niedziela, 13 września 2015

Rozdział 54

Obudziłam się z tym cudownym uczuciem, że już dzisiaj zobaczę Louisa i chłopaków. Postanowiłyśmy zostać w domu. Zjadłyśmy wszystkie razem śniadanie w postaci naleśników i kawy. Po śniadaniu każda z nas poszła się ogarnąć. Ubrałam się w jakieś luźne ciuchy. Nie miałyśmy żadnego ambitnego zajęcia, więc siadłyśmy na kanapie przed telewizorem, czekając. Długo to nie trwało. Po około dziesięciu minutach drzwi otworzyły się z wielkim hukiem. Automatycznie spojrzałyśmy w tamtą stronę i zobaczyłyśmy pięciu idiotów z zacieszem na ryjach. Hahahah.
- Hej dziewczyny. - powiedzieli jednocześnie
- Muszę przyznać, wejście mieliście zajebiste. - oznajmiła Haylee po czym wstała przytulić Nialla
Po chwili wszystkie tkwiłyśmy w ramionach swoich chłopaków. Tylko Mercedes wciąż siedziała na kanapie.
- Poczekaj chwilkę. - zwróciłam się do Louisa i podeszłam do blondynki
- Pamiętasz o czym rozmawiałyśmy ? - zapytałam z uśmiechem
Spojrzała na mnie jak na wariatkę. Wskazałam jej delikatnym ruchem głowy Harry'ego i Tatianę. Dopiero wtedy zrozumiała.
- Teraz ?
- Tak.
Westchnęła ciężko i ruszyła w kierunku pary.  Usiadłam na kanapie obserwując rozwój wydarzeń.
- Co zrobiłaś ? - usłyszałam dobrze znany mi głos
- Obiecałam jej ojcu, że będzie się tutaj dobrze czuła. Miała wyrzuty sumienia przez to co się stało, no i czuła się wyobcowana, więc powiedziałam, że najlepszym sposobem będzie przeprosić. - odpowiedziałam
- Ach, ty i twoje dobre serduszko. - zaśmiał się
- Ona na prawdę nie jest taka zła.- wtuliłam się w niego
- Zobaczymy...




*
 Biegałam po całym pokoju próbując spakować wszystko co najważniejsze. Co chwilę przypominałam sobie o nowych rzeczach, a Lou siedzi sobie na łóżku i tylko się gapi. Szlag mnie zaraz trafi.
- Może byś pomógł ?! - krzyknęłam z łazienki wkładając swoje kosmetyki do kosmetyczki
- Przecież świetnie sobie radzisz. - odparł rozbawiony
Warknęłam pod nosem. Dziewczyny pewnie mają podobnie. Tylko Mercedes ma wszystko zapakowane. Na szczęście udało jej się wszystko wyjaśnić i jest już ok.
Spojrzałam na zegarek. Lot mamy za dwie godziny, a ja jeszcze w proszku. Upewniłam się, że wszystko mam i zaczęłam ogarniać siebie. Ubrałam się w luźny biały crop top, jeansowe szorty. Na nogi założyłam białe sneakersy. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy związałam w kucyka. Gotowa wyszłam z łazienki.
- Wreszcie. - Louis widząc mnie zerwał się na równe nogi
- Gdybyś pomógł, poszłoby szybciej. - powiedziałam
- Nie marudź już. - cmoknął mnie w policzek, po czym wziął moją walizkę
Haha, gentelman się znalazł. Na dole byli już wszyscy.
- Szybciej się nie dało ? - zapytał z sarkazmem Liam
-  Dałoby się, ale ktoś - spojrzałam na Louisa - nie chciał mi pomóc
- Dobra, nie ważne. Idziemy, bo się spóźnimy.
Wyszliśmy z domu robiąc wielki hałas, jak to my. Już nie mogliśmy się doczekać ciepłego klimatu i wspaniałych widoków Teneryfy.

2 komentarze:

  1. Super ,ale gdybyś dawała w terminie byłoby więcej komentarzy a nie patrze dodany 3 godziny temu a tylko 2 komentarze ...rozumiem szkoła ale gdybyś powiedziała ,że rozdziały co np.Mies każdy by co mies wchodził a nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział ciekawy
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń