niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 10

Obudziły mnie delikatne wrześniowe promienie słońca. Spojrzałam na zegarek w telefonie. 11:21. Mimo, że wczoraj położyłam się spać dosyć wcześnie nadal nie byłam do końca wyspana. Wczorajszy dzień był dla mnie ciężki emocjonalnie, jednak teraz radzę sobie lepiej z takimi sytuacjami.
Zwlekłam się z łóżka i udałam się do łazienki. Umyłam twarz i zęby. Przebrałam się i zeszłam na dół, skąd było słychać hałasy. No tak, jest niedziela, czyli prawie wszyscy są w domu.
Ignorując wszystkich, poszłam do kuchni coś zjeść. Jakaś dobra dusza zostawiła  talerz z tostami na blacie.
Usiadłam na wysokim krześle i zaczęłam jeść. W salonie, chłopaki grali w Fifę, a dziewczyny się przyglądały. Super plany na niedzielę, na serio. Nie mając lepszego pomysłu na życie, dołączyłam do nich.
Akurat Harry grał z Louisem i przegrywał.
- Pokaż mi to.- powiedziałam ze śmiechem do Harry'ego
Chłopaki spojrzeli na mnie dziwnie, ale ja się tym nie przejmowałam.
Jestem dobra w piłkę nożną zarówno jeżeli chodzi o gry i prawdziwą rozgrywkę. No i wygrałam.
Mina Louisa była bezcenna.
- Dziękuję.- podałam pada Harry'emu i odeszłam z triumfalnym uśmiechem
- Jak ty to zrobiłaś?- zapytał
- Normalnie.- odpowiedziałam
- Pewnie oszukiwała.- mruknął Lou
Od zawsze byłam dobra w nogę. Grałam nawet w szkolnej drużynie. Byłam jedną z najlepszych. Ci, którzy znają mnie od czasów gimnazjum, wiedzą.
- Chcesz się przekonać?- zapytałam
- Nie, wybacz. Nie chcę żebyś przegrała.- odpowiedział bardzo pewny siebie
- A może boisz się, że to ty przegrasz z dziewczyną.- uśmiechnęłam się
Widziałam po nim, że moje małe prowokacje zaczynają działać. Nie to, że mam się za jakąś super dobrą w nogę, ale chcę mu pokazać, żeby nie kozaczył i że dziewczyny również mogą być dobre w sporcie.
- Tchórzysz?- zapytałam czekając na odpowiedź
- Ja? Nie! Skoro tak bardzo pragniesz przegrać to ok.- nadal był zbyt pewny siebie
- Dobra. Z tego co wiem macie z tyłu małe boisko do nogi. Więc proponuję rzuty karne. Za 5 minut - powiedziałam   
- Jasne.- prychnął
Poszłam na górę przebrać się w bardziej odpowiednie ciuchy . Znalazłam w plecaku moje stare rękawice. Włosy związałam w koka i wyszłam.
Na dworze zebrali się wszyscy. Oczywiście pana "mistrza piłki nożnej" nie mogło zabraknąć.
- Gotowy jesteś?- zapytałam
- Panie przodem.- odparł wskazując na bramkę
Stanęłam przed bramką.
Louis pięciokrotnie starał się trafić do bramki, ale udało mu się tylko raz. Wyszczerzyłam się schodząc z bramki.
- Farciara.
Nawet nie wiesz, jak wielka. Wszystkie moje podejścia były celne.
- I co łyso ci?- zaśmiałam się
- Dobra, ok. Wygrałaś. Jesteś lepsza - powiedział
Wreszcie powiedział to na głos. Ja w sumie wiedziałam, że wygram.
- Później postawię ci lody. - powiedziałam
Tak, jestem miła.

Krótszy, ale za to jest :3 Komentujcie ! 
  

3 komentarze:

  1. Czekamy na dodanie naszego buttonu, bądź zaobserwowanie naszego wpisu, w innym razie zgłoszenie zostanie usunięte za tydzień.
    http://wykaz-opowiadan.blogspot.dk/p/zgoszenia.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Ślicznie *.* Nie mogę doczekac się kolejnego :)
    W chwilę wszystko pochłonęłam :D
    Twój styl pisania *.* Awwwwwwwwwwwwww :*
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Życzę dużo weny :*
    Proszę informuj mnie o kolejnych zaraz jak coś napiszesz :D
    Zapraszam: http://defend-zaynmalik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń