sobota, 31 października 2015

Rozdział 61

  Wtorek. Na "szczęście" Mercedes bezpiecznie doleciała do Irlandii. Lauren oczywiście zadzwoniła do mnie z porcją soczystych ploteczek prosto z Mullingar. Oczywiście nie powiedziałam jej, jaką zajebistą mamy nową siostrzyczkę. Pomyślałam, że poruszę ten temat przy którejś z rodzinnych uroczystości, żeby Logan dowiedział się jaka jego córeczka jest grzeczna i w ogóle. Pewnie Logan nic nie wie o jej interesach.
  Dzisiaj też chłopaki wracają na trasę. Kolejna rozłąka. Tym razem na cały miesiąc. Już czuję, że będzie ciężko. Będę się martwić, a po tym co próbowała zasugerować Mercedes jeszcze bardziej. Wiem, że Lou nie mógłby mnie zdradzić. Może i nie wygląda, ale jest kochany i troskliwy. A ona myśląc w ten sposób patrzy przez pryzmat tego, jaki jest "przeciętny" facet, jednak ja wiem, że nie każdy musi taki być.
Podczas gdy chłopaki pakują swoje rzeczy ja i Hay przeglądamy internet i gazety w poszukiwaniu jakiejś pracy. Nie mamy nic lepszego do roboty, tak więc zajęłyśmy się jakąś pożyteczną rzeczą. Przeglądałyśmy masę ogłoszeń, ale żadne nas nie zainteresowało. Pewnie to dlatego, że tak naprawdę żadna z nas nie wiedziała co chciałaby robić.
- To nie ma sensu. - zamknęłam laptopa kładąc się na kanapie, na której przed chwilą siedziałam
- Może robota nie jest dla nas ? - zapytała blondynka
Zaśmiałyśmy się. Po chwili usłyszałyśmy hałas, który miał oznajmić, że chłopcy są już na dole.
- Lou ! - podeszłam do niego i mocno się wtuliłam
- Spokojnie, mała. To tylko miesiąc, szybko minie. - zaczął mną kołysać żeby rozładować emocje
- Wiem, ale i tak będę tęsknić.- powiedziałam
- Będę dzwonił tak często jak to możliwe, obiecuję. - powiedział i lekko pocałował mnie w szyję
Po dość czułym pożegnaniu poszłam przytulić pozostałych, żeby nie czuli się "mniej kochani" . Na dłuższą chwilę zatrzymałam się przy Harry'm.
- Trzymaj się i bądź dzielny.
Niestety chłopcy musieli już iść. Ostatni buziak i tyle ich widziałyśmy.
- Co wy na to, źeby zjeść obiad na mieście ? - zapytała Hay
- Nie mogę, zaraz muszę być w studiu. - odezwała się Perrie
- Ja mam próby. - westchnęła Dan
- Z miłą chęcią. - uśmiechnęłam się
Zabrałyśmy nasze torebki i wyszłyśmy. Postanowiłyśmy, że pójdziemy do Nando's. Tak też zrobiłyśmy.
- Ej, Haylee zobacz. - zwróciłam uwagę blondynki na napis na drzwiach
" Przyjmiemy dwie osoby na staż. Więcej informacji przy kasie."
Spojrzałyśmy na siebie.
- Czy myślisz o tym samym co ja ? - zapytałam
Hay pokiwała głową. Bez zastanowienia weszłyśmy.  Podeszłyśmy do kasy.
- W czym mogę pomóc ? - zapytała nas młoda dziewczyna
- Widziałyśmy ogłoszenie, że potrzebujecie dwóch osób. Czy jest ono aktualne ?  - starałam się brzmieć poważnie
- Jak najbardziej. Rozumiem, że panie są chętne ? - zlustrowała nas wzrokiem
- Tak. - odpowiedziałam
- Proszę zostawić nazwiska i numery telefonów. Szefowa skontaktuje się z paniami. - podała nam jakiś formularz
Wypełniłyśmy wszystko tak jak trzeba i wyszłyśmy. Nasze plany z obiadem lekko się zmieniły, więc zdecydowałyśmy, że pójdziemy do marketu, zrobimy zakupy i ugotujemy coś razem. Tak też zrobiłyśmy. Po drodze, zastanawiałyśmy się co chciałybyśmy zjeść. Wymyśliłyśmy "jakąś" sałatkę, to jest kebab-gyros. Kupiłyśmy wszystkie potrzebne składniki, zapłaciłyśmy przemiłej ekspedientce, która ewidentnie nas znała, więc dostałyśmy "zniżkę" 10%. Zabawna sytuacja. Obładowane zieleniną i innym tałatajstwem wróciłyśmy do domu. W kuchni rozpakowałyśmy nasze zakupy i zabrałyśmy się do roboty. Dla umilenia sobie czasu wlączyłyśmy radio. Kroiłyśmy warzywa śpiewając piosenki, które akurat leciały. Przy muzyce gotowanie idzie o wiele szybciej, tak więc po półgodzinie nasza sałatka była gotowa.
- Całkiem niezła wyszła. - powiedziała Hay gdy spróbowałyśmy naszego cuda
- Nawet. - odparłam
Zostawiłyśmy jakieś resztki dla dziewczyn i poszłyśmy do siebie. Dawno nie sprawdzałam  Facebooka i Twittera. Aż się boję. Znając życie brukowce już szumią o Tatianie i Harry'm. Nie myliłam się. Na każdym portalu plotkarskim o tym mówią. Zastanawia mnie tylko, skąd oni tak szybko się o tym dowiedzieli. Chyba ktoś musiał widzieć Tatianę na lotnisku. Weszłam w jeden link.

Czy to koniec ich związku ? 
Tatiana Gorbunova ( 19 l ) dziewczyna słynnego piosenkarza Harry'ego Stylesa ( 20 l ) była widziana wczoraj po południu na lotnisku Heathrow. Nie wiadomo, dokąd się udała, ale wiadomo, że była sama. Dziewczyna wyglądała na przygnębioną i smutną. Czyżby poważna kłótnia z chłopakiem nakłoniła ją do wyjazdu ? 

Ouć. Czyli zaczynają węszyć. Jeżeli dojdą do całej prawdy, będą mieli newsa roku. Niedobrze.
Większość artykułów była podobna. Postanowiłam wejść na Twittera. Zaczęłam czytać tweety Directioners. Wspólnymi siłami próbowały ustalić, o co chodzi. Wiadomo, że te dziewczyny nie są głupie i szybko ustalą fakty. To tylko kwestia czasu.
Westchnęłam. Już miałam zamknąć laptop, ale coś przykuło moją uwagę. Tatiana była dostępna na Skype. Musiałam skorzystać z takiej okazji i zadzwoniłam. Oby odebrała.
Po chwili zobaczyłam ją na ekranie.
- Hej. - powiedziałam
- Hej. - mruknęła
- Co tam u ciebie ? - zapytałam
- Szczerze ? Źle. Kompletnie na nic nie mam siły. Tylko siedzę i ryczę jak głupia. - odparła
- Nawet nie wiem co ci odpowiedzieć.
- I dobrze. Nie chcę, żebyś mnie bez sensownie pocieszała.- powiedziała
- Spokojnie. Ja się po prostu martwię.- podniosłam ręce w geście obronnym
- Nie ma takiej potrzeby. Jakoś sobie poradzę. Sama
- Ech. No dobrze, nie będę cię więcej męczyć. Zadzwonię za jakiś czas. - uśmiechnęłam się lekko
- Pa. - odpowiedziała krótko
Zamknęłam laptopa głośno wzdychając. Nawet nie zauważyłam, że nie jestem sama.
- Widzę, że ta rozmowa nie przyniosła żadnych rezultatów. - usłyszałam głos Haylee
- Dlaczego ona się okłamuje. Gołym okiem widać, że jest jej ciężko i potrzebuje wspracia przyjaciół.- powiedziałam
- Tylko, że ona nie chce pomocy.- Blondynka usiadła obok mnie
- Może potrzebuje więcej czasu.- spojrzałam na nią
- Może.
Pogadałyśmy chwilę, a potem Haylee poszła do siebie. Mimo, że było dość wcześnie postanowiłam pójść do łazienki się ogarnąć do spania. Wzięłam długą relaksującą kąpiel.
Po dość długim czasie spędzonym w wodzie, opatuliłam się mięciutkim ręcznikiem. Wysuszyłam włosy, ubrałam świeżą bieliznę, piżamę i położyłam się spać.
\

Końcóweczka denna, ale chyba mi to wybaczycie, prawda? Troszkę mnie rozczarowaliście ilością komentarzy pod ostatnim rozdziałem, ale to nic :)) Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie ich odrobinę więcej :) Następny rozdział -> 6 listopada
  

piątek, 23 października 2015

Rozdział 60

Poranek po imprezie. Istna męczarnia. Całe szczęście, że okna zasłonięte. Inaczej było by jeszcze gorzej. Z lekkim, ale nieznośnym bólem głowy podniosłam się do pozycji siedzącej. Spojrzałam na śpiącego obok Lou. Dzisiaj będę łaskawa i nie będę go budzić. Powiedzmy, że dziś jest dzień dobroci dla zwierząt. Oczywiście żartuję. Ubrałam się w jakieś luźne ciuchy i zeszłam na dół do kuchni. Przy stole siedziały wszystkie dziewczyny oprócz Tatiany i Mercedes. Wyczuwam problemy. Szybko odgoniłam negatywne myśli i poszłam zrobić sobie coś do jedzenia. Dzisiaj samoobsługa - każdy robi dla siebie co chce.
- Gdzie zgubiłyście panów ? - zapytałam
- Śpią. - odpowiedziała Haylee za wszystkie
- Imprezowicze zasrani. - zaśmiałam się pod nosem robiąc sobie kanapki
- A my to nie lepsze ? - odezwała się Perrie
Wszystkie przyznałyśmy jej rację. Postanowiłam zrobić też dla nich. W sumie czemu nie. W końcu dzień dobroci dla zwierząt.
W bonusie zaparzyłam kawy i pogadałyśmy po "babsku". Po pewnym czasie zaczęło się schodzić towarzystwo. Na początku leniwie. Potem odrobinę żwawiej. Niall spojrzał najpierw na mnie, a potem na kanapki, które zrobiłam.
- Nie gap się tak na nie, tylko się częstuj. - powiedziałam
- Nie zatrułaś ? - zapytał
Strzeliłam mentalnego facepalma.
- Nie ! Skąd ten pomysł ?
- Ty nigdy nie robisz jedzenia z własnej woli i to bezinteresownie. - odpowiedział
- Ach, po prostu pomyślałam, że może być jeden dzień dobroci dla zwierząt. - wyszczerzyłam się
Chłopaki nie zadawali więcej pytań i bez krępacji poczęstowali moimi kanapkami.
- Okej, a teraz pierwsze zasadnicze pytanie. Gdzie nasze "kółko wzajemnej adoracji" ma swoje spotkanie. Ktoś wie ? - zapytałam
- Wczoraj około północy straciliśmy ich z oczu. - odpowiedzieli Zerrie
Czy oni znowu mają ze sobą problemy ?  Jak ta pierdoła Styles znowu coś odjebał to ja chyba nie ręczę za siebie.
-  Ech. Oni chyba nigdy się nie nauczą. Idę po Tatianę, założę się, że wiem gdzie jest. A co do pozostałej dwójki to później się z nimi policzę. - odpowiedziałam
- Idę z tobą. - powiedziała Haylee
Przebrałam się w inne ciuchy i narzuciłam na siebie bluzę, gdyż wiał wiatr. Haylee również się przebrała włożyła bluzę i wyszłyśmy. Udałyśmy się w stronę kamienistej części plaży. Niewielkie kamyki przechodziły w coraz większe.  Rzadko kiedy ktoś tu przychodził. Idealne miejsca do pobycia w samotności. Nie myliłam się. Siedziała na szczycie wpatrując się w morze. Spojrzałyśmy z Hay na siebie, ale poszłyśmy dalej.
- Tu się schowałaś. - powiedziałam siadając obok
Spojrzałam na nią. Twarz miała mokrą od łez.
- Po co tu przyszłyście ? - zapytała
- Martwimy się o ciebie. - odpowiedziała blondynka
- Gadaj co się stało -  poleciłam jej
- A jak myślisz ? Co się mogło stać ? - zakpiła
No tak. Ciągle ten sam problem.
- Masz racje, głupie pytanie. - westchnęłam
Zauważyłam, że łzy znowu napływają jej do oczu.
- Widziałam ich razem. W jej łóżku. Spali przytuleni do siebie. Gdybym ich nie znała pomyślałabym, że to ona jest jego dziewczyną a nie ja. - mówiła a łzy spływały po jej policzkach
- Zatłukę...- Hay już wstawała ale ją powstrzymałam
- Tatiana, wiem, że ten widok nie należał do najprzyjemniejszych, ale na pewno wszystko sobie wyjaśnicie i będzie dobrze. Mercedes wróci do siebie i zapomnicie o całej tej przykrej sytuacji. - powiedziałam
- Nie Jade, nic nie będzie dobrze. Tym razem to koniec. Długo nad tym myślałam. Jak tylko znajdziemy się w Londynie wyjeżdżam. Wracam do domu do Rosji. Muszę to wszystko poukładać i zastanowić się czy jest jeszcze co ratować. Mam nadzieję, że to zostanie między nami. - spojrzała na nas
Powoli analizowałam jej słowa.
- Wiem co zaraz powiecie. Powiecie, że mnie kocha, ale zastanówcie się. Gdyby mnie kochał, czy ranił by mnie tyle razy ? Ja jestem wytrzymała, wiele mogę wybaczyć, ale mam swoje granice. A granice te właśnie zostały przekroczone. - dodała
Najgorsze było to, że miała rację. Poniekąd miała rację.  Ciężko było mi się z tym oswoić.
- Rozumiem cię. Obiecaj tylko, że wrócisz....kiedyś.- powiedziałam
- Wrócę, ale  na pewno nie prędko. - uśmiechnęła się słabo - Jeszcze jedno. Na razie nie mówcie chłopakom o moich zamiarach.
- Słowo. - przytuliłyśmy się
Słowo. 
 *
Wreszcie wracamy do Londynu. Atmosfera w naszym towarzystwie jest napięta. Tatiana nie odezwała się do Harry'ego ani jednym słowem. Unikała go jak ognia. Tak jak obiecałam, nie powiedziałam nic chłopakom. Jedynie Danielle i Perrie się dowiedziały i również obiecały nikomu nic nie wygadać. Jednak ciężko jest to ukrywać. Każdej z nas jest przykro, że tak to się kończy, ale nic na to nie możemy poradzić. Tatiana podjęła taką decyzję, a my chcąc nie chcąc musimy ją zaakceptować jaka by nie była. Spędziliśmy kilka godzin w samolocie, po czym wylądowaliśmy na lotnisku w Londynie. Nareszcie w domu.
Odebraliśmy walizki i opuściliśmy budynek. Taksówką pojechaliśmy prosto do naszej willi. Chłopaki postanowili od razu iść spać, ponieważ jak powiedzieli są wykończeni. A my zostałyśmy same. Znowu.
- Za trzy godziny mam samolot do Moskwy. - oznajmiła Tatiana
- Tak szybko ? Myślałam, że zostaniesz z nami chociaż do jutra. - zdziwiłam się
- Im szybciej tym lepiej. Pozdrówcie odemnie chłopaków. - widziałam po niej, że nie było jej łatwo
Przytuliła każdą z nas. Jedynie Mercedes siedziała na kanapie bacznie wszystko obserwując.
- Dziękuję ci za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Gdyby nie ty już dawno bym się poddała. - powiedziała do mnie
- Jesteś bardzo dzielną osobą. Podziwiam cię i mam nadzieję, że nie żegnamy się na zawsze. - próbowałam się nie rozpłakać
- Jeszcze jedno. - odsunęła się i wyjęła z torby kopetę zaadresowaną do Harry'ego
- Nie potrafiłabym wyjechać bez słowa wyjaśnienia. - spojrzała na nią
- Mam to zanieść za ciebie ? - zapytałam
- Sama to zrobię. - westchnęła
Poszła na górę. Po kilku chwilach wróciła. Znowu miała łzy w oczach.
- No, czas na mnie. Trzymajcie się dziewczyny. - pomachała nam i wyszła
No i tyle ją widziałyśmy.
- Jesteś z siebie zadowolona ?!- zapytałam Mercy
- Jak najbardziej. Żal mi tej dziewczyny. - odpowiedziała
Zdziwiłam się. O czym ona do cholery mówi ?
- Dlaczego żal ? - zapytała Haylee
- Zakochała się w takim idiocie jak Harry, a tylko cierpi. - wyjaśniła
- Przepraszam, ale co ci do tego ?
- Jestem testerką wierności. Sprawdzam takich gości, czy są wierni swoim partnerkom. Jak widać Styles bardzo łatwo ulega kobiecym urokom. - powiedziała
Że co przepraszam ? Ona jest testerką wierności ?! Czyli, że....
- To było ustalone ?! - krzyknęłam
Wszystkie byłyśmy wstrząśnięte. Ta cała sytuacja staje się coraz bardziej chora i skomplikowana.
- Oczywiście. Prywatnie nie mam zwyczaju sypiać z zajętymi mężczyznami. Może i wyglądam jak typowa dziwka, ale nią nie jestem. Mam zasady. - prychnęła
- Rozwaliłaś im związek i psychikę. - powiedziałam
- To już nie mój problem. Wyświadczyłam jej przysługę, a jak sobie radzą z rozstaniem  mnie nie interesuje. - mruknęła
Wzięła swoją walizkę do ręki i poszła w stronę drzwi. Myślałam, że już pójdzie w pizdu i jej nie zobaczę, ale zatrzymała się.
- Jeszcze jedno, Jade. Tego twojego faceta, też bym radziła sprawdzić. - dodała złośliwie i wyszła
Bezczelna smarkula. Zagotowało się we mnie. 
Opadłam na kanapę zszokowana. Trochę za dużo wydarzeń jak na jeden dzień. Próbując zająć myśli włączyłyśmy telewizor. Oglądałyśmy powtórki jakichś starych seriali
- Siedzimy tak już z dwie godziny. Trzeba zrobić kolację, bo zaraz małpy wstaną. - powiedziała smutno Dan
Zgodziłyśmy się z nią. Zajęłyśmy się przygotowywaniem kolacji, ale nie zbyt nam to szło. W końcu wyszły nam "jakieś" naleśniki. Na nic lepszego w tym momencie nas nie było stać. Uporałyśmy się akurat, bo zeszli pełni entuzjazmu chłopcy. Bez Hazzy. Ou.
- Cześć dziewczynki. Co macie dobrego ? - zapytał Lou
- Naleśniki. - odpowiedziałyśmy
- Och, to super. Co wam się stało ? A tak wogóle gdzie Tatiana ? - zadawał milion pytań na sekundę
- Nie ma jej. - powiedziałam
- Jak to nie ma ?! - krzyknęli
- Normalnie. Spakowała się, wyjechała. - również krzyknęła Hay
Zapanowała cisza. Patrzyliśmy się na siebie bez żadnego słowa.
- Gdzie Harry ? - zapytałam po długiej chwili milczenia
- U siebie, podobno miał "coś ważnego" do zrobienia. - odpowiedział Lou
List Tatiany. 
- Pójdę do niego. - powiedziałam
Czasem się zastanawiam, dlaczego bawię się w psychologa całej naszej bandy. Ygh. Powoli poczłapałam na górę. Przystanęłam pod drzwiami Stylesa. Zapukałam.
- Harry ? - niepewnie weszłam do pokoju
- Straciłem ją, na zawsze. - powiedział cicho
- Nie mów tak. Nie wszystko jeszcze stracone. - usiadłam obok niego na łóżku
- Ona mi nigdy tego nie wybaczy. To już koniec. -  rzucił list na podłogę
Ostrożnie podniosłam i spojrzałam na niego.

Harry ! 
Jeżeli to czytasz, znaczy, że mnie już nie ma. Musiałam wyjechać i przemyśleć kilka spraw. Widok Twój i Mercedes był najgorszym w moim życiu. Po raz kolejny wylałam wiele łez i właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że potrzebujemy przerwy. Odpoczynku od siebie. Dlatego moja decyzja była taka a nie inna. Po prostu w tym momencie nie potrafię inaczej. Wybacz, że dowiadujesz się w taki sposób, ale nie chcę widzieć smutku na Twojej twarzy. Kocham Cię. 
                                                                                                                 Tatiana 


No jak widzicie, porobiło się. Kto spodziewał się takiego zakończenia łapka w górę. Część z was narzekała, że żyje im się zbyt kolorowo, no i tutaj ukłon w stronę tych osób :) Zepsułam trochę ten list, ale mam nadzieję, że wybaczycie :)   Cieszę się, że komentujecie, że wchodzicie :)) No i liczę na deszcz komentarzy pod tym rozdziałem :) Następny 30 październik         

PS: Jak tam wrażenia po Perfect? Moim zdaniem jest "PERFECT" :")  

piątek, 16 października 2015

Rozdział 59

Zaskoczyliście mnie. Szczerze, nie sądziłam, że naprawdę będzie te 5 komentarzy. Zaciesz był. Teraz wiem, że chcecie dłuższych rozdziałów. Cóż postaram się :) Drama się zbliża wielkimi krokami. Z resztą sami zobaczycie :) Pozdrawiam :*

Nie byłam zbytnio zadowolona z naszych nowych "gości". Pamiętam co było, gdy się poznaliśmy. Przystawiali się do mnie mimo moich protestów. Tym razem będzie inaczej. Od razu przysiadł się do mnie Luke, miał coś powiedzieć, ale go uprzedziłam
- Zanim zaczniesz. Nie chcę być chamska czy coś, ale u mnie nic się nie zmieniło. Jestem w szczęśliwym związku, więc radzę ci iść poszukać szczęścia gdzie indziej.
- Skoro tak. - wstał i poszedł do Mercedes.
Jak widać nie tylko on się nią zainteresował. Cóż za ironia. Jej jak najwidoczniej to pochlebiało. Pff. Na szczęście po chwili przyszedł do mnie Lou.
- Co tam ? - zapytał
- Nic - odpowiedziałam
Objął mnie ramieniem a ja momentalnie się w niego wtuliłam. Reszta była zajęta czymś innym, więc mieliśmy chwilę dla siebie. Na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy. Nagle ogarną mnie dreszcz.
 - Zimno ci ?
- Odrobinkę
- Zaraz wracam
Po chwili poczułam coś ciepłego na ramionach. Kocyk. Lou ponownie usiadł obok mnie. Oboje okryliśmy się kocem i patrzyliśmy w gwiazdy. Nie zwracaliśmy uwagi na innych. Cieszyliśmy się tą chwilą.
- Mogło by być tak zawsze. - powiedziałam
Spojrzałam na chłopaka. Pocałował mnie mnie najpierw delikatnie, a potem coraz bardziej namiętnie. W tej chwili słyszałam tylko nasz przyśpieszony puls i odgłosy świerszczy gdzieś w oddali. Jakby cały świat stanął w miejscu. Uwielbiałam takie momenty. Nie wiem ile tak trwaliśmy, ale czułam jakby to była wieczność.
- Kocham cię. - powiedział
- Ja ciebie teź.
- Ej gołąbeczki pora spać ! - krzyknął Malik
- Spierdalaj ! - odkrzyknął Lou
No to koniec naszej romantycznej chwili. Ygh. Pieprzony Malik. Chcąc nie chcąc, musieliśmy iść. Wstaliśmy i trzymając się za ręce ruszyliśmy do domu. W kuchni zjedliśmy jakąś kolację.
- Jakie plany na jutro ? - zapytał Liam
- Ja bym poszła na imprezę. - odpowiedziała Haylee
- U nas każda impreza kończy się identycznie. Wolałabym coś pozwiedzać. Na imprezę możemy iść pod koniec naszych wakacji, - powiedziałam
Większość poparła mój plan. Tak więc po kolacji każdy z nas poszedł do siebie.
- Wreszcie możemy dokończyć to co zaczęliśmy. - powiedział Lou gdy znaleźliśmy się w naszej sypialni
Spojrzałam na niego z lekkim zaskoczeniem, ale i wielkim uśmiechem. On mówi poważnie ?
- Serio ? - zapytałam
- Mhm
Wpił się w moje usta powoli prowadząc do łóżka. Po chwili poczułam, ze leżę na miękkiej pościeli.
Oderwał się odemnie i spojrzał na mnie. Był nade mną . Uśmiechnął się i kontynuował. Zaczął całować moją szyję.
- Ej,ej. Co robisz ? - zapytałam ze śmiechem
- Wiesz, może wygrałaś, ale uważam, że należy mi się nagroda pocieszenia. - wymruczał seksownym głosem
Jednym zwinnym ruchem ściągnął moją sukienkę. Wiedziałam już do czego to zmierza. Zdecydowałam się, że pozwolę mu na to. W końcu trzeba przełamać strach.
- Na pewno tego chcesz ? - zapytał zanim co do czego
- Tak chcę. - odpowiedziałam
Nie pożałowałam. To było najlepsze zakończenie dnia jakie mogłam sobie wymarzyć. Nawet nie wiem kiedy usnęłam.
*
Byłam wykończona po kilku godzinach łażenia po mieście. Widzieliśmy chyba wszystko co się dało. Zrobiłam pierdyliard zdjęć i tyle samo "selfie". Mimo wszystko, spędziliśmy miło czas. Są to ostatnie dni naszych wakacji. Po powrocie do Londynu zacznie się ciężka harówka. Chłopaki wracają na trasę, a ja z dziewczynami szukamy pracy. Nasze świadectwa może nie są idealne, ale gdzieś na pewno nas przyjmą.
Z resztą chłopaki i tak nie pozwolą nam pracować "ciężej niż według nich powinnyśmy " Bezsens. Jednak żadna z nas nie zamierza się z tym sprzeczać, gdyż wiemy, że to nic nie da. 
Jutro wieczorem ostatnia impreza i żegnamy się ze słoneczną Teneryfą. Oczywiście kiedyś tu wrócimy. 
Przebrałam się w piżamę i nie zwracając uwagi na nic walnęłam się na łóżko od razu zasypiając. 
Następnego dnia rano obudziły mnie promienie wpadające przez niezasłonięte rolety. Ekstra, byłam tak zmęczona, że zapomniałam zasłonić. Zwlokłam się z łóżka i zasłoniłam. Nie było sensu dalej spać, więc postanowiłam się ubrać, jednak zanim to, walnęłam poduszką śpiącego Lou. 
- Ej!- zbulwersował się - Jakim prawem mnie budzisz i to w taki sposób ? 
- Dlatego, że radzę ci zacząć się pakować, bo znając ciebie po dzisiejszej imprezie będziesz miał takiego kaca, że nie będzie ci się chciało. A ja twoich ciuchów pakować nie będę. - odpowiedziałam
Wyjęłam z szafy ubrania i poszłam z nimi do łazienki. Ubrałam się, uczesałam i zrobiłam lekki make up. Potem zabrałam wszystkie swoje kosmetyki, które tam były. Włożyłam je do kosmetyczki, a tą do torby. Po mnie do łazienki poszedł Lou. Spakowałam większość ciuchów, zostawiając te, które ubiorę później. Po skończeniu roboty poczekałam na Louisa. Gdy załatwiliśmy sprawę naszych walizek zeszliśmy na dół. Siedziała tam cała nasza banda. 
- Spóźniliście się na śniadanie. Co wy tam tak długo robiliście ? - zapytał Niall
- Nie ważne co robiliśmy. Zostało jeszcze coś, czy już wszystko wyżarłeś? - odpowiedziałam 
- Było aż tak słabo ? - zaśmiał się Harry
On na serio myślał,że my.... Jezu, jaki debil. Miałam ochotę walnąć go w ten pusty łeb, ale na szczęście Tatiana mnie wyprzedziła. Dziękowałam jej za to. 
- Za co to było ?! 
- Za głupi komentarz 
Zjedliśmy śniadanie. Dzisiaj do godziny dziewiętnastej nie mieliśmy żadnych planów.  
Dwie godziny przed imprezą zaczęliśmy się szykować. Wzięłam szybki prysznic i wykonałam znów te czynności, które robię przed każdą imprezą. Przebrałam się  pomalowałam i uczesałam. Z apartamentu wyszliśmy wpół do dziewiętnastej. Pojechaliśmy taksówką do klubu. 
Na początku trzymaliśmy się razem. Tańczyliśmy i popijaliśmy kolorowe drinki. Po prostu się bawiliśmy. Jednak po jakimś czasie część się straciła. Jak zwykle z resztą. Jak przeczuwałam większość grupy która się ostała ( To jest ja, Louis, Haylee, Niall, Liam i Dan) była tak nawalona, że ledwo kontaktowała. Do apartamentu zabraliśmy się ok drugiej nad ranem. Wszyscy zmęczeni, ale szczęśliwi. Cóż, tak się skończyła nasza ostatnia impreza na Teneryfie. Może nie wszyscy ją zapamiętają, ale ja na pewno. 



Tak się prezentuje rozdział numer 59. Nie wiem czy jest dobry, same to ocenicie. Cieszę się, że było aż 6 komentarzy. Teraz wiem, że wam zależy i mam dla kogo pisać. Trzymajcie tak dalej mordki, bo to pomaga nawet nie wiecie jak bardzo. Następny rozdział -> 23 październik  

Rozdział opublikował się automatycznie 16 października  o godzinie 19:00



piątek, 9 października 2015

Rozdział 58



! Przeczytaj notkę pod rozdziałem !
Kolejny dzień na Teneryfie. Leżę wtulona w mojego chłopaka, który jeszcze śpi. Uśmiechał się przez sen. Już niedługo. Wymyśliłam mu wyzwanie. Może nie jest zbyt oryginalne, ale będzie beka. Chciałam wstać, ale nie mogłam. Chcąc nie chcąc musiałam go obudzić.
- Ej, ty. Sportowiec za dwa grosze. Wstawaj słońce już dawno na niebie. - powiedziałam
Lou tylko mruknął coś pod nosem. No ja pierdzielę.
- Niall zjadł wszystkie marchewki ! - krzyknęłam
- Co ?! - odwrócił się i zleciał z łóżka
- Nic. A skoro już nie śpisz, to możemy iść na śniadanie. - wyszczerzyłam się
- Nie lubię kiedy tak robisz. - burknął
- Nie moja wina, że nie da się ciebie obudzić w inny sposób. Nie obrażaj się. - pocałowałam go w policzek
- No dobrze, niech ci będzie. - uśmiechnął się
 Hehe, śmiej się póki jeszcze możesz. Włożyłam na siebie  ubrania  a pod to  strój kąpielowy . Pomalowałam się, popryskałam perfumami i wyszłam. Wszyscy mi mówili, że super wyglądam. Ale lizusy. Zjedliśmy śniadanie i tak jak przypuszczałam poszliśmy na plażę. Było gorąco, więc wszyscy ruszyliśmy do wody. Chlapaliśmy się, pływaliśmy i robiliśmy Bóg wie co jeszcze. Spędzaliśmy miło czas. Niestety niedługo musimy wrócić do Londynu. Jednak teraz o tym nie myślę. Po południu postanowiliśmy zrealizować  moje wyzwanie. Oczywiście Louis nie był zbyt zadowolony.
- Ja znam to twoje spojrzenie. Wymyśliłaś coś żeby mnie ośmieszyć. - powiedział
- Może. Nie martw się. Dla ciebie będę łagodna. - uśmiechnęłam się
Ubraliśmy się w zwykłe ciuchy i wyszliśmy. Taksówka zawiozła nas do najbliższego centrum handlowego. Mam nadzieję, że będzie tam sklep z meblami. Na szczęście był. Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę. Weszliśmy do środka. Stanęliśmy obok dużych dwudrzwiowych szaf.
- Okej. Twoim zadaniem jest wejść do szafy i siedzieć tam tak długo, dopóki nikt jej nie otworzy. Wtedy musisz powiedzieć " Dzień Dobry, czy to już Narnia ? Jestem w Narni ? " - powiedziałam
Reszta pokładała się ze śmiechu słuchając mojej koncepcji. Tylko nie Louis
- To strasznie dziecinne. - prychnął
- Odezwał się dorosły. Poza tym wyzwanie to wyzwanie. Inaczej cały świat się dowie, że pokonała cię "mała dziewczynka" - mój zaciesz robił się coraz większy
- Jesteś podła. - z wielkim wyrzutem wszedł do jednej szafy.
Teraz już wybuchnęłam śmiechem. Wyjęłam telefon i nagrywałam szafę. Minęła godzina. Dwie osoby tylko spojrzały na tą szafę, nie zaglądając do środka. Sytuacja powtarzała się. Dopiero po trzech godzinach, przyszła jakaś starsza pani. Otworzyła pierwszą szafę. Pokręciła tylko głową i podeszła do drugiej. Czyli tej w której siedział Lou. Myślałam, że padnę. Ta staruszka, gdy go zobaczyła prawie dostała zawału. Po tem krzyczała coś po hiszpańsku i zaczęła walić go swoją laską po głowie. Całą sytuację nagrywaliśmy. Musiałam wkroczyć do akcji.
- Przepraszam panią bardzo za mojego głupiego chłopaka. Nie chciał pani wystraszyć, po prostu czasem mu tak odwala. - powiedziałam po hiszpańsku
- Ależ proszę pani, ja prawie zawału dostałam. Nie będę tolerować takiego zachowania. Zaraz zgłoszę to kierownikowi. - odpowiedziała i poszła
Gdy oddaliła się na bezpieczną odległość znowu wybuchnęłam śmiechem. Lou zgromił mnie wzrokiem.
- Ciesz się, że uratowałam ci dupę. No  chodź tu do mnie. - przytuliłam go
Biedny mały chłopiec. Oberwał od starszej pani. Cały czas się śmiałam
Po tej przygodzie wróciliśmy do domu. Chłopaki wspólnymi siłami przyrządzali obiad a ja i dziewczyny sprawdzałyśmy nagrania i  śmiałyśmy się. Nie potrafiłyśmy się uspokoić.
- Nie martw się,  nie będziemy tego wrzucać do neta. - odezwała się Hay
Podczas obiadu rozmawialiśmy o tym co będziemy robić później. Postanowiliśmy urządzić ognisko na plaży. Tak też zrobiliśmy. Przyłączyły się do nas dziewczyny z Little Mix.
- Zaraz jeszcze dojdą pewne osoby. - powiadomiła nas Jade
Niespodziewani goście. Jeej. Ciekawe kto to. Cóż, zaraz się dowiemy.
Nagle, usłyszałam znany głos. O, nie. Proszę nie. Tylko nie oni.
- Cześć ludzie.
Dokładnie za mną stoją chłopaki z 5 Seconds Of Summer, w samych kąpielówkach. O mój Boże.
   


Oto jest rozdział 58. Szczerze, załamaliście mnie. Dwa komentarze z czego jeden jest spamem ? Aż tak to coś co piszę jest złe ? Zastanawiam się, czy jest sens pisać dla jednej, może dwóch osób. Zawsze mówiłam, że nie będzie szantażu x komentarzy = rozdział. Więc może napiszcie mi CO JEST DO CHOLERY NIE TAK ? Taka jest moja prośba. Napiszcie. Będę wiedziała, co poprawić, co zmienić i dlaczego nie chcecie komentować :)  Następny rozdział kiedy będzie... 5 komentarzy :) I teraz nie ma zmiłuj. 5 komentarzy z odpowiedzią " Co mam zmienić, żebyście częściej komentowali"  

piątek, 2 października 2015

Rozdział 57

Następnego dnia obudziły mnie promienie słońca wpadające do sypialni. Z zamkniętymi oczami próbowałam zasłonić rolety. Po kilku minutach udało mi się to i nawet na nic nie wpadłam. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Był całkiem niewielki bajzel. No i oczywiście Louis rozjebany na 3/4 łóżka. Na czym ja spałam ?! Mniejsza. Wyjęłam jakieś ciuchy i poszłam z nimi do łazienki. Ogarnęłam się, ubrałam, pomalowałam i uczesałam.
- Dzień Dobry ! - powiedziałam dosyć głośno gdy schodziłam po schodach
W odpowiedzi usłyszałam tylko jęki. Zaśmiałam się pod nosem
- Cóż za ironia, po każdej imprezie tego typu wyglądacie tak samo a mimo to nadal pijecie aż do czarnej dziury. - odezwałam się nieco ciszej
- Walić to. I tak było zarąbiście.- mruknęła Haylee
- Taa.- odpowiedziała cała reszta
Po chwili do kuchni wszedł mój biedny, skacowany chłopak. Przechodząc obok mnie cmoknął mnie w policzek.
- A to za co ? -Spojrzałam na niego
On tylko wzruszył ramionami i wziął butelkę z wodą.
- A tak wogóle, widział ktoś resztę ?- zapytałam
Wszyscy pokiwali przecząco. Spojrzałam na zegarek. Już po 12:00. Cóż, może pójdę sprawdzić, czy każdy w swoim łóżku.
- Zaraz wrócę.
Poszłam schodami na górę. Najpierw delikatnie zajrzałam do Tatiany. Całe szczęście. Ona i Harry słodko spali wtuleni w siebie. Uff. Na prawdę mi ulżyło.
Zamknęłam drzwi najciszej jak potrafiłam. Powinnam jeszcze sprawdzić Merc. Poszłam do jej pokoju. Spała jak zabita. To dobrze. Po inspekcji zeszłam na dół.
- Na szczęście każdy trafił do siebie.- oznajmiłam
Usiadłam przy stole obok Haylee.
- Co będziemy dzisiaj robić ?- zapytała Dan
- Najpierw może zajmijmy się resztą towarzystwa.- zasugerowała Hay
- Ja znam sposób który na pewno zadziała. Sama w ten sposób się obudziłam. - powiedziałam
- Jaki ?- zaciekawił się Niall
- Chodźcie to wam pokażę.
Powędrowaliśmy wszyscy na górę do pokoju naszej uroczej parki. Podeszłam do okna i całkowicie odsłoniłam rolety.
- Pora wstawać, gołąbeczki słońce już dawno wstało !- wydarłam się
Momentalnie próbowali się zakryć czym się dało.
- Jeszcze pięć minut. - wymamrotał Harry
O nie. Ja mu dam pięć minut.
- Chyba śnisz.- facepalm
- Możliwe.
Teraz to mnie wkurzył. Pff. Pyskować mu się zachciewa.
- Skołujcie jakąś wodę, bo będziemy tak gadać do wieczora.- powiedziałam
Po chwili miałam w ręku naczynie pełne wody. Sami się o to prosili. Wylałam całą zawartość na nich
- Oszalałaś ! - pisnęła Tatiana
- No nareszcie. Ubierzcie się, bo trochę się zmoczyliście.- puściłam im oko i szybko uciekłam z pokoju
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Ty to masz tupet dziewczyno. Masz teraz przejebane.- odezwał się Zayn
- Odezwał się. Do twojej wiadomości, nie zapomniałam o tym "incydencie" nad basenem.- Zrobiłam cudzysłów w powietrzu
W łazience napełniłam  kubek wodą i poszłam do Mercedes. Odsłoniłam rolety.
- Wstanę, ale nie waż się na mnie wylewać wody. - powiedziała
Wow. Czyli w sumie brałam to nie potrzebnie. No spoko.
- Za dziesięć minut na dole.
No i misja wykonana. Zeszłam na dół. Zauważyłam, że Hatiana się już przebrali. Gdy pojawiła się Mercedes zaczęliśmy ustalać co dzisiaj robimy.
- Ja bym pograła w siatkówkę plażową.- rozmarzyłam się
- Ja też. - poparła mnie Haylee
-Możemy grać chłopaki na dziewczyny.- powiedziałam
- Ze mną i tak nie wygrasz skarbie.- odezwał się Louis
- Że co proszę ? - popatrzyłam na niego jak na wariata
Ja nie wygram z nim. Dobry żart.
- No to.
- Pamiętasz jak wygrałam z tobą w nożną. Z łatwością wygram i w siatkę, więc lepiej nie podskakuj.-odgryzłam się
- Zakład ? - zapytał zdecydowanie zbyt pewny siebie
- Okej. Jak wygram to zrobisz wszystko co ci rozkażę. Jak ty wygrasz, to ja zrobię co ty będziesz chciał.
- Zgoda
Uścisnęliśmy sobie ręce. Po zjedzeniu śniadania poszliśmy na taras. Było tam boisko do siatkówki plażowej. Ustawiłam się po jednej stronie siatki, Lou po drugiej. Musiałam wybrać kogoś " do pomocy"
- Hay, chodź pograsz ze mną. - powiedziałam
Blondynka bez zastanowienia podeszła do mnie. Wybrałam ją, bo wiedziałam, że potrafi grać.
Mój jakże zacny przeciwnik wybrał Hazzę.
- Hmm, Jade i Haylee kontra Louis i Harry. Stawiam na dziewczyny. - powiedziała Tatiana
- Nie doceniasz mnie, skarbie. - odezwał się Harry
- Może zamiast uskuteczniać flirty zaczniemy grać. - niecierpliwiłam się
Ustaliliśmy, że gramy według zasad, czyli dwa sety do 21, jeżeli remis, to trzeci do 15.
Pierwsza zagrywka była moja. No i co za tym idzie pierwszy punkt. Proste. Nie musiałam się nawet zbyt wysilać. Udało nam się wygrać 2:1.
- Ha! I co? Mówiłam, że nie uda ci się....- nie dokończyłam bo zamknął mi usta pocałunkiem
- Miałaś farta i tyle. - powiedział po chwili
- Po prostu boisz się przyznać, że jestem lepsza. - puściłam mu oczko i poszłam do dziewczyn
Chciałam pogadać z Tatianą, bo nie dawało mi to spokoju. Ja po prostu musiałam to wiedzieć.
- Dobra, teraz mi powiedz co się stało w nocy. - usiadłam na fotelu obok
- Jak wróciliśmy od razu poszłam do siebie. Przebrałam się i wtedy przyszedł. Powiedział, że szukał Mercedes żeby " nic nie zrobiła" jak ją znalazł odwiózł ją do hotelu. Poprosiła, żeby z nią chwilę został, a jak zasnęła wrócił do mnie. I do niczego między nimi nie doszło. Tak mi przynajmniej powiedział. - odpowiedziała
- I ty mu uwierzyłaś ? - upewniłam się
- Tak. Kocham go i mu ufam. - powiedziała
Teraz\jestem już spokojna. Zaczęłyśmy gadać o różnych innych sprawach. Ja miałam jeszcze do wymyślenia wyzwanie dla Lou. Chcę, żeby zapamiętał do końca życia, że ze mną się nie zadziera.

Tak się prezentuje rozdział 57. Podoba się ? Napiszcie w komentarzach jakie wyzwanie może dać Jade Louisowi :)) Następny  dziewiątego października