poniedziałek, 8 czerwca 2015

Rozdział 44

Impreza trwa w najlepsze. Większość osób jest już w mniejszym lub większym stopniu pijana. Oprócz mamy, Cassie i kilku innych osób, które są samochodami. Siedzę przy stole popijając jakiś alkohol. Po mojej prawej siedzi Lauren. Dziwię się, że mama nie reaguje na to, że ona pije alkohol, ale nie czepiam się. Po lewej mam praktycznie kompletnie pijanego Louisa. Jestem otoczona przez samych pijanych ludzi. Aż chce mi się śmiać. Nie piłam za dużo, bo wyznaczyłam sobie za zadanie pilnować Hazzy, żeby przypadkiem nie zachciało mu się bliższego kontaktu z Mercedes. Cóż, może to powinno być zadanie Tatiany, skoro Harry jest jej chłopakiem, a ja powinnam pilnować swojego, ale on w tym stanie żadnej laski nie wyrwie. Rozejrzałam się po sali. Cholera. Nigdzie nie ma ani Harry'ego, ani Mercedes. Ygh. Tatiany też nie widzę. Powiedziałam Lauren gdzie idę i wstałam od stołu. Jeżeli mi się uda, i do niczego nie dojdzie, ten idiota będzie miał u mnie dług. Wiem, że zależy mu na Tatianie. Wyszłam z budynku. Najpierw udałam się na tyły. Była tam duża rodzinna huśtawka, a na tarasie ławki. Było też ognisko. Widać, że organizują tu nie tylko wesela. Znów się rozejrzałam. Mam. Siedzieli na ławce i się miziali. Z tego co zauważyłam, Harry był kompletnie pijany. Może powinnam coś z tym zrobić.... Nie. Najpierw znajdę Tatianę. Tym razem poszłam na przód. Na ganku, też były ławki. No i znalazła się zguba. Siedziała skulona.
- Co się stało ? - Usiadłam obok niej.
Spojrzała na mnie. Płakała.
- Harry... - zaszlochała.
Czyli widziała. Przytuliłam ją.
- Będzie dobrze. powiedziałam
- Nie będzie. Nie pojadę na te wakacje. Nie, jeżeli ona tam będzie. - Wytarła łzy z policzków.
- Chciałabym to odkręcić, ale nie mogę. Obiecałam.
- No to nie pojadę. W sumie, tylko bym im przeszkadzała. Wrócę wcześniej do domu. - Odetchnęła głęboko.
- To miały być nasze wspólne wakacje. Postaram się ci pomóc. - Próbowałam ją jakiś pocieszyć.
- Zastanowię się. - Uśmiechnęła się delikatnie.
- Chodź. Wróćmy do środka.
Dziewczyna pokiwała głową, a potem dodała :
- Posiedzę tu jeszcze chwilę.
Wróciłam sama na salę. Zajęłam moje wcześniejsze miejsce. Tak jak zakładałam, po chwili przyszedł do mnie Harry.
- Wiesz gdzie Tatiana ? - zapytał
Zmierzyłam go i jego towarzyszkę wzrokiem.
- Wydaje mi się, że ona nie chce cię w tej chwili widzieć. - odpowiedziałam
- Dlaczego ? - O Boże, Harry czy ty jesteś aż taki głupi ?
Wskazałam wzrokiem na Mercedes. Tym razem chyba zczaił.
- O kurwa...
Pokręciłam głową i odciągnęłam go od blondynki.
- Jesteś po prostu mistrzem w spieprzaniu sobie związków. - Zaśmiałam się.
- Ygh. Nie chciałem tego..- Zaczął się tłumaczyć
- Ty jednak jesteś głupi, Styles. To było do przewidzenia, że jeżeli idziesz gdzieś z dziewczyną i miziasz się z inną, to ona was nakryje. Teraz masz. Tatiana nie chce cię znać, a Mercedes wręcz przeciwnie.
- Chyba masz rację. Jestem totalnym idiotą. - powiedział
- Ej, nie łam się. Ciocia Jade wam pomoże.
- Na serio ? - Spojrzał na mnie
Pokiwałam głową. Wręcz uwielbiam bawić się w swatkę. Wróciliśmy do sali. Tatiany nie było, więc zakładam, że zadzwoniła po taksówkę i wróciła do hotelu. Do końca wesela zostałam niańką Stylesa. Około 4 nad ranem wszyscy jakimś cudem cało, wróciliśmy do hotelu. Od każdego napieprzało alkoholem na kilometr. Pewnie wyglądałam strasznie, ale miałam to gdzieś i od razu położyłam się spać.


2 komentarze:

  1. STYLES!!! Co za idiota! Wiedziałam, że coś odwali 😤 Mam nadzieję, że Jade uda się im pomóc a ta cała Mercedes się odczepi.
    Do następnego Skarbie ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta cala mercedes nawet sie jeszcze nie odezwała a już jej niecierpie haah Jade da rade, tylko niech w miedzy czasie nie straci z oczu swojego chłopaka haha Czekam na następny :**

    OdpowiedzUsuń