piątek, 23 października 2015

Rozdział 60

Poranek po imprezie. Istna męczarnia. Całe szczęście, że okna zasłonięte. Inaczej było by jeszcze gorzej. Z lekkim, ale nieznośnym bólem głowy podniosłam się do pozycji siedzącej. Spojrzałam na śpiącego obok Lou. Dzisiaj będę łaskawa i nie będę go budzić. Powiedzmy, że dziś jest dzień dobroci dla zwierząt. Oczywiście żartuję. Ubrałam się w jakieś luźne ciuchy i zeszłam na dół do kuchni. Przy stole siedziały wszystkie dziewczyny oprócz Tatiany i Mercedes. Wyczuwam problemy. Szybko odgoniłam negatywne myśli i poszłam zrobić sobie coś do jedzenia. Dzisiaj samoobsługa - każdy robi dla siebie co chce.
- Gdzie zgubiłyście panów ? - zapytałam
- Śpią. - odpowiedziała Haylee za wszystkie
- Imprezowicze zasrani. - zaśmiałam się pod nosem robiąc sobie kanapki
- A my to nie lepsze ? - odezwała się Perrie
Wszystkie przyznałyśmy jej rację. Postanowiłam zrobić też dla nich. W sumie czemu nie. W końcu dzień dobroci dla zwierząt.
W bonusie zaparzyłam kawy i pogadałyśmy po "babsku". Po pewnym czasie zaczęło się schodzić towarzystwo. Na początku leniwie. Potem odrobinę żwawiej. Niall spojrzał najpierw na mnie, a potem na kanapki, które zrobiłam.
- Nie gap się tak na nie, tylko się częstuj. - powiedziałam
- Nie zatrułaś ? - zapytał
Strzeliłam mentalnego facepalma.
- Nie ! Skąd ten pomysł ?
- Ty nigdy nie robisz jedzenia z własnej woli i to bezinteresownie. - odpowiedział
- Ach, po prostu pomyślałam, że może być jeden dzień dobroci dla zwierząt. - wyszczerzyłam się
Chłopaki nie zadawali więcej pytań i bez krępacji poczęstowali moimi kanapkami.
- Okej, a teraz pierwsze zasadnicze pytanie. Gdzie nasze "kółko wzajemnej adoracji" ma swoje spotkanie. Ktoś wie ? - zapytałam
- Wczoraj około północy straciliśmy ich z oczu. - odpowiedzieli Zerrie
Czy oni znowu mają ze sobą problemy ?  Jak ta pierdoła Styles znowu coś odjebał to ja chyba nie ręczę za siebie.
-  Ech. Oni chyba nigdy się nie nauczą. Idę po Tatianę, założę się, że wiem gdzie jest. A co do pozostałej dwójki to później się z nimi policzę. - odpowiedziałam
- Idę z tobą. - powiedziała Haylee
Przebrałam się w inne ciuchy i narzuciłam na siebie bluzę, gdyż wiał wiatr. Haylee również się przebrała włożyła bluzę i wyszłyśmy. Udałyśmy się w stronę kamienistej części plaży. Niewielkie kamyki przechodziły w coraz większe.  Rzadko kiedy ktoś tu przychodził. Idealne miejsca do pobycia w samotności. Nie myliłam się. Siedziała na szczycie wpatrując się w morze. Spojrzałyśmy z Hay na siebie, ale poszłyśmy dalej.
- Tu się schowałaś. - powiedziałam siadając obok
Spojrzałam na nią. Twarz miała mokrą od łez.
- Po co tu przyszłyście ? - zapytała
- Martwimy się o ciebie. - odpowiedziała blondynka
- Gadaj co się stało -  poleciłam jej
- A jak myślisz ? Co się mogło stać ? - zakpiła
No tak. Ciągle ten sam problem.
- Masz racje, głupie pytanie. - westchnęłam
Zauważyłam, że łzy znowu napływają jej do oczu.
- Widziałam ich razem. W jej łóżku. Spali przytuleni do siebie. Gdybym ich nie znała pomyślałabym, że to ona jest jego dziewczyną a nie ja. - mówiła a łzy spływały po jej policzkach
- Zatłukę...- Hay już wstawała ale ją powstrzymałam
- Tatiana, wiem, że ten widok nie należał do najprzyjemniejszych, ale na pewno wszystko sobie wyjaśnicie i będzie dobrze. Mercedes wróci do siebie i zapomnicie o całej tej przykrej sytuacji. - powiedziałam
- Nie Jade, nic nie będzie dobrze. Tym razem to koniec. Długo nad tym myślałam. Jak tylko znajdziemy się w Londynie wyjeżdżam. Wracam do domu do Rosji. Muszę to wszystko poukładać i zastanowić się czy jest jeszcze co ratować. Mam nadzieję, że to zostanie między nami. - spojrzała na nas
Powoli analizowałam jej słowa.
- Wiem co zaraz powiecie. Powiecie, że mnie kocha, ale zastanówcie się. Gdyby mnie kochał, czy ranił by mnie tyle razy ? Ja jestem wytrzymała, wiele mogę wybaczyć, ale mam swoje granice. A granice te właśnie zostały przekroczone. - dodała
Najgorsze było to, że miała rację. Poniekąd miała rację.  Ciężko było mi się z tym oswoić.
- Rozumiem cię. Obiecaj tylko, że wrócisz....kiedyś.- powiedziałam
- Wrócę, ale  na pewno nie prędko. - uśmiechnęła się słabo - Jeszcze jedno. Na razie nie mówcie chłopakom o moich zamiarach.
- Słowo. - przytuliłyśmy się
Słowo. 
 *
Wreszcie wracamy do Londynu. Atmosfera w naszym towarzystwie jest napięta. Tatiana nie odezwała się do Harry'ego ani jednym słowem. Unikała go jak ognia. Tak jak obiecałam, nie powiedziałam nic chłopakom. Jedynie Danielle i Perrie się dowiedziały i również obiecały nikomu nic nie wygadać. Jednak ciężko jest to ukrywać. Każdej z nas jest przykro, że tak to się kończy, ale nic na to nie możemy poradzić. Tatiana podjęła taką decyzję, a my chcąc nie chcąc musimy ją zaakceptować jaka by nie była. Spędziliśmy kilka godzin w samolocie, po czym wylądowaliśmy na lotnisku w Londynie. Nareszcie w domu.
Odebraliśmy walizki i opuściliśmy budynek. Taksówką pojechaliśmy prosto do naszej willi. Chłopaki postanowili od razu iść spać, ponieważ jak powiedzieli są wykończeni. A my zostałyśmy same. Znowu.
- Za trzy godziny mam samolot do Moskwy. - oznajmiła Tatiana
- Tak szybko ? Myślałam, że zostaniesz z nami chociaż do jutra. - zdziwiłam się
- Im szybciej tym lepiej. Pozdrówcie odemnie chłopaków. - widziałam po niej, że nie było jej łatwo
Przytuliła każdą z nas. Jedynie Mercedes siedziała na kanapie bacznie wszystko obserwując.
- Dziękuję ci za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Gdyby nie ty już dawno bym się poddała. - powiedziała do mnie
- Jesteś bardzo dzielną osobą. Podziwiam cię i mam nadzieję, że nie żegnamy się na zawsze. - próbowałam się nie rozpłakać
- Jeszcze jedno. - odsunęła się i wyjęła z torby kopetę zaadresowaną do Harry'ego
- Nie potrafiłabym wyjechać bez słowa wyjaśnienia. - spojrzała na nią
- Mam to zanieść za ciebie ? - zapytałam
- Sama to zrobię. - westchnęła
Poszła na górę. Po kilku chwilach wróciła. Znowu miała łzy w oczach.
- No, czas na mnie. Trzymajcie się dziewczyny. - pomachała nam i wyszła
No i tyle ją widziałyśmy.
- Jesteś z siebie zadowolona ?!- zapytałam Mercy
- Jak najbardziej. Żal mi tej dziewczyny. - odpowiedziała
Zdziwiłam się. O czym ona do cholery mówi ?
- Dlaczego żal ? - zapytała Haylee
- Zakochała się w takim idiocie jak Harry, a tylko cierpi. - wyjaśniła
- Przepraszam, ale co ci do tego ?
- Jestem testerką wierności. Sprawdzam takich gości, czy są wierni swoim partnerkom. Jak widać Styles bardzo łatwo ulega kobiecym urokom. - powiedziała
Że co przepraszam ? Ona jest testerką wierności ?! Czyli, że....
- To było ustalone ?! - krzyknęłam
Wszystkie byłyśmy wstrząśnięte. Ta cała sytuacja staje się coraz bardziej chora i skomplikowana.
- Oczywiście. Prywatnie nie mam zwyczaju sypiać z zajętymi mężczyznami. Może i wyglądam jak typowa dziwka, ale nią nie jestem. Mam zasady. - prychnęła
- Rozwaliłaś im związek i psychikę. - powiedziałam
- To już nie mój problem. Wyświadczyłam jej przysługę, a jak sobie radzą z rozstaniem  mnie nie interesuje. - mruknęła
Wzięła swoją walizkę do ręki i poszła w stronę drzwi. Myślałam, że już pójdzie w pizdu i jej nie zobaczę, ale zatrzymała się.
- Jeszcze jedno, Jade. Tego twojego faceta, też bym radziła sprawdzić. - dodała złośliwie i wyszła
Bezczelna smarkula. Zagotowało się we mnie. 
Opadłam na kanapę zszokowana. Trochę za dużo wydarzeń jak na jeden dzień. Próbując zająć myśli włączyłyśmy telewizor. Oglądałyśmy powtórki jakichś starych seriali
- Siedzimy tak już z dwie godziny. Trzeba zrobić kolację, bo zaraz małpy wstaną. - powiedziała smutno Dan
Zgodziłyśmy się z nią. Zajęłyśmy się przygotowywaniem kolacji, ale nie zbyt nam to szło. W końcu wyszły nam "jakieś" naleśniki. Na nic lepszego w tym momencie nas nie było stać. Uporałyśmy się akurat, bo zeszli pełni entuzjazmu chłopcy. Bez Hazzy. Ou.
- Cześć dziewczynki. Co macie dobrego ? - zapytał Lou
- Naleśniki. - odpowiedziałyśmy
- Och, to super. Co wam się stało ? A tak wogóle gdzie Tatiana ? - zadawał milion pytań na sekundę
- Nie ma jej. - powiedziałam
- Jak to nie ma ?! - krzyknęli
- Normalnie. Spakowała się, wyjechała. - również krzyknęła Hay
Zapanowała cisza. Patrzyliśmy się na siebie bez żadnego słowa.
- Gdzie Harry ? - zapytałam po długiej chwili milczenia
- U siebie, podobno miał "coś ważnego" do zrobienia. - odpowiedział Lou
List Tatiany. 
- Pójdę do niego. - powiedziałam
Czasem się zastanawiam, dlaczego bawię się w psychologa całej naszej bandy. Ygh. Powoli poczłapałam na górę. Przystanęłam pod drzwiami Stylesa. Zapukałam.
- Harry ? - niepewnie weszłam do pokoju
- Straciłem ją, na zawsze. - powiedział cicho
- Nie mów tak. Nie wszystko jeszcze stracone. - usiadłam obok niego na łóżku
- Ona mi nigdy tego nie wybaczy. To już koniec. -  rzucił list na podłogę
Ostrożnie podniosłam i spojrzałam na niego.

Harry ! 
Jeżeli to czytasz, znaczy, że mnie już nie ma. Musiałam wyjechać i przemyśleć kilka spraw. Widok Twój i Mercedes był najgorszym w moim życiu. Po raz kolejny wylałam wiele łez i właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że potrzebujemy przerwy. Odpoczynku od siebie. Dlatego moja decyzja była taka a nie inna. Po prostu w tym momencie nie potrafię inaczej. Wybacz, że dowiadujesz się w taki sposób, ale nie chcę widzieć smutku na Twojej twarzy. Kocham Cię. 
                                                                                                                 Tatiana 


No jak widzicie, porobiło się. Kto spodziewał się takiego zakończenia łapka w górę. Część z was narzekała, że żyje im się zbyt kolorowo, no i tutaj ukłon w stronę tych osób :) Zepsułam trochę ten list, ale mam nadzieję, że wybaczycie :)   Cieszę się, że komentujecie, że wchodzicie :)) No i liczę na deszcz komentarzy pod tym rozdziałem :) Następny 30 październik         

PS: Jak tam wrażenia po Perfect? Moim zdaniem jest "PERFECT" :")  

1 komentarz:

  1. Wow! To jest...no nawet nwm jak to nazwać no nie spodziewałam sie tego !!! Czekam na nexta ❤Jula
    PS. Moim,zdaniem też jest perfect ;D

    OdpowiedzUsuń