poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 1

Następnego ranka obudziły mnie wibracje telefonu pod jedną z poduszek. Wyłączyłam budzik. Wyjęłam z pod łóżka torbę, i poszłam z nią do mojej łazienki. Ogarnęłam się, pomalowałam i kosmetyki wrzuciłam do torby. Wróciłam do pokoju po resztę rzeczy. Z szafy wyjęłam ciuchy , w które od razu się przebrałam i plecak, na najważniejsze rzeczy które wezmę ze sobą do samolotu. Tam włożyłam telefon, paszport i inne dokumenty, portfel, moją ulubioną książkę, chusteczki higieniczne i małą wodę mineralną.
Postanowiłam, że napiszę rodzicom kartkę, żeby się nie martwili. Znalazłam jakąś kartkę i długopis i zaczęłam pisać:
Nie martwcie się.
Jestem u Nialla.
 Kartkę położyłam na łóżku. Wzięłam z komody klucz od pokoju i położyłam obok kartki. Zabrałam torbę i wyszłam z pokoju. Starałam się poruszać tak, żeby nikt mnie nie słyszał. Jest jeszcze wcześnie. Na szczęście zeszłam po schodach nie potykając się o nic.Wyszłam z domu cicho zamykając drzwi. 
Moim celem był dworzec kolejowy, gdyż tak najszybciej dostanę się na lotnisko, które znajduje się w Dublinie.Miałam dużo odłożonych pieniędzy i mogłam sobie pozwolić na transport taksówką. Pojazd stanął pod domem kilka minut po moim telefonie. Kierowca włożył moją torbę do bagażnika a ja wsiadłam.
- Dokąd panienko?- zapytał taksówkarz
- Na dworzec kolejowy proszę.- odpowiedziałam 
 Droga nie była długa.10 minut później wysiadłam przed dworcem. 
- Dziękuję.- podałam mężczyźnie drobne, gdy ten wyciągnął moją torbę z bagażnika. 
Poszłam do kasy i kupiłam bilet na pociąg do Dublina. Musiałam czekać 25 minut. Z nudów wyciągnęłam książkę i zaczęłam czytać cały czas sprawdzając czy nie ma pociągu. Byłam mniej więcej w połowie, kiedy przyjechał pociąg. Pokazałam swój bilet komu trzeba i weszłam do środka. Znalazłam pusty przedział w ostatnim wagonie. Usiadłam przy oknie i nie miejąc nic lepszego do roboty patrzyłam w okno. Jechaliśmy prawie półtorej godziny, kiedy zobaczyłam znak, że jesteśmy w Dublinie. Z dworca w stolicy nie było daleko do lotniska. Pomyślałam, że mogę się przejść. Moja torba nie była ciężka. Lot miałam o 7:20, a na lotnisku byłam 6:50.Przeszłam odprawę i 7:15 siedziałam w samolocie.Napisałam jeszcze do Nialla, że jestem w drodze. Heh, na szczęście nie spał. W samolocie dokończyłam czytać książkę, mimo że za mną siedział chłopiec który bez ustanku kopał mój fotel. Kilka razy zwracałam mu uwagę, potem jego matka, ale nic. Dopiero stewardessa uspokoiła chłopca paczką chipsów. Cieszyłam się, kiedy samolot wylądował. Wzięłam torbę i starałam się szukać mojego kuzyna. Rozglądałam się dobre 20 minut. No kurwa, przecież miał czekać. Po chwili go zauważyłam. Miał ze mnie niezły ubaw. Podeszłam do niego. 
- Cześć, mała.- przywitał się ze mną
- Hej.- przytuliłam go 
- Jak podróż?- zapytał 
- Masakra jakaś. Małolat kopał mi fotel i jeszcze bezczelnie pyskował gdy ktoś mu zwrócił uwagę.- odpowiedziałam na co chłopak się zaśmiał 
- Później opowiesz ze szczegółami. Chodźmy już.- powiedział 
- Ok.- odparłam 
Niall wziął ode mnie torbę i opuściliśmy lotnisko.
- Rodzice wiedzą gdzie jesteś?- zapytał 
- Taa, napisałam im kartkę żeby się nie martwili.- westchnęłam 
Po drodze opowiedziałam mu jaki był dokładny powód mojej ucieczki. Jechaliśmy kilka minut, aż zatrzymaliśmy się pod dość dużym domem. Oczywiście wiedziałam, że nie mieszka sam. W tym pałacyku, że tak to nazwę mieszka cały zespół One Direction i chyba ich dziewczyny, z tego co się orientuję. No, nudno na pewno nie będzie...
        
                                          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz