piątek, 16 października 2015

Rozdział 59

Zaskoczyliście mnie. Szczerze, nie sądziłam, że naprawdę będzie te 5 komentarzy. Zaciesz był. Teraz wiem, że chcecie dłuższych rozdziałów. Cóż postaram się :) Drama się zbliża wielkimi krokami. Z resztą sami zobaczycie :) Pozdrawiam :*

Nie byłam zbytnio zadowolona z naszych nowych "gości". Pamiętam co było, gdy się poznaliśmy. Przystawiali się do mnie mimo moich protestów. Tym razem będzie inaczej. Od razu przysiadł się do mnie Luke, miał coś powiedzieć, ale go uprzedziłam
- Zanim zaczniesz. Nie chcę być chamska czy coś, ale u mnie nic się nie zmieniło. Jestem w szczęśliwym związku, więc radzę ci iść poszukać szczęścia gdzie indziej.
- Skoro tak. - wstał i poszedł do Mercedes.
Jak widać nie tylko on się nią zainteresował. Cóż za ironia. Jej jak najwidoczniej to pochlebiało. Pff. Na szczęście po chwili przyszedł do mnie Lou.
- Co tam ? - zapytał
- Nic - odpowiedziałam
Objął mnie ramieniem a ja momentalnie się w niego wtuliłam. Reszta była zajęta czymś innym, więc mieliśmy chwilę dla siebie. Na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy. Nagle ogarną mnie dreszcz.
 - Zimno ci ?
- Odrobinkę
- Zaraz wracam
Po chwili poczułam coś ciepłego na ramionach. Kocyk. Lou ponownie usiadł obok mnie. Oboje okryliśmy się kocem i patrzyliśmy w gwiazdy. Nie zwracaliśmy uwagi na innych. Cieszyliśmy się tą chwilą.
- Mogło by być tak zawsze. - powiedziałam
Spojrzałam na chłopaka. Pocałował mnie mnie najpierw delikatnie, a potem coraz bardziej namiętnie. W tej chwili słyszałam tylko nasz przyśpieszony puls i odgłosy świerszczy gdzieś w oddali. Jakby cały świat stanął w miejscu. Uwielbiałam takie momenty. Nie wiem ile tak trwaliśmy, ale czułam jakby to była wieczność.
- Kocham cię. - powiedział
- Ja ciebie teź.
- Ej gołąbeczki pora spać ! - krzyknął Malik
- Spierdalaj ! - odkrzyknął Lou
No to koniec naszej romantycznej chwili. Ygh. Pieprzony Malik. Chcąc nie chcąc, musieliśmy iść. Wstaliśmy i trzymając się za ręce ruszyliśmy do domu. W kuchni zjedliśmy jakąś kolację.
- Jakie plany na jutro ? - zapytał Liam
- Ja bym poszła na imprezę. - odpowiedziała Haylee
- U nas każda impreza kończy się identycznie. Wolałabym coś pozwiedzać. Na imprezę możemy iść pod koniec naszych wakacji, - powiedziałam
Większość poparła mój plan. Tak więc po kolacji każdy z nas poszedł do siebie.
- Wreszcie możemy dokończyć to co zaczęliśmy. - powiedział Lou gdy znaleźliśmy się w naszej sypialni
Spojrzałam na niego z lekkim zaskoczeniem, ale i wielkim uśmiechem. On mówi poważnie ?
- Serio ? - zapytałam
- Mhm
Wpił się w moje usta powoli prowadząc do łóżka. Po chwili poczułam, ze leżę na miękkiej pościeli.
Oderwał się odemnie i spojrzał na mnie. Był nade mną . Uśmiechnął się i kontynuował. Zaczął całować moją szyję.
- Ej,ej. Co robisz ? - zapytałam ze śmiechem
- Wiesz, może wygrałaś, ale uważam, że należy mi się nagroda pocieszenia. - wymruczał seksownym głosem
Jednym zwinnym ruchem ściągnął moją sukienkę. Wiedziałam już do czego to zmierza. Zdecydowałam się, że pozwolę mu na to. W końcu trzeba przełamać strach.
- Na pewno tego chcesz ? - zapytał zanim co do czego
- Tak chcę. - odpowiedziałam
Nie pożałowałam. To było najlepsze zakończenie dnia jakie mogłam sobie wymarzyć. Nawet nie wiem kiedy usnęłam.
*
Byłam wykończona po kilku godzinach łażenia po mieście. Widzieliśmy chyba wszystko co się dało. Zrobiłam pierdyliard zdjęć i tyle samo "selfie". Mimo wszystko, spędziliśmy miło czas. Są to ostatnie dni naszych wakacji. Po powrocie do Londynu zacznie się ciężka harówka. Chłopaki wracają na trasę, a ja z dziewczynami szukamy pracy. Nasze świadectwa może nie są idealne, ale gdzieś na pewno nas przyjmą.
Z resztą chłopaki i tak nie pozwolą nam pracować "ciężej niż według nich powinnyśmy " Bezsens. Jednak żadna z nas nie zamierza się z tym sprzeczać, gdyż wiemy, że to nic nie da. 
Jutro wieczorem ostatnia impreza i żegnamy się ze słoneczną Teneryfą. Oczywiście kiedyś tu wrócimy. 
Przebrałam się w piżamę i nie zwracając uwagi na nic walnęłam się na łóżko od razu zasypiając. 
Następnego dnia rano obudziły mnie promienie wpadające przez niezasłonięte rolety. Ekstra, byłam tak zmęczona, że zapomniałam zasłonić. Zwlokłam się z łóżka i zasłoniłam. Nie było sensu dalej spać, więc postanowiłam się ubrać, jednak zanim to, walnęłam poduszką śpiącego Lou. 
- Ej!- zbulwersował się - Jakim prawem mnie budzisz i to w taki sposób ? 
- Dlatego, że radzę ci zacząć się pakować, bo znając ciebie po dzisiejszej imprezie będziesz miał takiego kaca, że nie będzie ci się chciało. A ja twoich ciuchów pakować nie będę. - odpowiedziałam
Wyjęłam z szafy ubrania i poszłam z nimi do łazienki. Ubrałam się, uczesałam i zrobiłam lekki make up. Potem zabrałam wszystkie swoje kosmetyki, które tam były. Włożyłam je do kosmetyczki, a tą do torby. Po mnie do łazienki poszedł Lou. Spakowałam większość ciuchów, zostawiając te, które ubiorę później. Po skończeniu roboty poczekałam na Louisa. Gdy załatwiliśmy sprawę naszych walizek zeszliśmy na dół. Siedziała tam cała nasza banda. 
- Spóźniliście się na śniadanie. Co wy tam tak długo robiliście ? - zapytał Niall
- Nie ważne co robiliśmy. Zostało jeszcze coś, czy już wszystko wyżarłeś? - odpowiedziałam 
- Było aż tak słabo ? - zaśmiał się Harry
On na serio myślał,że my.... Jezu, jaki debil. Miałam ochotę walnąć go w ten pusty łeb, ale na szczęście Tatiana mnie wyprzedziła. Dziękowałam jej za to. 
- Za co to było ?! 
- Za głupi komentarz 
Zjedliśmy śniadanie. Dzisiaj do godziny dziewiętnastej nie mieliśmy żadnych planów.  
Dwie godziny przed imprezą zaczęliśmy się szykować. Wzięłam szybki prysznic i wykonałam znów te czynności, które robię przed każdą imprezą. Przebrałam się  pomalowałam i uczesałam. Z apartamentu wyszliśmy wpół do dziewiętnastej. Pojechaliśmy taksówką do klubu. 
Na początku trzymaliśmy się razem. Tańczyliśmy i popijaliśmy kolorowe drinki. Po prostu się bawiliśmy. Jednak po jakimś czasie część się straciła. Jak zwykle z resztą. Jak przeczuwałam większość grupy która się ostała ( To jest ja, Louis, Haylee, Niall, Liam i Dan) była tak nawalona, że ledwo kontaktowała. Do apartamentu zabraliśmy się ok drugiej nad ranem. Wszyscy zmęczeni, ale szczęśliwi. Cóż, tak się skończyła nasza ostatnia impreza na Teneryfie. Może nie wszyscy ją zapamiętają, ale ja na pewno. 



Tak się prezentuje rozdział numer 59. Nie wiem czy jest dobry, same to ocenicie. Cieszę się, że było aż 6 komentarzy. Teraz wiem, że wam zależy i mam dla kogo pisać. Trzymajcie tak dalej mordki, bo to pomaga nawet nie wiecie jak bardzo. Następny rozdział -> 23 październik  

Rozdział opublikował się automatycznie 16 października  o godzinie 19:00



5 komentarzy:

  1. Zainteresowałaś mnie. Teraz będę rozmyślać co może się wydarzyć -.-
    A co do rozdziału. Jest super :)
    O i oczywiście trzymam kciuki i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział jak zwykle :* . Pozdrawiam Marta ( nowa czytelniczka ):*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczynam czytać, mam nadzieję że się nie zawiodę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No ciekawie:D dawajjj naxta ❤Jula

    OdpowiedzUsuń