowiliśmy wybrać się do jednego z miejscowych klubów. Ja i dziewczyny zrobiłyśmy się na bóstwo. Ja wybrałam ( klik ), Mercedes to , Tatiana to
Haylee to
Danielle  to , a Perrie to
Pomagałyśmy sobie nawzajem. Przez te kilka dni jeszcze bardziej zbliżyłyśmy się do siebie. Dziewczyny przestały traktować Mercedes jak wroga i jestem z tego zadowolona.  Gotowe poszłyśmy do salonu, gdzie mieli czekać nasi chłopcy. Efekt był taki jak chciałyśmy. Dosłownie ich zamurowało. I tym razem nie tylko Harry się ślinił. To niezwykłe jak wielką mamy nad nimi kontrolę. W sumie, każdy facet jest taki sam, reaguje tak samo. Na nasze nieszczęście działa to niemal z każdą.
Po "przywróceniu na ziemię" facetów mogliśmy wyjść. Jadąc samochodem podziwiałam wieczorne krajobrazy. Chłopaki wybrali chyba najdroższy klub w mieście. Cena kosmiczna, fakt, ale chociaż będziemy mieli pewność, że nikt niepowołany tam nie wejdzie. Mamy na myśli paparazzich.
Wakacje są dla nas, ale przede wszystkim dla chłopaków. Potrzebują odetchnąć od tego wszystkiego.
- Słyszałam, że są tu najlepsze drinki na całej wyspie. - odezwała się w pewnym momencie Haylee
- Zaraz się przekonamy.- powiedział Louis
Podeszliśmy do baru i zamówiliśmy po napoju o skomplikowanej nazwie. W międzyczasie rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Po kilku minutach nasze drinki były gotowe. Spojrzałam na swój kolorowy drink z parasolką i zakręconą słomką. Upiłam jeden łyk. To co mówią o drinkach to zdecydowanie prawda. Lepszego nigdy nie piłam.
Atmosfera powoli się rozkręcała. Porozchodziliśmy się po całym klubie. Lou cały czas trzymał się blisko mnie. Momentami nawet odrobinę zbyt blisko. Heh, grzeczny chłopiec. Prawie wszystkie miałyśmy swoich chłopaków na oku. Prawie.
Nigdzie nie widziałam Tatiany, Harry'ego i co najgorsze Mercedes. Jak ten idiota znowu coś odjebie to ja chyba go uduszę. On po prostu ma talent to pakowania się nie tam gdzie trzeba. Potem będzie jęczał, że Tatiana nie chce go widzieć. I tak w kółko. A dobra ciocia Jade znowu pobawi się w swatkę.
- Co jest kochanie ? - zapytał mnie Louis
- Martwię się, bo nigdzie nie ma naszego trójkącika miłosnego. - odpowiedziałam
- Spokojnie. Harry zwykle nie popełnia tego samego błędu. - próbował mnie uspokoić
- Nie wydaje mi się, ale ok.
Wyluzowałam i bawiłam się dalej. Tańczyłam z Louisem do późna.
Zmęczyłam się, więc postanowiłam, że poszukam Tatiany. Przeciskałam się przez tłum, aż do stolika. Na szczęście się znalazła. Nie miała najlepszej miny. Domyślałam się, co się stało, ale wolałam się upewnić.
- Co jest ? - zapytałam
- Nie mogę nigdzie znaleźć Harry'ego. Mercedes też nie ma. - łzy napłynęły jej do oczu
- To pewnie zwykły przypadek. Chodź, zbierajmy się. - wyciągnęłam rękę w jej stronę
Otarła łzy i skorzystała z mojej pomocy. Zabrałyśmy swoje rzeczy ( w tym chłopaków) i poszłyśmy w stronę taksówki, która czekała na nas już od kilku minut. Zapakowałyśmy się. Samochód zawiózł nas pod sam hotel. W głębi duszy miałam wielką nadzieję, że Mercedes grzecznie śpi w swoim łóżku, a z drugiej strony czułam, że coś jest nie tak. Poszłam się ogarnąć do łazienki. Przebrałam się w piżamę i położyłam obok Lou na łóżku.




Ka bum ! Jest rozdział :) Na Intrigue wciąż nie ma, bo nie ma komentarzy, a rozdział czeka :) 
Następnego rozdziału tutaj możecie się spodziewać w następną sobotę, piątek. Zapowiadam, będzie się działo.




poniedziałek, 21 września 2015

Rozdział 55

Niezmiernie się ucieszyłam, gdy wylądowaliśmy na lotnisku na Teneryfie. Ponad cztery godziny w samolocie robią swoje.
- To będą nasze wakacje życia. - usłyszałam ten seksowny głos przy swoim uchu
Przytuliłam się do chłopaka, a on po chwili obkręcił mnie dookoła. Ucieszyłam się, kiedy poczułam grunt pod nogami.
Po szybkim zapoznaniu z terenem, opuściliśmy lotnisko. Przyjechał po nas specjalny samochód, który miał nas zawieźć do miejsca, w którym będziemy mieszkać. Jest to podobno najlepszy hotel na wyspie. Nieliczni mogą się w nim zatrzymać. Ma widok na plażę i ocean. Posiada też własny basen, jacuzzi i inne bajery. Istny raj. Dostaniemy apartament specjalnie dla nas. Jeszcze w samochodzie, zostało ustalone, jak dzielimy sypialnie. Śmiać mi się chciało. Po przyjeździe marzyłam tylko o tym, żeby zanurzyć się w oceanie. Każdy wskoczył w swój strój na basen. Chłopcy oczywiście nie mogli od nas oderwać oczu.
- Ślinisz się Hazz. - zwróciła mu uwagę Tatiana
I nic. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Przestaje mi się to podobać. Obudź się, idioto. - klasnęła w dłonie tuż przed jego twarzą
- Co ? - ocknął się
- Nie ważne. - wzięła go za rękę i poszli
Wszyscy poszliśmy na plażę. Było całkiem sporo ludzi. Pewnie dlatego, że kilkaset metrów dalej jest kolejny hotel. Znaleźliśmy trochę miejsca i mogliśmy  się odprężyć. Ja i dziewczyny poszłyśmy do wody. Musiałyśmy korzystać, póki debilom nie przyjdzie nic głupiego do głowy. Kiedy nam się znudziło, wyszłyśmy z wody. Od razu opatuliłam się ręcznikiem i usiadłam na swoim kocu. Po chwili dołączył do mnie Louis i przytulił się do mnie.
- Podoba ci się tu ? - zapytał
- Jest super. Od dawna chciałam odwiedzić jakieś ciepłe miejsce.- odpowiedziałam
 Swój wzrok utkwiłam gdzieś za horyzontem. Jesteśmy tu od kilku godzin a już kocham to miejsce.
Posiedzieliśmy chwilę razem w ciszy, a potem dołączyłam do dziewczyn, które opalały się kilka metrów dalej. Chłopaki zginęli nam z zasięgu wzroku. Leżałyśmy plackiem na swoich kocykach i rozmawiałyśmy.
Po chwili usłyszałam dość znane głosy. Czy to....
- Dziewczyny ! - pisnęła Perrie
Podniosłam się. Przed nami stały trzy pozostałe członkinie Little Mix.
Pezz zerwała się, żeby przytulić swoje przyjaciółki. Potem nas przedstawiła.
- O ! Imienniczka. - zaśmiała się Thirlwall
 Jade, Leigh- Anne i Jesy dołączyły do nas. Razem spędziłyśmy resztę przedpołudnia. Dziewczyny są urocze. Świetnie się dogadywałyśmy. Mercedes również się rozluźniła. Chłopaków nadal nigdzie nie było. Zaczęłyśmy się martwić, więc postanowiłyśmy pójść ich poszukać. Przeszłyśmy się plażą aż do naszego apartamentu. Rozglądałyśmy się, ale na próżno. Poszłyśmy sprawdzić w domu. Weszłyśmy do salonu. Dosłownie nas zatkało. Siedzieli sobie jak gdyby nigdy nic przed wielgachną plazmą i grali na konsoli.
- Tu się schowaliście. - powiedziała Haylee
Zero reakcji.
- Oni chyba nie słyszą. - mruknęła Dan na co reszta zachichotała
- To są chyba jakieś jaja. - załamała się Tatiana
Pokręciłam głową.
- Tak to się robi. - podeszłam do stolika i wyjęłam wszystkie wtyczki
Telewizor zgasł.
- Ej ! Co to ma być ?! - zaczęli się wydzierać
- Zwrócilibyście na nas uwagę ! Zauważcie, że tu stoją wasze piękne dziewczyny w strojach kąpielowych, a wy zajmujecie się jakimiś grami ! - wydarła się Perrie
Po chwili podszedł do niej Zayn i wpił się w jej usta. Woow.
Chłopaki chwilę się z nami pomiziali, a potem całą ekipą wyszliśmy na taras. Na plaży zrobiło się bardzo tłoczno. Wszyscy albo wskoczyli do basenu, albo zajęli wygodne leżaczki. Ja wybrałam leżak.
Na stoliku obok znalazłam jakąś książkę. Zaciekawiła mnie, więc zaczęłam ją czytać. Gdy byłam na dobre wciągnięta książką, ktoś postanowił mi przeszkodzić, Zabiję, utopię. Spojrzałam na ktosiów spod swoich okularów. Zayn i Louis stali nade mną z podejrzanymi uśmiechami, a to nie wróżyło nic dobrego. Jak tej dwójce przyjdzie coś idiotycznego do głowy to zazwyczaj dzieje się coś mało przyjemnego.
- Słucham ? - zapytałam
Spojrzeli na siebie, a potem znowu na mnie. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do książki. To był błąd, bo poczułam, że unoszę się nad ziemią. Domyśliłam się, czego chcą. Zdążyłam się przebrać w szorty i bluzkę, bo nie myślałam, że dwóch przygłupów wpadnie na pomysł wrzucenia mnie do basenu. Próbowałam się wyrwać, ale to na nic. Wylądowałam w wodzie.
- Już nie żyjecie. - powiedziałam gdy tylko się wynurzyłam
Wybuchnęli śmiechem.
- No nie wiem słońce, jakoś nadal tu stoję. - powiedział Lou
Długo nie postał. Zayn wepchnął go do basenu. Teraz to nawet ja się zaśmiałam.
- Dzięki stary, myślałem, że trzymasz ze mną. - oburzył się
- Źle myślałeś.- odparł
Śmieszyła go cała ta sytuacja, ale jak to mawiają ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Pezz rzuciła czymś tak, że Malik przewrócił się i sam również wylądował w basenie.
- Dzięki Perrie. - krzyknęłam
- Nie ma za co, kochana. - odkrzyknęła
Olałam chłopaków i poszłam się przebrać. Poraz KOLEJNY. Czuję, że na jednym takim dowcipie się nie skończy. O nie. Będzie zemsta. Na pewno.


Wreszcie udało mi się skończyć ten rozdział. Ygh. Wiem, powinnam dodać go już dawno, i jeszcze wcześniej powinien być rozdział Intrigue, ale nie było ani jednego komentarza. Rozdział jest napisany, więc wystarczy, że skomentujecie 5 RAZY A tak przy okazji. Chcielibyście inną historię by mua ? Mam kilka pomysłów, również na nie-fanfiction, tylko pytanie, czy ktoś by czytał ? Dajcie znać w komach. Buziaki :*

niedziela, 13 września 2015

Rozdział 54

Obudziłam się z tym cudownym uczuciem, że już dzisiaj zobaczę Louisa i chłopaków. Postanowiłyśmy zostać w domu. Zjadłyśmy wszystkie razem śniadanie w postaci naleśników i kawy. Po śniadaniu każda z nas poszła się ogarnąć. Ubrałam się w jakieś luźne ciuchy. Nie miałyśmy żadnego ambitnego zajęcia, więc siadłyśmy na kanapie przed telewizorem, czekając. Długo to nie trwało. Po około dziesięciu minutach drzwi otworzyły się z wielkim hukiem. Automatycznie spojrzałyśmy w tamtą stronę i zobaczyłyśmy pięciu idiotów z zacieszem na ryjach. Hahahah.
- Hej dziewczyny. - powiedzieli jednocześnie
- Muszę przyznać, wejście mieliście zajebiste. - oznajmiła Haylee po czym wstała przytulić Nialla
Po chwili wszystkie tkwiłyśmy w ramionach swoich chłopaków. Tylko Mercedes wciąż siedziała na kanapie.
- Poczekaj chwilkę. - zwróciłam się do Louisa i podeszłam do blondynki
- Pamiętasz o czym rozmawiałyśmy ? - zapytałam z uśmiechem
Spojrzała na mnie jak na wariatkę. Wskazałam jej delikatnym ruchem głowy Harry'ego i Tatianę. Dopiero wtedy zrozumiała.
- Teraz ?
- Tak.
Westchnęła ciężko i ruszyła w kierunku pary.  Usiadłam na kanapie obserwując rozwój wydarzeń.
- Co zrobiłaś ? - usłyszałam dobrze znany mi głos
- Obiecałam jej ojcu, że będzie się tutaj dobrze czuła. Miała wyrzuty sumienia przez to co się stało, no i czuła się wyobcowana, więc powiedziałam, że najlepszym sposobem będzie przeprosić. - odpowiedziałam
- Ach, ty i twoje dobre serduszko. - zaśmiał się
- Ona na prawdę nie jest taka zła.- wtuliłam się w niego
- Zobaczymy...




*
 Biegałam po całym pokoju próbując spakować wszystko co najważniejsze. Co chwilę przypominałam sobie o nowych rzeczach, a Lou siedzi sobie na łóżku i tylko się gapi. Szlag mnie zaraz trafi.
- Może byś pomógł ?! - krzyknęłam z łazienki wkładając swoje kosmetyki do kosmetyczki
- Przecież świetnie sobie radzisz. - odparł rozbawiony
Warknęłam pod nosem. Dziewczyny pewnie mają podobnie. Tylko Mercedes ma wszystko zapakowane. Na szczęście udało jej się wszystko wyjaśnić i jest już ok.
Spojrzałam na zegarek. Lot mamy za dwie godziny, a ja jeszcze w proszku. Upewniłam się, że wszystko mam i zaczęłam ogarniać siebie. Ubrałam się w luźny biały crop top, jeansowe szorty. Na nogi założyłam białe sneakersy. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy związałam w kucyka. Gotowa wyszłam z łazienki.
- Wreszcie. - Louis widząc mnie zerwał się na równe nogi
- Gdybyś pomógł, poszłoby szybciej. - powiedziałam
- Nie marudź już. - cmoknął mnie w policzek, po czym wziął moją walizkę
Haha, gentelman się znalazł. Na dole byli już wszyscy.
- Szybciej się nie dało ? - zapytał z sarkazmem Liam
-  Dałoby się, ale ktoś - spojrzałam na Louisa - nie chciał mi pomóc
- Dobra, nie ważne. Idziemy, bo się spóźnimy.
Wyszliśmy z domu robiąc wielki hałas, jak to my. Już nie mogliśmy się doczekać ciepłego klimatu i wspaniałych widoków Teneryfy.

piątek, 4 września 2015

Rozdział 53

Ostatni tydzień, przed wakacjami, minął nam bardzo "aktywnie". W poniedziałek zaczęły się zawody sportowe. Piłka nożna, koszykówka,siatkówka i inne. Poniedziałek i wtorek należały do piłki nożnej. Mimo, że nacodzień nie gram w nogę, zostałam poproszona do drużyny. Zgodziłam się, ponieważ lepsze to niż bezczynne siedzenie. Nieważne, że jutro mam siatkówkę i prawdopodobnie będę miała zakwasy. W zawodach brały udział reprezentacje z każdej klasy. My zajęliśmy trzecie miejsce, ale tylko dlatego, że Phoebe słynąca z niechęci do mnie, nie potrafiła odrzucić swoich codziennych przyzwyczajeń. Cała drużyna była na nią wściekła. Brunetka twierdziła, że "ona nic takiego nie zrobiła". We wtorek siatkówka, czyli to co kocham. Na wszelki wypadek, nauczyciel w-f zamienił Phoebe, na taką jedną Lily. Dziewczyna umie dobrze grać i jest bezkonfliktowa. Jak dla mnie może być. Biedna, Phoebe. Cały dzień siedziała obrażona na ławce. Zdobyliśmy pierwsze miejsce. Po dwóch dniach ostrego zapierdalania, musiałam odpocząć. W środę, wszystkie wybrałyśmy się na wielkie zakupy. Haha, miałam odpocząć, a dostałam gorszy wycisk. Mimo wszystko, jestem szczęśliwa. W piątek przylatuje Mercedes, a chłopaki w sobotę. W niedzielę wylatujemy całą brygadą na Teneryfę. Podobno będzie tam również kilkoro innych znajomych. Ekstra.
- Jeszcze nigdy nie czułam się tak wykończona. - jęknęłam rozkładając się na kanapie w salonie
W odpowiedzi otrzymałam tylko jęknięcia dziewczyn. Zaśmiałam się pod nosem. Najzabawniejsze jest to, że miałyśmy kupić rzeczy na wakacje, a zakupów zrobilyśmy, jakbyśmy jechały na co najmniej pół roku.
Zjadłyśmy jakąś obiadokolację i powlokłyśmy się na górę. Rozpakowałam zakupy i walnęłam się na łóżku, nawet nie przebierając. Zrzuciłam tylko buty.
Czwartek pod znakiem lenistwa czas zacząć. Wstałam z uczuciem, że wszystko mnie boli. Ubrałam się w wygodne ciuchy, włosy związałam w byle jakiego koka i zeszłam na dół.
- Wstała nasza śpiąca królewna. Matko, Jade, wyglądasz jak zombie. - przeraziła się Danielle
Zgromiłam ją wzrokiem.
- I tak się czuję. Wszystko mnie boli. - usiadłam przy stole
- Wiem co czujesz. Też tak mam, po kilku dniach pracy, ale kocham to co robię. - podała mi kubek z gorącą, parującą kawą
- Wszystkie zasłużyłyśmy na ten urlop. Rozerwiemy się i zabawimy - powiedziała Haylee
- Taa, będzie super...- mruknęła  Tatiana
Z jednej strony, te wakacje są żeby odpocząć i spędzić czas, więc powinnyśmy być pozytywnie nastawione, ale jednak ją rozumiem. Nie podoba jej się obecność Mercedes. Chyba nadal patrzy przez pryzmat tego, co się stało na weselu. Miejmy nadzieję, że wszyscy będą się dobrze bawić, bez żadnych komplikacji.

*Piątek*  
Jestem właśnie w drodze na lotnisko po Mercedes. Dziewczyny wolały zostać w domu. Ech. Zaparkowałam samochód i stanęłam tak, żeby blondynka mogła mnie zauważyć. 
- Jade ! - usłyszałam
Po chwili dziewczyna stała przedemną. W jednej ręce trzymała swoją walizkę. 
- Cześć. - przywitała mnie ciepłym uśmiechem
- Hej. Chodźmy. - powiedziałam
Szłyśmy pomiędzy wychodzącymi ludźmi w stronę mojego auta. 
- Jak lot ? - zapytałam
- Całkiem spoko. - odpowiedziała 
Zapakowała swoją walizkę do bagażnika i usiadła obok mnie na miejscu pasażera. Droga do domu minęła nam w ciszy. Gdy zaparkowałam pod domem, blondynka wyjęła swoją walizkę i razem skierowałyśmy się w stronę drzwi frontowych. Dziewczyny pewnie już zauważyły, że jesteśmy. 
Wszystkie siedziały w salonie. 
- Hej. - rzuciły krótko 
Mercedes chyba zauważyła, że nie jest tu zbyt mile widziana. Zaprowadziłam ją na górę, do pokoju gościnnego. 
- One mnie tutaj nie chcą.....- powiedziała smutno, siadając na łóżku
- To nie tak. Po prostu przypominasz ten przykry incydent z wesela i tyle. - westchnęłam
Może ona nie jest taka zła ?  Merc do końca dnia została w pokoju. Nie chciała wychodzić, a pozatym powiedziała, że jest zmęczona.
Pogadałam chwilę z dziewczynami, zjadłyśmy kolację i również się rozeszłyśmy. Zasnęłam z wielkim bananem na twarzy. 


No i mamy 53 :). Co sądzicie ? Mimo, że nie było tych 5 komentarzy wstawiam wam ten rozdział. Mamy już wrzesień, zaczęła się szkoła i szczerze mówiąc, mój plan lekcji nie jest zadowalający. W poniedziałki i wtorki będę kończyć o 14.55. Co za tym idzie, muszę ustalić nowy system dodawania rozdziałów.  Myślę, że najlepszymi dniami będą środy, dla Intrigue i piątki/soboty dla tego ff. Czuję, że będzie ciężko. Buziaki :*