sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 12

Weszłam do domu głośno się śmiejąc. Za mną szedł Louis. Niestety nie podzielał mojego napadu niepohamowanego śmiechu.
- Gdzie wy byliście?- zapytała Hay widząc nas 
- Na lodach.- odpowiedziałam nadal się śmiejąc
- Tyle czasu?- spojrzała na nas jak na wariatów
- Deszcz zaczął padać i musieliśmy się schować.- odezwał się Lou
- Ok. Jeszcze jedno pytanie. Z czego się śmiejesz.- zapytała po raz kolejny wywołując u mnie kolejny atak
- Wracaliśmy...i...jechał samochód...i oblał tego debila.- wyjaśniłam  próbując się uspokoić
- To wcale nie śmieszne.- powiedział
Haylee zaczęła się śmiać a ja razem z nią. Louis poszedł na górę się przebrać. Ja po chwili zrobiłam to samo. Wysuszyłam włosy i przebrałam się już któryś raz dzisiaj. Zeszłam na dół. Siedziało tam 2/5 One Direction w postaci Nialla i Harry'ego oraz Haylee.
- Piąty raz się dzisiaj przebrałam.- usiadłam obok Hay
- Pobiłaś rekord strojów na jeden dzień.- zaśmiała się
Byłam pewna, że zaraz chłopaki dorzucą jakiś komentarz od siebie, ale tak się nie stało.
- A im co się stało?- zapytałam
- Obrazili się, bo ich nie zabrałaś na lody.- odpowiedziała
Serio? Myślałam, że oni są bardziej dojrzali.
- Nie martwcie się chłopaki. Was też zabiorę na miasto i darmowy prysznic.- powiedziałam
- Wolałbym bez prysznica.-  odezwał się Niall
- Nigdy nie wiadomo.- uśmiechnęłam się
- Mam nadzieję, że przynajmniej coś tam między wami się wydarzyło.- Harry, przysięgam, że coś ci zrobię.
Pokazałam mu język. W telewizji akurat leciał jakiś film.
Siedziałyśmy z Haylee po obu stronach Nialla, a on nas obejmował. Dla niektórych byłoby to dziwne. Jednak Hay wie, że jestem blisko z Niallem.
Oglądaliśmy telewizję około 3 godzin, do 20:00. Byłam zmęczona, więc pożegnałam się i poszłam do siebie.
Niedzielę uważam za udaną. Jutro mam szkołę. Yhm. Znowu spotkam te wypindrzone lalunie.
Założyłam piżamę i usiadłam z laptopem na łóżku. Pogadałam chwilę z Alice na facebooku. Opowiedziała mi o wszystkim co się u niej działo. Podobno ma chłopaka, który jest największym ciachem w szkole, a jego ojciec to niezła szycha. Dziewczyna szybko się zmyła, bo jej mama kazała gasić światło. Weszłam na twittera. W oczy rzuciło mi się zdjęcie z dzisiaj. Hahaha, ktoś uchwycił idealnie moment, gdy samochód oblewa Louisa. Wysłałam mu to zaraz. Odpisał, że mam iść spać, bo późno. Niedoczekanie.
Posiedziałam jeszcze chwilę i wyłączyłam laptopa. Spojrzałam tylko na zegarek 22:02. Weekend uznaję za zakończony. Ułożyłam się na łóżku i momentalnie zasnęłam.

*

Miałam taki fajny sen, ale oczywiście ktoś musiał go przerwać. Trudno, poniedziałek zacznę od morderstwa najprawdopodobniej Haylee. 
- Nie powinnaś tego robić.- jęknęłam 
- Dlaczego?- zapytała śmiejąc się 
O tak, jeszcze mnie wyśmiewa. Na pewno nie dożyje południa. 
- Bo za bardzo cię lubię, żeby cię zabić.- odparłam nadal leżąc z twarzą w poduszce 
- Wstawaj!- rzuciła we mnie swoim butem (?)
Zwlekłam się z łóżka, aczkolwiek niechętnie. Blondynka widząc, że wstałam, wyszła się przygotować. Poszłam do łazienki się ogarnąć. Uczesałam włosy, umyłam zęby i twarz, zrobiłam makijaż. Przebrałam się w mundurek, który przerobiłam trochę. Wzięłam czarne spodnie, białą koszulę i marynarkę z logo szkoły. Do torby włożyłam szary sweter, na wszelki wypadek. Nie miałam zamiaru wkładać spódnicy, ani tych tandetnych podkolanówek. Wzięłam torbę z rzeczami i zeszłam na dół. W kuchni  siedział Liam i pił kawę. 
O 7:30. Jasne. 
- Wychodzisz gdzieś?- zapytałam sięgając po jabłko 
- Nie raczej nie.- odpowiedział 
Każdy normalny człowiek, nie musząc nigdzie wychodzić spałby do conaj mniej 9:00. 
- Aha, i to dlatego siedzisz sam o wpół do ósmej rano.- powiedziałam 
W tym momencie po schodach zeszła Haylee, ubrana tak samo jak na rozpoczęciu roku. Jej ten styl pasował. 
- Chodźmy już.- powiedziała 
Była dosyć ładna pogoda. Nie padało, a na niebie było kilka niegroźnych chmur. Czuć było lekki chłód. 
Szłyśmy w kierunku szkoły. Na skrzyżowaniu, przed wejściem spotkałyśmy Tatianę i jej koleżankę z internatu Jennę. 
- Cześć.- uśmiechnęła się na nasz widok
- Hej.- odwzajemniłyśmy uśmiechy 
We czwórkę weszłyśmy do szkoły. Niektóre dziewczyny stały przy swoich, lub nie swoich szafkach malując się. Inne całowały się z chłopakami i nie tylko z chłopakami. Nie to, że nie byłam tolerancyjna, ale nie uważam, żeby okazywanie swojej orientacji było dobrym pomysłem, zwłaszcza tutaj. Podeszłam do swojej szafki, żeby wrzucić niepotrzebne książki. Chwilę potem obok zjawiła się Phoebe. 
- Zejdź mi z drogi, dziecko.- popchnęła mnie przechodząc 
Pokazałam jej środkowy palec i poszłam z Haylee i Tatianą na lekcję matematyki. 
Znienawidzony przedmiot. Nauczycielka tak samo. Ponieważ jestem nowa w tej szkole, postanowiła sprawdzić moją wiedzę. Dostałam kosę, fajnie. Następna lekcja angielski. Poznaliśmy lepiej wychowawczynię, a także ona nas. Kolejna lekcja wf. Trener to niezły przystojniak. Graliśmy w siatkówkę i moja drużyna, wygrała z drużyną Phoebe. A podobno ona jest kapitanem szkolnej drużyny siatkówki. 
Następne lekcje minęły mi tak samo. Znam już wszystkich nauczycieli i wiem co i jak. 
Po szkole wróciłyśmy do domu. W salonie siedziały wszystkie "urocze" parki, a Harry coś kombinował w kuchni. Poszłam na górę do pokoju się przebrać. Wybrałam z szafy jakieś ciuchy i założyłam je. Gdy wróciłam, nie było Eleanor. Szybka jest. Zakładam, że wyszła " do pracy" .
- Eleanor znowu się ulotniła?- zapytałam 
- Niestety.- odpowiedział Louis udając, że go to obchodzi 
Usiadłam obok niego. Harry nadal siedział w kuchni. Obstawiam, że coś gotował. 
Strzeliłam mu fotkę. 
- I zaraz wyląduje na instagramie.- zaśmiałam się 
Podpisałam " Szef kuchni przy pracy" i wstawiłam 
- Jesteś niemożliwa.- powiedziała Haylee 
Poruszyłam brwiami wywołując jej śmiech. 
- Obiad!- krzyknął Harry z kuchni 
Wszyscy udali się, zobaczyć co też będziemy jeść. Spojrzałam. Nie jestem pewna, czy chcę to zjeść. Na prawdę. 
- Ja tego nie zjem.- spojrzałam na Harry'ego 
- Ja też nie. wzdrygnęła się Hay 
- Nie to nie.- prychnął 
Zadowoliłam się kanapkami, które zrobiła Haylee. Przyłączyły się do nas dziewczyny. 
- Nie wiem, jak oni to jedzą.- Pezz miała odruch wymiotny
Siedziałyśmy w kuchni i gadałyśmy. Hay powiedziała, że genialny pan Styles "mistrz kuchni" opróżnił lodówkę. 
- Ej, chłopaki. Trzeba się wybrać na zakupy, bo nie będę wskazywać kto.- Haylee spojrzała na Hazzę- pozbawił nas zapasów 
- Zaraz się wybierzemy.- odpowiedział Liam 
Musiałyśmy poczekać, aż skończą jeść, to coś co zrobił Harry. Oczywiście grzecznie posprzątali. Nie wiem, czy to, że wychodzimy wszyscy razem jest dobrym pomysłem. Jednak, potrzebujemy dużych zakupów. 
Wyszliśmy z domu. Pojechaliśmy do hipermarketu po zakupy. Zajęło nam to ponad trzy godziny. Opuszczaliśmy sklep z pięcioma pełnymi siatkami, gdy  zadzwonił telefon Louisa. Niech zgadnę, Eleanor? 
 - El dzwoni.- powiedział
Bingo. Hmm, " Przykro mi, ale nie wrócę na noc, bo pracuję?" lub coś takiego? 
- Yhh. Muszę podjechać po Eleanor. Chce jechać do jakiejś koleżanki czy coś.- jęknął 
- Teraz, to cię potrzebuje? Śmieszne. Najpierw olewa, a teraz dzwoni, że masz ją gdzieś zawieźć.- nabijałam się 
- Powiedziałem, że przyjadę.
- Tak, a potem będziesz na każde jej zawołanie. Mi mówiłeś, że z nią to skończony temat, ale ok. Usługuj jej.- sama nie wierzyłam w to co mówię
Reszta chyba też. 
Z tego co się orientuję, byliśmy dosyć blisko miejsca jej pracy. 
- Za 10 minut będę.- powiedział 
Staliśmy pod tym hipermarketem. Byłam ciekawa co zrobi. Po 10 minutach, tak jak mówił przyprowadził El. Przyglądałam się im. Rozmawiali. Nie mam pojęcia co jej powiedział, ale po chwili dostał z liścia. Szok. Usłyszeliśmy jeszcze krzyk dziewczyny, coś typu "Nienawidzę cię" i poszła. CZY ON ZROBIŁ TO CO MYŚLĘ, ŻE ZROBIŁ?! 
Podszedł do mnie i mnie pocałował. Poczułam się świetnie. Reszta wydała z siebie dźwięki zaskoczenia, ale mnie to nie obchodziło. Tylko ja i on. 

BA DUM TSSS. Rozdział pisany dosyć późno tak jak wczorajszy, ale koniecznie chciałam <3 Komentujcie :*    

3 komentarze:

  1. Cudo *-* juz nie moge sie doczekać następnego :)) nwm czy to ci pomoże ale kolezanka z młodszej klasy z twojej szkoly trzyma kciuki :* zajebisty blog! Pisz dalej bo masz talent. A to jak Lou ją pocałował! Awww takie sweet :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha.. ciekawe połączenie. Lody i darmowy prysznic. xd Aww.. Louis ją pocałował!! Nie spodziewałam się tego. On przez to chciał jej powiedzieć, że ją kocha?
    Genialny rozdział!! Już nie mogę doczekać się następnego! Weeny, Zoey..! xx
    Zapraszam do mnie never-toogether.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Heej, właśnie skończyłam czytać twojego bloga i jestem pod wrażeniem. Piszesz świetnie a ta historia jest wspaniała!
    Do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń