sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 6

Zostałam obudzona przez jakiegoś podłego osobnika.
- Kim jesteś i dlaczego mnie budzisz?- zapytałam nie podnosząc głowy z poduszki
- Wstawaj, jeżeli nie chcesz przespać całego dnia.- odezwał się męski głos
Pff, jeszcze czego. Tak fajnie mi się spało.
- A jeżeli chcę? - zapytałam
- Przysięgam, że jak zaraz nie wstaniesz i się nie przebierzesz to ci pomogę.- i już wiedziałam, że to Harry
- Po co? - jęknęłam siadając na łóżku
- Impreza jest.- uśmiechnął się
O nie. Nie, to nie jest dobry pomysł.
- To nie jest najlepszy pomysł. - powiedziałam
- Rozerwiesz się trochę. Jest piątek przecież. - nalegał
- Ok, ale dlaczego ci tak zależy? Chyba się we mnie nie bujasz co? - zgodziłam się w końcu
- Nie, ja nie. Niall by mnie zajebał.- powiedział
Stop, powiedział " ja nie". Ja pierdolę.
- Możemy pogadać tak na poważnie? - zapytał
Nie miałam zielonego pojęcia o co mu chodzi. O czym mógł chcieć ze mną gadać.
- Jasne.- odpowiedziałam
- Ty na prawdę jesteś taka ślepa i nie widzisz jak Louis na ciebie patrzy?- zapytał prosto z mostu
Zakrztusiłam się śliną, gdy to usłyszałam. Nie wiedziałam, jak na to odpowiedzieć.
Nie codziennie się słyszy takie rzeczy.
- Mówisz poważnie?- spojrzałam na niego
- Znam go i widzę takie rzeczy. Nie gadaj, że nie zauważyłaś jaki jest dla ciebie gdy nie ma Eleanor. Widzę też jak ty się na niego patrzysz.- odpowiedział
Miałam mętlik w głowie. Chciałam zaprzeczyć, ale wiedziałam, że nie ma sensu.
- Jeżeli nie wierzysz, to mogę ci to łatwo udowodnić.- uśmiechnął się lekko.
- Dobra. Eh, zaraz będę na dole.- westchnęłam
Harry opuścił mój pokój, a ja nadal zdezorientowana siedziałam na łóżku.
Chyba zaczynałam zdawać sobie sprawę, że się zakochuję. To wszystko jest takie pojebane.
Ostatni raz byłam zakochana mając czternaście lat , czyli ponad cztery lata temu . Miałam wtedy cudownego chłopaka, ale los miał dla nas inne plany. Jesienią 2009 roku zdiagnozowano u niego białaczkę. Dawali mu góra pół roku życia. Cały czas byłam przy nim. Na każdej chemioterapii. Danny był najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała i nie mogłam patrzeć jak cierpi. Kazał mi być silną, dla niego i nie poddawać się. Pamiętam dokładnie jego ostatnie słowa. Powiedział, żebym obiecała, że będę kiedyś szczęśliwa, a on patrząc na mnie z góry, też będzie. Zostało mi po nim zdjęcie.
Jego ostatnie zdjęcie przed tym jak usłyszeliśmy diagnozę. Robione u mnie w pokoju w Mullingar. Z tyłu jest podpisane: Daniel Foster 15.04.1994-23.03.2009. Mimo tego, że obiecałam być szczęśliwa wcale nie jestem, a już trzy miesiące po jego śmierci znienawidziłam życie. Wszystko za sprawą jego starszego brata Jaydena. Najpierw pomagał mi przejść przez to wszystko. Kiedy otrząsnęłam się po śmierci Danny'ego rozkochał mnie w sobie. To uczucie nie było tak silne jak do młodszego Fostera, ale wystarczyło, żeby zabrał mnie na imprezę do swoich kumpli. Wiedziałam, że to nie są jacyś porządni goście. Alkohol lał się litrami, ale ja nie chciałam pić. Poszłam do łazienki, żeby umyć twarz. Gdy wróciłam, zobaczyłam, że mój "chłopak" obściskuje się z jakąś laską. Zabolało. Gdy mnie zobaczył, momentalnie wstał i wygonił tą dziewczynę. Krzyczałam, że nie chcę go już znać, a wtedy on wziął mnie mocno za rękę i wyprowadził z klubu. Razem z jego kolegami znaleźliśmy się na tyłach. Zaczął się do mnie zbliżać. Niebezpiecznie zbliżać. Zgwałcił mnie, a potem pobił.
Po tych wydarzeniach obudziłam się w szpitalu. Chciałam umrzeć i być razem z Danielem. Jayden prawdopodobnie siedzi teraz w więzieniu.

To wspomnienie znowu odżyło, ale wiem, że teraz nic mi nie grozi. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki, żeby przyszykować się na imprezę, na której może wszystko się zmienić. Włosy związałam w koka i związałam czarną bandamką. Pomalowałam się i przebrałam się . Zabrałam jeszcze moją skórzaną kurtkę, telefon i portfel i zeszłam na dół.
- No wreszcie.- zaśmiała się Hay
Uśmiechnęłam się tylko. Tym razem na imprezę idziemy w pełnym składzie. Eh. Przez całą drogę to klubu słuchałam muzyki na słuchawkach. Po pięciu minutach dojechaliśmy. Ten sam klub co wcześniej.
Miejsca też te same. Na dobry początek zamówiłam coś mocniejszego. Nie zamierzam dzisiaj pić, więc ten jeden mocniejszy drink musi wystarczyć. Po tym jak kelner przyniósł zamówienia, ruszyliśmy na parkiet.
- Gotowa?- szepnął mi na ucho Harry
Kiwnęłam głową. Yh, on chce mi pokazać, że Louis coś do mnie czuje, ale ja w to wątpię.
Wstaliśmy i odeszliśmy  tak, żeby nikt nas nie słyszał.
- Jest jeden sposób. Zatańcz ze mną i obserwuj jego reakcję. Jeżeli jest tak jak mówię, to będzie zazdrosny.- wyjaśnił
- To nie wypali, ale ok.- odparłam
Wróciliśmy na środek parkietu gdzie większość tańczyła. Nagle jakby na złość muzyka zmieniła się na powolną. Odetchnęłam i zaczęłam tańczyć z Harry'm. Co jakiś czas spoglądałam na Louisa tańczącego z Eleanor i kurwa. Było widać, że jest cholernie zazdrosny.
- Widzisz?- zapytał Harry
Ja pierdolę. W pewnej chwili, chyba zadzwonił telefon Eleanor, bo powiedziała coś do telefonu, potem do Louisa i wyszła. Byłam ciekawa gdzie, ale to w sumie nie moja sprawa. Postanowiłam usiąść i chwilę odpocząć. Zamówiłam kolejnego drinka. Wiem, że mówiłam o jednym, ale muszę coś wypić.
- Zatańczysz?- zapytał w pewnym momencie Louis
- Jasne.- zgodziłam się po chwili.
Chciałam z nim pogadać, a to jest w sumie najlepsza okazja.
- Gdzie ci uciekła Eleanor?- zapytałam gdy byliśmy na parkiecie
- Do pracy.- odpowiedział
- Ona coś dużo pracuje.Praktycznie jej w domu nie ma.- powiedziałam
- Nie mów, że ci to przeszkadza.- zaśmiał się
- Wcale.- uśmiechnęłam się
Powoli zbliżał się do mnie. Kurwa. Wiem co on chce i pragnę tego jak cholera.
Delikatnie złączył nasze usta, a ja poczułam, że unoszę się w powietrzu...


:3 Rozdział moim zdaniem trochę zbyt długi, więc napiszcie jak uważacie. Oczywiście jeżeli czytacie, to zostawcie coś po sobie :)   

piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 5

Dwa tygodnie minęły mi bardzo szybko i dzisiaj przymierzam mój,ugh mundurek. Mało tego, wszyscy się zebrali żeby mnie zobaczyć. Jeszcze jakby było na co patrzeć.
- Nie włożę tego. - zaprzeczyłam
- Tylko jutro. Później będziesz mogła nosić spodnie.- powiedziała Haylee
- Wyglądasz uroczo.- zaśmiała się Eleanor
Jakby mnie interesowało jej zdanie.
- Na serio, do twarzy ci.- poparł ją Louis
Reszta powstrzymała się od opinii i za to jestem im wdzięczna. Hay poprawiała spódnicę, żeby leżała jak trzeba. Muszę się dowiedzieć, kto wprowadził takie mundurki i wjebać tej osobie. Większość osób można poznać po ubiorze. Eh, chociaż te mundurki są pewnie dlatego, żeby nie było dyskryminacji, że ktoś ma gorsze czy lepsze ciuchy.
- Dobra, jest późno wszyscy won. - powiedziałam po skończeniu tych pierdolonych przymiarek
- Myślałem, że chociaż pozwolisz mi patrzeć jak się rozbierasz.- mruknął Harry
Jak to usłyszałam, to myślałam, że go jebnę w twarz.
- Nie, spierdalaj.- pokazałam mu język i wyrzuciłam wszystkich oprócz Hay za drzwi
Spojrzałam na dziewczynę,która z trudem powstrzymywała się od śmiechu. Po chwili obie wybuchłyśmy głośnym śmiechem.
- Dobra, jutro budzę cię o 7:30.- powiedziała Haylee  gdy już się uspokoiłyśmy
- Ygh.- jęknęłam
Blondynka opuściła mój pokój a ja szybko przebrałam się w piżamę .Mundurek powiesiłam na drzwiach szafy, wzięłam z komody laptopa i położyłam się z nim na łóżku. Napisałam na Twitterze: Jutro pierwszy dzień w nowej szkole. Ratujcie X_X. Chwilę potem dostałam wiadomość od Louisa: Dasz sobie radę, wierzę w ciebie.
Zauważyłam, że bez Eleanor obok zachowuje się inaczej. Szczególnie w stosunku do mnie.
Może to prawda co mówią, że w ich związku źle się dzieje. Ja osobiście tego jeszcze nie zaobserwowałam, ale chyba zacznę bardziej się temu przyglądać.
Porozmawiałam chwilę ze starymi koleżankami z Mullingar. One zawsze zazdrościły mi, że mam sławnego kuzyna, a teraz kiedy mieszkam z nim i jego przyjaciółmi ich zazdrość się zwiększyła. Pożegnałam się z nimi, odłożyłam laptopa na komodę i położyłam się spać.
*
Rano, tak jak zapowiedziała Haylee zostałam przez nią obudzona o 7:30.
- Wstawaj już!- krzyknęła kiedy nie mogła mnie dobudzić
- Kurwa, to ranne wstawanie nie jest dla mnie.- burknęłam
Haylee zadowolona, że udało jej się mnie obudzić wyszła się umyć i przebrać. Wzięłam szybki prysznic. Umyłam całe ciało i wtarłam w nie odżywczy krem o zapachu cynamonu. Włosy wysuszyłam i nałożyłam odżywkę, następnie je lekko wyprostowałam. Wróciłam do pokoju, żeby założyć mundurek. Przyjrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że nie wyglądam źle. Chociaż i tak potem zmienię swój styl mundurka. Do torby włożyłam telefon, kilka książek i zeszytów, piórnik. Pomalowałam się lekko, i włożyłam dodatkowo do torby kosmetyczkę. Ubrana zeszłam na dół. Tak jak myślałam, była tam Haylee.
- Reszta jeszcze śpi, tak więc przejdziemy się.- rzuciła mi jabłko
Na szczęście założyłam jedne z wygodniejszych balerin.
- Jest ładna pogoda, więc ok.- uśmiechnęłam się
Haylee w swoim mundurku prezentowała się dużo lepiej ode mnie. Jej pasował wygląd "przykładnej uczennicy", ale mi nie zbyt. Miałam dobre oceny, ale to tylko dlatego, że dodatkowe nauczanie miałam w domu.
Wyszłyśmy w kierunku szkoły cały czas rozmawiając. Hay opowiadała mi o nauczycielach, którzy będą mnie uczyć.
Powiedziała mi, że większość przedmiotów powinnyśmy mieć razem. W starej szkole, klasy były dzielone na małe grupy i czasem łączone z innymi.
W szkole byłyśmy  8:40. Szłyśmy niecałe 20 minut. Tak, przygotowywałam się ponad 30 minut.
Przed budynkiem szkoły zbierali się uczniowie. Widziałam zakochane pary całujące się na trawie, przytulające się przyjaciółki i  chowających się za murem palących chłopaków. Witaj szkoło!
- Chodź, poznasz moją koleżankę.- Haylee pociągnęła mnie w stronę siedzącej na trawie dziewczyny.
- Tatiana!- krzyknęła blondynka
- Haylee. Jej ale ja cię dawno widziałam.- ciemnowłosa dziewczyna przytuliła ją
- To jest moja przyjaciółka Jade.- przedstawiła mnie.
- Miło mi cię poznać.- brunetka obdarzyła mnie uśmiechem.
- Jade, to moja koleżanka Tatiana.- powiedziała
- Nie wyglądasz mi na brytyjkę.- powiedziałam
- Oh, pochodzę z Rosji. Mój ojciec mnie tu wysłał, żebym się wykształciła.- sprostowała
Razem z Tatianą weszłyśmy do szkoły. Ta średniego wzrostu osóbka, wydaje się fajna. Podoba mi się jej pełnia energii. Udałyśmy się do dużej sali, w której siedziało mnóstwo osób, jednak znalazłyśmy trzy wolne miejsca w pierwszym rzędzie. Mimo, że dyrektor wszedł na salę i powiedział, żebyśmy byli cicho bo apel się zacznie, nikt go nie słuchał. W końcu uciszył nas pisk mikrofonu.
- Witam was moi drodzy na rozpoczęciu nowego roku szkolnego. Jest to szczególny rok, gdyż obchodzimy 100 rocznicę istnienia. Za chwilę, udacie się do klas, żeby otrzymać plan lekcji i klucze do szafek. Wraz z całym gronem pedagogicznym życzę wam, żeby ten rok był kolejnym rokiem ciężkiej pracy. Dziękuję.- wygłosił swoją mowę dyrektor. Dowiedziałam się, że nazywa się Simon Price, uczył fizyki i był dość wymagający.
Po apelu, poszłam z Tatianą i Haylee pod salę nr 10 na spotkanie z wychowawczynią  Niną Donovan. Była ona anglistyczką, podobno bardzo miła młoda kobieta z brązowymi włosami do ramion i ciemnymi oczami.
Zadzwonił dzwonek, więc weszliśmy do sali. Usiadłam z Haylee w ostatniej ławce, a Tatiana usiadła z jakimś chłopakiem. Cóż, może ma kogoś. Rozmawiałam w najlepsze z przyjaciółką, gdy ktoś nam przeszkodził.
- Wypad, to nasza ławka.- usłyszałam słodki głosik
Haylee zaklęła cicho.
- Spierdalaj Mitchell.- odgryzła się Haylee
Stały nad nami dwie dziewczyny. Ciemnowłosa i blondynka. Sądze, że są to klasowe "dziunie". Wszędzie tylko te plastiki...
- Ty chyba nie wiesz kim ja jestem. Do Phoebe Mitchell nie wolno się tak zwracać, ani do jej przyjaciółki.- powiedziała ciemnowłosa
- Pff, plastik nie będzie mi rozkazywał.- prychnęłam
- Widzę kotku, że jesteś nowa. JA TU RZĄDZĘ, a nie ty. Jak ci się coś nie podoba, to możemy razem z Chloe zrobić ci taki wycisk, że nikt cię nie pozna.- syknęła
Chciałam jej coś odpowiedzieć, ale nie zdążyłam gdyż pani Donovan zwróciła nam uwagę.
- Phoebe, Chloe usiądźcie gdzieś indziej.- poleciła
Brunetka podniosła palec, na znak, że chce coś powiedzieć, ale nauczycielka zgromiła ją wzrokiem.
Usiadły w ostatniej ławce na drugim końcu sali. Dobrze, bo ja nienawidzę takich pustych lalek.
Już polubiłam panią Donovan. Dostaliśmy plany lekcji i kluczyki do szafek. Pech chciał, że dostałam szafkę obok Haylee i Phoebe. Nienawidzę życia.
Jedyna reakcja na jaką było mnie stać po powrocie do domu to głośne " kurwa mać" i  walnięcie się na łóżko. Zjadłam obiad, który ktoś zostawił w kuchni i poszłam na górę do pokoju. Przebrałam się i położyłam się na łóżko. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

BUM! Bonusowy rozdział :3 Piszcie czy wam się podoba :) Starałam się, żeby był dłuższy.      

Rozdział 4

Następnego dnia obudziłam się na szczęście w swoim pokoju. Zupełnie nie pamiętam jak wróciłam i dosłownie wszystko mnie boli. Z trudem wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Na szczęście miałam na sobie sukienkę z wczoraj. Moja twarz wyglądała okropnie. Zmyłam resztki wczorajszego makijażu i nałożyłam nowy. Przebrałam się w luźniejsze ciuchy . Zgarnęłam jeszcze z szafki nocnej telefon i zeszłam na dół. W kuchni siedziała prawie cała nasza brygada.
- Dobry. - przywitałam się
Usiadłam przy stole obok Louisa i od razu położyłam głowę na blacie.
- Nieźle wczoraj zaszalałaś. - powiedział Niall
Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem.
- Tyle to ja akurat wiem. Lepiej daj mi coś na łeb.- odparłam
Po chwili stała przede mną szklanka wody i aspiryna.Połknęłam szybko tabletkę i popiłam wodą.
Wróciłam do poprzedniej pozycji z głową na blacie stołu.
- Twoja mama dzwoniła.- słysząc te słowa myślałam, że się zajebię po prostu.
- Że jak, kurwa?!- krzyknęłam podnosząc się
- Martwiła się.- blondyn spojrzał na mnie
- Co ci mówiła ? - zapytałam jęcząc
Teraz żałuję, że napisałam gdzie jestem. Moi rodzice na pewno tu przyjadą i każą wrócić do domu. W ich idealnym domu, nie ma miejsca na takie zachowania, ale ja mam to gdzieś. Nie chcę być bogatą córeczką rodziców, która ma wszystko na zawołanie. Jestem u Nialla tylko dlatego, żeby mieć chociaż dach nad głową. Niedługo zacznę szukać pracy i będę płacić za siebie.
- Była szczęśliwa, że chociaż byłaś na tyle rozsądna, żeby przyjechać do mnie a nie kręcić się po hotelach czy ulicach. Powiedziała, że możesz zostać w Londynie, ale pod jednym warunkiem.- odpowiedział
Nawet nie zauważyliśmy kiedy reszta domowników ulotniła się z kuchni.
Domyślałam się, jaki warunek mogła postawić moja matka, jednak chciałam się upewnić.
- Jakim?- westchnęłam
- Masz skończyć szkołę.- powiedział
No chyba ją pojebało. Nie będę chodziła do szkoły, ani nie wrócę do domu.
- Nie.- powiedziałam krótko
- Załatwię ci szkołę do której chodzi Hay, będziecie razem w klasie.- próbował mnie przekonać
Yh, on najwyraźniej też chce żebym była "wykształcona". W każdym razie, chodzenie do szkoły z Haylee mogło być nawet ok.
- Dobra. - jęknęłam
Spojrzałam na Nialla. Chyba był zadowolony, że udało mu się wybrnąć z tej sytuacji.
Sama nie wierzyłam, w to co robię. Mam nadzieję, że ta szkoła będzie ok. W sumie, tylko jeden rok. Potem znajdę pracę. Nie, nie będę studiować. Ewentualnie wezmę udział w jakichś kursach dla makijażystek. Tak, to tym chcę się zajmować.
- Macie jakieś plany na dzisiaj? - zapytałam
- Za dwie godziny wychodzimy na wywiad.- odpowiedział
- Tak więc ja pogadam z Haylee o tej szkole. - uśmiechnęłam się lekko
Wstałam ze stołka i udałam się na górę do sypialni dziewczyny. Jak przypuszczałam leżała na łożku z laptopem na kolanach.
- Cześć. - powiedziałam
- Hej. - uśmiechnęła się na mój widok.
- Nienawidzę mojej matki. Dzwoniła do Nialla i powiedziała, że mam skończyć szkołę.- usiadłam obok niej na łóżku
- Będziesz chodzić ze mną. -odpowiedziała blondynka
- Opowiedz mi coś o swojej szkole. - poprosiłam.
- Blackwood jest jednym z lepszych college'ów w Londynie. Nauczyciele są  w porządku, zawsze wszystkim pomagają. Jedynym minusem są mundurki.- zaczęła swoje wywody Haylee
Wzdrygnęłam się na samą myśl o mundurkach. Hay wyjęła z szafy wieszak na którym wisiała biała koszula z kołnierzem na krótki rękaw, szary sweter, bordowa marynarka z logo szkoły, bordowy krawat ze złotymi paskami, szara spódnica.
Boże, jak ja w tym będę wyglądać.
- Do tego jeszcze rajstopy lub podkolanówki.- powiedziała
Co chwila bardziej żałuję tego,że się zgodziłam. Do końca wakacji zostały dwa tygodnie. Ostatnie dwa tygodnie wolności.

Rozdział miał być wczoraj, ale niestety nie zdążyłam. Jeżeli ci się podoba, zostaw komentarz :)         

środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 3

Z pomocą Haylee szybko wybrałam odpowiedni zestaw . Pomalowałam się.
Zwykle nie nakładam zbyt dużo makijażu, ale dzisiaj postanowiłam zaszaleć i zrobiłam odważniejszy makijaż. Hay zrobiła mi fryzurę. Podkręciła lekko końcówki moich włosów i popsikała lakierem, żeby się nie zepsuły.
- No, wyglądasz super - powiedziała gdy skończyła
- Też tak uważam - odparłam uśmiechając się do swojego odbicia.
- Teraz ty pomagasz mi - zaśmiała się Haylee.
Poszłam z blondynką do sypialni jej i Nialla. Nie chciałam wnikać w szczegóły. Podeszłam do jej szafy i rozejrzałam się. Miała dużo ubrań. 10 minut później podałam jej gotowy strój . Dziewczyna szybko obejrzała to co dla niej wybrałam, po czym poszła się przebrać. Pomogłam jej z makijażem.
- Wow, znasz się na tym lepiej niż ktokolwiek.- powiedziała Haylee
- Skończyłam kurs wizażu.- uśmiechnęłam się
Posprzątałyśmy po sobie i zeszłyśmy na dół. Prawie wszyscy już byli.
- Nie mogę iść.- jęknęła Eleanor
Nawet mnie to ucieszyło. Nie polubiłam jej zbytnio.
- Jedna modelka się rozchorowała i chcą żebym ją zastąpiła.Przykro mi.- wyjaśniała patrząc przepraszającym wzrokiem na Louisa
- Nie szkodzi.- przytulił ją
Brunetka wyszła z domu. My czekaliśmy na zejście Perrie i Danielle. Dziewczyny zjawiły się 5 minut później.
Wreszcie mogliśmy wyjść. Było nas 9 osób, więc podzieliliśmy się na dwa samochody. Ja, Hay, Perrie Danielle i Niall w jednym a reszta w drugim. Dojazd zajął nam 20 minut.
Impreza odbywała się w dużym klubie nocnym. Ja osobiście nigdy w takim nie byłam. Wszelkie przyjęcia organizowane przez rodziców odbywały się w eleganckich restauracjach, lub po prostu w domu.
Po wejściu do środka było czuć alkohol, dym papierosowy i Bóg wie co jeszcze. Podobała mi się jedynie muzyka na żywo. Zajęliśmy miejsca w loży znajdującej się niedaleko baru. Nie skończy się to dobrze, czuję to. Po chwili przyszła kelnerka. Zmierzyłam ją wzrokiem. Jej spódnica była stanowczo za krótka. Miała koszulę rozpiętą tak, że było widać jej biustonosz. Spojrzałam na chłopaków. Oczywiście gapili się na jej cycki. Hay szybko to zauważyła i szturchnęła Nialla w ramię. Złożyliśmy zamówienia.
- Krótszej spódnicy się nie dało?- zapytałam ironicznie gdy kelnerka odeszła
- Pewnie szef jej kazał.- powiedziała Perrie
- Niby czemu miałby jej kazać?- zdziwił się Zayn
- Żeby więcej zarobić. Zamawiasz drinki, tylko po to żeby zobaczyć dziewczynę która je nosi.- wyjaśniła
Kilka minut później dostaliśmy nasze zamówienia. Upiłam łyk kolorowego napoju. Smakował mi. Wcześniej rzadko piłam drinki. Zwykle jakieś dobre wino lub szampana.
- Jade, zatańczysz?- zapytał Louis
Moment, on chce ze mną tańczyć? Nie ma jego dziewczyny, a on mi proponuje taniec.
- Ok.- odpowiedziałam
I właśnie w tym momencie kapela zaczęła grać wolny kawałek. Kurwa.
Oplotłam swoje dłonie wokół jego karku, a on położył swoje na mojej talii. Czułam się strasznie niezręcznie.
Kołysaliśmy się powoli w rytm muzyki, a ja czułam, że zaraz odfrunę.
- Wyluzuj trochę.- usłyszałam głos Louisa
Na szczęście piosenka szybko się skończyła i wróciliśmy do reszty. Wypiłam kilka drinków, żeby nabrać więcej pewności siebie. Najdziwniejsze dla mnie było to, że Louis prosił mnie do tańca na każdym wolnym kawałku, jednak nie byłam już taka spięta. Na szybszych piosenkach, dodawałam sobie odwagi. Po kilkunastu drinkach przestałam ogarniać co się wokół mnie dzieje.  
 
Kochani! ( jeżeli ktoś to czyta) chciałabym wam życzyć Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku.
Oczywiście nie zapomniałam, o tym, że dzisiaj są też urodziny Louisa :) Happy B-Day 

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 2

Weszliśmy do środka, i co zobaczyliśmy? Trzy miziające się pary. Aż mnie zemdliło.Blondynkę, która próbowała ogarnąć chlew jaki panował w salonie i chłopaka który wszystko  rozpierdalał.Yhy, już kocham to miejsce.
- Jesteśmy!- krzyknął Niall
Widocznie zadziałało. Teraz wszyscy patrzyli się na nas.
- To jest moja kuzynka Jade.- przedstawił mnie
Pierwsza podeszła do mnie blondynka.
- Cześć, jestem Haylee.- uśmiechnęła się
Również się uśmiechnęłam.
- To twoja dziewczyna?- szepnęłam do Nialla
- Yhm.- skinął głową
Muszę przyznać, niezłą laskę sobie znalazł, a ona jest szczęściarą.
Potem przedstawił mi resztę. Są jeszcze przystojniejsi niż na zdjęciach.Heh, to było do przewidzenia.
- Hay, pokaż Jade pokój.- powiedział Niall do blondynki
- Ok.- dziewczyna pocałowała go w usta i pokazała żebym szła za nią.
Weszłyśmy na piętro, po drodze rozmawiając. Opowiadała mi o chłopakach i ich dziewczynach. Czułam, że się zaprzyjaźnimy.
- To tutaj.- wskazała na ostatnie drzwi.
Weszłam do pomieszczenia, a za mną Haylee.
Pokój był podobny do tego, który miałam w Mullingar, jednak bardziej mi się podobał.
Położyłam moją torbę na łóżku i usiadłam.
- Tylko tyle masz rzeczy?- zapytała Haylee
Kiwnęłam głową na co blondynka zrobiła wielkie oczy.
- Ja bym na twoim miejscu zabrała więcej. - powiedziała.
- Nie miałam czasu. Musiałam szybko wyjść z domu. - wyjaśniłam.
- Zwiałaś z domu? - zaśmiała się
- Tak. - odparłam
- To może  pójdziemy na zakupy? - zaproponowała
- Jasne.- uśmiechnęłam się.
Polubiłam Haylee. Rozmawiałyśmy dobre pół godziny, póki nie przyszedł Niall.
- No widzę, że się zaprzyjaźniłyście.- powiedział
Spojrzałyśmy na siebie i uśmiechnęłyśmy się.
- Fajnie, ale nie po to przyszedłem. Jedziemy z chłopakami na wywiad tak więc macie wolną chatę.-  poinformował nas
- No to, może weźmiemy dziewczyny i pójdziemy na zakupy teraz. Jade potrzebuje nowych ciuchów.- powiedziała Haylee
- Ok.- odparłam
Wzięłam mój plecak i zeszłyśmy na dół. Dziewczyny żegnały się z chłopakami.
- Laski, idziecie z nami na zakupy?- zapytała Hay
- Jasne.- odpowiedziały wszystkie
Wyszłyśmy z domu. Okolica jest dość ciekawa. Poszłyśmy spacerkiem w kierunku centrum Londynu. Po drodze rozmawiałyśmy i poznawaliśmy się lepiej. Perrie jest dziewczyną Zayna i także ma swój zespół. Danielle to dziewczyna Liama i jest zawodową tancerką. Natomiast Eleanor jest dziewczyną Louisa.
Przy rozmowach czas minął nam szybciej i nie spostrzegłyśmy się gdy byłyśmy już pod centrum handlowym. Było tam mnóstwo różnych sklepów. Kupiłam sobie mnóstwo różnych rzeczy, i na koniec miałam 12 pełnych toreb. Nie tylko ja wzbogaciłam swoją szafę, dziewczyny również.
-  Pić mi się chce.- jęknęła Perrie
- Mi też.- powiedziałam
- Chodźmy do Starbucksa.- odezwała się Eleanor
Tak też zrobiłyśmy. Wypiłyśmy po średniej latte i odpoczęłyśmy chwilę.Na zakupach spędziłyśmy ponad pięć godzin. Postanowiłyśmy odwiedzić jeszcze kilka miejsc. Do domu wróciłyśmy dopiero po 15. Nikogo jeszcze nie było, więc poszłyśmy rozpakować nasze zakupy. Zajęło mi to kolejną godzinę, gdyż było tego na serio dużo. Miałam teraz więcej ciuchów niż kiedykolwiek. Po rozpakowaniu wszystkiego rzuciłam się na łóżko. Nie wiedziałam, że kiedykolwiek zakupy aż tak mnie zmęczą.
 Mój spokój przerwała Haylee.
- I jak ci idzie rozpakowywanie?- zapytała
- Skończyłam. Zakupy po raz pierwszy w życiu mnie zmęczyły.- odpowiedziałam
- Będziesz miała okazję pokazać się w nowej sukience. Jest impreza i Niall kazał zapytać czy idziesz.- powiedziała
- Jasne. Nie opuściłabym imprezy.- odparłam a Hay się zaśmiała
- Dobra. Zaraz przyjdę i pomogę ci się przygotować.- powiedziała i wyszła
Poszłam do szafy. Wyjęłam wszystkie moje sukienki, które nadawałyby się na imprezę. Po chwili wróciła Haylee i tak jak obiecała pomogła mi coś wybrać. 
 

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 1

Następnego ranka obudziły mnie wibracje telefonu pod jedną z poduszek. Wyłączyłam budzik. Wyjęłam z pod łóżka torbę, i poszłam z nią do mojej łazienki. Ogarnęłam się, pomalowałam i kosmetyki wrzuciłam do torby. Wróciłam do pokoju po resztę rzeczy. Z szafy wyjęłam ciuchy , w które od razu się przebrałam i plecak, na najważniejsze rzeczy które wezmę ze sobą do samolotu. Tam włożyłam telefon, paszport i inne dokumenty, portfel, moją ulubioną książkę, chusteczki higieniczne i małą wodę mineralną.
Postanowiłam, że napiszę rodzicom kartkę, żeby się nie martwili. Znalazłam jakąś kartkę i długopis i zaczęłam pisać:
Nie martwcie się.
Jestem u Nialla.
 Kartkę położyłam na łóżku. Wzięłam z komody klucz od pokoju i położyłam obok kartki. Zabrałam torbę i wyszłam z pokoju. Starałam się poruszać tak, żeby nikt mnie nie słyszał. Jest jeszcze wcześnie. Na szczęście zeszłam po schodach nie potykając się o nic.Wyszłam z domu cicho zamykając drzwi. 
Moim celem był dworzec kolejowy, gdyż tak najszybciej dostanę się na lotnisko, które znajduje się w Dublinie.Miałam dużo odłożonych pieniędzy i mogłam sobie pozwolić na transport taksówką. Pojazd stanął pod domem kilka minut po moim telefonie. Kierowca włożył moją torbę do bagażnika a ja wsiadłam.
- Dokąd panienko?- zapytał taksówkarz
- Na dworzec kolejowy proszę.- odpowiedziałam 
 Droga nie była długa.10 minut później wysiadłam przed dworcem. 
- Dziękuję.- podałam mężczyźnie drobne, gdy ten wyciągnął moją torbę z bagażnika. 
Poszłam do kasy i kupiłam bilet na pociąg do Dublina. Musiałam czekać 25 minut. Z nudów wyciągnęłam książkę i zaczęłam czytać cały czas sprawdzając czy nie ma pociągu. Byłam mniej więcej w połowie, kiedy przyjechał pociąg. Pokazałam swój bilet komu trzeba i weszłam do środka. Znalazłam pusty przedział w ostatnim wagonie. Usiadłam przy oknie i nie miejąc nic lepszego do roboty patrzyłam w okno. Jechaliśmy prawie półtorej godziny, kiedy zobaczyłam znak, że jesteśmy w Dublinie. Z dworca w stolicy nie było daleko do lotniska. Pomyślałam, że mogę się przejść. Moja torba nie była ciężka. Lot miałam o 7:20, a na lotnisku byłam 6:50.Przeszłam odprawę i 7:15 siedziałam w samolocie.Napisałam jeszcze do Nialla, że jestem w drodze. Heh, na szczęście nie spał. W samolocie dokończyłam czytać książkę, mimo że za mną siedział chłopiec który bez ustanku kopał mój fotel. Kilka razy zwracałam mu uwagę, potem jego matka, ale nic. Dopiero stewardessa uspokoiła chłopca paczką chipsów. Cieszyłam się, kiedy samolot wylądował. Wzięłam torbę i starałam się szukać mojego kuzyna. Rozglądałam się dobre 20 minut. No kurwa, przecież miał czekać. Po chwili go zauważyłam. Miał ze mnie niezły ubaw. Podeszłam do niego. 
- Cześć, mała.- przywitał się ze mną
- Hej.- przytuliłam go 
- Jak podróż?- zapytał 
- Masakra jakaś. Małolat kopał mi fotel i jeszcze bezczelnie pyskował gdy ktoś mu zwrócił uwagę.- odpowiedziałam na co chłopak się zaśmiał 
- Później opowiesz ze szczegółami. Chodźmy już.- powiedział 
- Ok.- odparłam 
Niall wziął ode mnie torbę i opuściliśmy lotnisko.
- Rodzice wiedzą gdzie jesteś?- zapytał 
- Taa, napisałam im kartkę żeby się nie martwili.- westchnęłam 
Po drodze opowiedziałam mu jaki był dokładny powód mojej ucieczki. Jechaliśmy kilka minut, aż zatrzymaliśmy się pod dość dużym domem. Oczywiście wiedziałam, że nie mieszka sam. W tym pałacyku, że tak to nazwę mieszka cały zespół One Direction i chyba ich dziewczyny, z tego co się orientuję. No, nudno na pewno nie będzie...
        
                                          

sobota, 20 grudnia 2014

Prolog

Moi rodzice od zawsze lubili mnie kontrolować. Jestem najstarsza z rodzeństwa, tak więc chcieli mnie mieć zawsze przy sobie. Młodsze siostry mają dużo więcej wolności. W sumie, jest nas trzy. Ja, dwa lata młodsza Lauren i pięć lat młodsza Cassie. Oczywiście nie narzekałam, bo w większości, jeżeli rodzice zakazywali czegoś  to robili po to, żeby nas chronić, jednak gdy zaczęli narzucać mi swoją wolę, zaczęłam mieć dość.
Kilka miesięcy temu do sąsiedztwa wprowadziła się nowa rodzina. Była to jakaś znajoma mamy z dziećmi, chłopakiem w moim wieku, który nazywał się Nick i mała dziewczynka, chyba miała na imię Lisa. No, w każdym razie moja mama wymyśliła, żebym spotykała się z synem jej koleżanki. Nie spodobał mi się ten pomysł. Chłopak był miły i fajnie nam się rozmawiało, i w sumie moglibyśmy być przyjaciółmi, ale nic poza tym.
- Nie rozumiem, co ci w nim nie pasuje?- kręciła głową moja matka po każdej nieudanej próbie skłonienia mnie do randki z Nickiem
- On nie jest w moim typie.- odpowiadałam
- Jest idealnym kandydatem na chłopaka, na męża.- próbowała mnie przekonać
- Mam 18 lat! Nie chcę wychodzić za mąż w wieku 20 lat.- krzyknęłam
- Ja w twoim wieku już ciebie miałam.- powiedziała
- A ja tak nie chcę.- przyciszyłam trochę głos
- Kochanie, my chcemy dla ciebie dobrze. Nick może ci zapewnić pewną przyszłość, dobry dom. Miałabyś wszystko, czego byś chciała.- głaskała mnie po włosach
Zawsze tak mówiła, że będę traktowana przez niego jak królowa, że będę najszczęśliwsza będąc z nim.
- Nic do niego nie czuję. On też nie. -wybuchłam w końcu
Miałam jej tego nie mówić. Nicka też zmuszają. Ma to być "niezły układ".
- Będziesz z nim, czy tego chcesz , czy nie.- odpowiedziała oschle moja matka.
Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Ich na serio nie interesują moje uczucia. Potrzebuję kogoś, kto będzie kochał mnie taką jaka jestem. Bez żadnych korzyści i gier.
Wtedy zaczęłam zauważać, że moi rodzice nie odpuszczą. Musiałam znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. Pokazać im, że mogę sama o sobie decydować. Usiadłam na moim wielkim łóżku. Ta kontrola mojego życia zaczyna mnie przerastać. Pamiętam, że uchronili mnie przed wpływem szkolnej bandy narkomanów i za to jestem wdzięczna, ale nie powinni wybierać mi chłopaków. Yh, chciałabym uciec od tych problemów. Zaraz, przecież to jest myśl. Tak pokazałabym rodzicom, że jestem samodzielna. Wiem, nawet dokąd. Mam kuzyna w Londynie, który na pewno chętnie by mi pomógł. Wykręciłam do niego numer. Pff, sztuką będzie jeżeli odbierze.
- Halo?- usłyszałam po kilku sygnałach
- Hej Niall.- powiedziałam
- Cześć mała, co tam?- zapytał
Chciałam coś odpowiedzieć, na to że powiedział na mnie "mała", ale darowałam sobie.
- Mogłabym przyjechać do ciebie na jakiś czas?- odpowiedziałam
- Jasne, ale dlaczego tak nagle zachciało ci się mnie odwiedzać?- był zdziwiony
- Rodzice znaleźli mi chłopaka.- westchnęłam
- Yhm. Ok przyjeżdżaj kiedy chcesz.- odparł
- Dzięki, pa.- pożegnałam się
Rozłączyłam się. Nie miałam zamiaru czekać długo, dlatego zabukowałam bilety na jutro rano do Londynu. Spakowałam do torby najważniejsze rzeczy i wsadziłam pod łóżko. Budzik nastawiłam na 5:00 i położyłam się spać.