niedziela, 5 lipca 2015

Rozdział 49

Po lekcjach czekał mnie jeszcze półtorej godzinny trening siatkówki, o którym zapomniałam. Haylee została ze mną w szkole i obserwowała moje wyczyny. Niedługo odbędą się zawody. Najpierw szkolne, a potem międzyszkolne. Po treningu byłam tak spocona, że marzyłam o prysznicu. Całe szczęście one tu są. Odświeżyłam się i przebrałam . Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone.
- Która jest godzina ? - zapytałam Haylee
- Dochodzi szesnasta. - odpowiedziała
- Nie zdążymy wrócić do domu. - powiedziałam
- No to chodźmy od razu do kawiarni.
Zabrałam swoją torebkę i wyszłyśmy. Poszłyśmy prosto pod kawiarnię. Zdążyłyśmy. Usiadłyśmy przy stoliku na zewnątrz.
- Idzie nasz romantyk. - powiedziała Haylee na co się zaśmiałam
- Cześć. - przywitał się z nami
- Ta, hej. Idź usiądź gdzieś, jak tylko przyjdzie Tatiana to ci ją przyprowadzę. - powiedziałam
- Okej. - no i poszedł
Posiedziałyśmy jeszcze chwilę. Po kilku minutach zjawiła się też Tatiana. Super.
- Hej. - przytuliłam ją
- Wybacz za spóźnienie. Nie chcieli mnie wypuścić. - odpowiedziała
- Spoko. Idź zajmij nam stolik, ja muszę zadzwonić. - uśmiechnęłam się
Oczywiście nigdzie dzwonić nie zamierzałam. Gdy drzwi zamknęły się za szatynką wstałam. Podeszłam do drzwi, gdyby próbowała się wymigać i zwiać. Po kilku sekundach zderzyła się ze mną.
- Wychodzę, Jade. - powiedziała
- Nigdzie nie wychodzisz. Widzę, że tobie też zależy, więc bierzesz dupę w troki i idziesz z nim pogadać.
Dziewczyna jęknęła, ale wiedząc, że ze mną nie wygra, wróciła burcząc coś na mnie pod nosem.
- Wiesz, jak to komicznie wyglądało ? - zapytała Haylee zwijając się ze śmiechu
- Co ja poradzę, że zostałam jakąś chorą swatką. - również zaczęłam się śmiać
Posiedziałyśmy z pół godziny. Po tym czasie sprawdziłyśmy jak się sprawy mają.  Zajrzałam przez szybę.
Gadali, śmiali się. Misja zakończona sukcesem.
- Wracamy ? - zapytała blondynka
- Tak, wracamy. - odpowiedziałam z uśmiechem
Byłyśmy szczęśliwe, że nasz plan wypalił. Później dowiemy się szczegółów. Po powrocie, zjedliśmy obiad. Oczywiście w jakże miłej atmosferze. Po godzinie wrócił Harry. Od dawna nie widziałam go takiego szczęśliwego. Od razu zaczął streszczać całe spotkanie. Nawijał jak katarynka. W końcu odechciało mi się szukać.
- Skoro cię uszczęśliwiłam, to teraz ty uszczęśliw mnie i zacznij szukać jakiegoś garnituru, bo jutro idziemy na bal. - mrugnęłam do niego i udałam się na górę
Zaczęłam przygotowywać wszystko do jutrzejszego pindrzenia się przed balem. Lekcje są odwołane, jedynie grupa pani od plastyki przygotowywuje salę. A o 20:00 zaczyna się impreza. Jestem ciekawa jak to będzie wyglądać. Na pewno będą tylko osoby z naszego rocznika i ich partnerzy. Całe szczęście, że nie musi być to koniecznie ktoś ze szkoły, bo inaczej nie byłoby tak kolorowo. Większość chłopaków to albo bogate dupki którzy myślą, że mogą wszystko, albo kujony, którzy nawet nie myślą o takiej rozrywce jak szkolny bal. Jedno wiem na pewno. Będzie się działo.


Yay, mamy kolejny rozdział. Martwi mnie trochę liczba komentarzy. Tak więc mam PROŚBĘ. Jeżeli podoba ci się to opowiadanie skomentuj  . Nie potrzebujesz mieć konta ! Każdy może dodać komentarz. Proszę też, o reklamowanie mojego bloga. Mówcie znajomym, przyjaciołom, kuzynom, no każdemu kogo może to opowiadanie zainteresować. Niedługo wbije nam 20 k wyświetleń, więc wymyślę jakąś niespodziankę <3 
 

1 komentarz: