poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 8

Nigdy tak na prawdę nie lubiłam cmentarzy, jednak od pogrzebu Daniela chodziłam tam trochę częściej niż kiedyś. Kupiłam znicz przed wejściem. Szybko udało mi się znaleźć odpowiedni grób. Zapaliłam swój znicz i pozostałe, które wygasły. Usiadłam na ławce. Zastanawiałam się, co byłoby gdyby on żył. Pewnie nadal mieszkałabym w Irlandii. Prawdopodobnie nie poznałabym chłopaków. Jednak ktoś chciał, żeby tak było. Szkoda tylko, że nie zostały przewidziane te przykre rzeczy, które mnie spotkały. Najwidoczniej los tak zaplanował moje życie. Nauczyłam się, żeby nie żałować żadnej chwili życia, bo każda chwila cierpienia zostanie mi kiedyś odpłacona. Samotna łza spłynęła mi po policzku.
Postanowiłam, że wyjdę już z cmentarza. To miejsce przyprawia mnie o dreszcze.
Szłam ulicami miasta w stronę centrum. Minęłam moją  starą szkołę. Przypomniały mi się różne sytuacje związane z tym miejscem. Pierwsze wagary z kolegami, zawody w piłce nożnej i wiele innych.
Weszłam do parku. Zawsze przychodziłam tu z Danny'm. Spacerowaliśmy alejkami a czasami w lecie wrzucał mnie do fontanny.
Mam wiele wspomnień z Mullingar. Zarówno przyjemnych jak i nie.
W parku o tej porze było dość sporo ludzi. Minęłam kobietę spacerującą z psem, dwóch biegających mężczyzn. Na jednej z ławek siedziała dziewczyna z chłopakiem. Całowali się na co ja odwróciłam wzrok.
Szłam w kierunku mojej ulubionej ławki niedaleko jeziora. Chodziłam tam, żeby myśleć. Tym razem była zajęta.
- Jade! - powiedziała  dziewczyna, która siedziała na "mojej" ławce
Spojrzałam w jej stronę. To była moja dawna koleżanka Alice.
- Alice? Co ty tutaj robisz?- zapytałam zaskoczona
- Przyjechałam na wakacje. Byłam u ciebie, ale twoi rodzice powiedzieli, że wyjechałaś.- odpowiedziała
Alice wyjechała dwa lata temu do USA. Kiedyś była moją bliską koleżanką, ale musiała wyjechać ze względu na pracę swojego ojca. Kontaktowałyśmy się przez cały czas, ale nie wiedziałam, że przyjedzie.
- Eh. Opowiem ci wszystko.- powiedziałam
Spacerowałyśmy dalej po parku. Powiedziałam jej o wszystkim co się wydarzyło od naszej ostatniej rozmowy. Następnie udałyśmy się do Starbucks, na kawę.
Po drodze zauważyłam mojego ojca z jakąś kobietą.
- Alice, ja muszę już iść. Zdzwonimy się.- przytuliłam ją
Chciałam się dowiedzieć, kim jest tajemnicza towarzyszka mojego ojca. Weszli do eleganckiej restauracji w pobliżu. Weszłam za nimi i usiadłam tak, żeby ojciec mnie nie widział, ale żebym mogła podsłuchać ich rozmowę.
- Musisz im w końcu powiedzieć.- nalegała
Nie miałam zielonego pojęcia o co chodzi. O czym miał powiedzieć i komu.
- To nie jest takie łatwe, Brooke.- powiedział
- Właśnie jest. Wyjedziemy razem. Zapomną.- uśmiechnęła się
Ona jest jego kochanką? Nie sądziłam, że ojciec mógłby zdradzać mamę. Byłam zszokowana tym co usłyszałam. Dyskretnie wyszłam z restauracji. Spojrzałam na zegar. 14:30. Postanowiłam, ze wrócę już do domu rodziców. Nie powiem mamie, o tym co usłyszałam. Weszłam do domu. Mama siedziała w salonie i oglądała jakiś serial.
- Zaraz będę musiała wracać.- powiedziałam siadając obok niej na kanapie
- Wiem córeczko.- odgarnęła mi włosy za ucho
- Nie martw się. Będę was odwiedzać.- uśmiechnęłam się lekko
- Mam nadzieję.- zaśmiała się mama
Porozmawiałyśmy chwilę, dopóki nie wrócił tata. Wtedy postanowiłam, że pojadę wcześniej na lotnisko. Nie chciałam zawracać mamie głowy, więc wzięłam taksówkę. Szybko przeszłam odprawę i 16:50 siedziałam na pokładzie samolotu. Wysłałam jeszcze SMS'a do Nialla, że zaraz wylatuję.

Kolejny rozdział :) Jak się podoba nowy szablon? 
     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz