czwartek, 17 grudnia 2015

Rozdział 62


WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM !

Następnego dnia całe przedpołudnie czekałyśmy z Haylee na telefon z Nando's. Właścicielka miała się z nami skontaktować do 15:00.
- A może nie zadzwonią ? - zapytała z przerażeniem blondynka
- Zadzwonią. Uspokój się. - odpowiedziałam śmiejąc się
Hay podchodziła do tego, jakby to była sprawa życia i śmierci. Ja byłam całkowicie zrelaksowana.
Nagle rozległ się dźwięk telefonu. Haylee wyjęła swój sprzęt z kieszeni jeansów i odebrała.
Z zaciekawieniem przysłuchiwałam się rozmowie. Widziałam jak dziewczyna przeszła ze spokoju aż do pozytywnego (jak mnie mam) zaskoczenia. Po kilku minutach się rozłączyłam.
- No i jak ? - zapytałam
- Mamy przyjść jutro na dziewiątą do restauracji i tam nam wszystko powiedzą. - krzyknęła entuzjastycznie
W tym momencie obydwie zaczęłyśmy piszczeć jak chore psychicznie nastolatki.
- Gorzej wam ? - usłyszałyśmy
Natychmiast przestałyśmy spoglądając na stojące w progu Perrie i Danielle.
- Nie. Po prostu tak jakby dostałyśmy pracę. - odpowiedziałam już całkiem poważnie
- To super. Musimy to oblać. - uśmiechnęła się Dan i wyszła
Po chwili wróciła z lampką wina i czterema kieliszkami. Usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy rozmawiać sącząc wino. Włączyłyśmy jakąś komedię romantyczną na DVD i siedziałyśmy tak może do 1 w nocy.


Rano obudziłam się z okropnym bólem głowy. Rozejrzałam się dookoła. Wszystkie spałyśmy ściśnięte na kanapie. No tak, w końcu nieźle wczoraj zabalowałyśmy. Oczywiście na jednej lampce wina się nie skończyło. 
Chciałam wstać, ale coś, a raczej ktoś mi to uniemożliwiał. Haylee leżała  rozwalona na moich kolanach. 
- Hay, wstawaj. - powiedziałam, ale ona ani drgnęła
O nie, tak nie będzie. Gwałtownie wstałam zrzucając blondynkę na podłogę. 
- Odbiło ci ? - zapytała próbując wstać 
Zaśmiałam się i pomogłam jej. Razem poszłyśmy do kuchni. Najpierw zadbałyśmy o swoje nieszczęsne głowy, potem o coś dla dziewczyn, a na końcu zrobiłyśmy jakieś kanapki na śniadanie.  
Po chwili Perrie i Dan dołączyły do nas w kuchni. Spojrzałam na zegarek. 8:03. Ech.
- Musimy iść się zbierać. - powiedziałam do Haylee
- Taa, praca....- jęknęła
Powlokłyśmy się na górę po schodach. Każda do swojej sypialni. Zaczęłam od orzeźwiającego prysznica. Po wytarciu całego ciała i wysuszeniu włosów przyszła kolej na ciuchy. Wybrałam jakiś luźny zestaw. Zrobiłam lekki makijaż i po raz drugi rozczesałam włosy. Teraz czekało mnie najtrudniejsze zadanie. Gdzie do cholery jest moja torebka ? Przeszukałam wzrokiem cały pokój, ale nie zauważyłam niczego, co mogłoby być moją torebką. Musiałam zacząć szperać po wszystkich szafkach i szufladach, przy okazji zgarniając rzeczy, które chcę do niej włożyć. Po kilkunastu minutach poszukiwań, które nie przyniosły oczekiwanego skutku usiadłam na środku pokoju. Jestem idiotką. Nie mogę znaleźć najzwyklejszej torby ! Poraz drugi rozejrzałam się po pokoju bardziej wytężając wzrok. Miałam ochotę walnąć się w czoło. Spod łóżka wystawał czarny skórzany pasek. Pociągnęłam, no i znalazła się moja zguba. Otrzepałam ją z kurzu i włożyłam do niej telefon, portfel i dokumenty.
Lekko zdegustowana poszłam do Haylee. Zapukałam do drzwi.
- Chwila ! - usłyszałam ją
Zaśmiałam się lekko. Po chwili drzwi się otworzyły. Blondynka była ubrana na luzie tak jak ja. Włosy związała w koka.
- Lepiej już chodźmy.- powiedziałam na co Haylee tylko skinęła
Zeszłyśmy na dół i szybko żegnając się z Dan i Perrie opuściłyśmy dom. Zamówiłyśmy taksówkę, która przyjechała po dziesięciu minutach. Miałyśmy dwadzieścia minut na dojazd. Na szczęście Nando's nie jest zbyt daleko. W lokalu byłyśmy równo o dziewiątej.
- Dzień Dobry. Panie jak mniemam są zainteresowane pracą. - Nagle z nikąd pojawiła się starsza kobieta.
- Dzień Dobry. Tak jest. - odpowiedziałam
Kobieta bacznie nam się przyglądała.
- Proszę zawiązać włosy ! - krzyknęła
Lekko się przestraszyłam, ale wykonałam polecenie wiążąc włosy w niedbałego kucyka.
- O wiele lepiej. - uśmiechnęła się nieco sztucznie w moją stronę
Poczułam się dziwnie. Ta kobieta, była dziwna.
- Poszukuję sumiennych pracowników, którzy będą wypełniać swoje obowiązki bez obijania się. Najmniejszy sprzeciw może się źle skończyć. Jeżeli chcą panie tu pracować, proszę się dostosować. - powiedziała
- Nie znajdzie pani lepszych. - odezwała się Haylee
- Dobrze. W takim razie zapraszam na zaplecze. - Znów się uśmiechnęła i ruszyła w stronę jakichś drzwi
Poszłyśmy za nią.
- Na początku przejdziecie miesięczny staż. Będziecie miały takie same obowiązki jak każdy. - wytłumaczyła nam - W tej chwili dostajecie ubrania robocze i zabieracie się do pracy. Zrozumiano ? Za chwilę ktoś wyjaśni wam wszystkie procedury
- Tak jest - powiedziałyśmy     
"Ubrania robocze", czyli koszulka z logo. Ubrałyśmy się i wyszłyśmy na salę. Podeszła do nas kobieta w eleganckiej koszuli i spódnicy. Na plakietce miała imię " Sarah " Krótko wyjaśniła nam na czym będzie polegała nasza praca i zaczęłyśmy. Szczerze mówiąc zaczynam mieć wątpliwości, czy to był dobry pomysł.
Pracowałyśmy całe dwanaście godzin i do domu wróciłyśmy niemal na czworaka. Perrie i Danielle były zdziwione widząc nas tak zmęczone. Od razu rzuciłyśmy się na kanapę.
- Może popełniłyście błąd idąc do pracy ? - zapytała Edwards
- Nie, to nie był zwykły błąd. To był wielki, kolosalny błąd. - odpowiedziałam na co ona się zaśmiała
- Chodź Hay, zadzwonimy do chłopaków. - pociągnęłam na wpół śpiącą blondynkę w stronę schodów
Gdy tylko weszłyśmy do pokoju Haylee rzuciła się na łóżko. Wzięłam laptopa i usiadłam obok niej. Włączyłam go jednocześnie śmiejąc się z jej pozy.
- Jeżeli myślisz, że nie widzę jak się szczerzysz to się mylisz. - mruknęła
Zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej. Przestałam, kiedy usłyszałam charakterystyczny dźwięk oznaczający, że laptop się uruchomił. Weszłam na skype'a.
- Louis jest online. - oznajmiłam
Blondynka podniosła się i opierając na łokciach  wgapiła wzrok w monitor. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy zobaczyłam chłopaka na ekranie.
- Hej Lou. - powiedziałam
- Hej dziewczyny. Wow wyglądacie strasznie. Co wam się stało ? - uważnie nam się przyjrzał
- Dzięki. Każda kobieta wprost uwielbia słyszeć te słowa od swojego faceta. - zaironizowałam
- Przecież wiesz, że żartuję. - zaśmiał się
- No ja myślę. - przewróciłam oczami
- A więc ? Dlaczego wyglądacie jakbyście wpadły do odkurzacza ? - zapytał
- Mamy pracę. - odezwała się dotąd milcząca Haylee
- To gdzie wy w takim razie pracujecie ? W jakiejś kopalni czy co ? - Jego porównania mnie dobijają
- Lepiej mnie nie dobijaj i zawołaj Nialla. - jęknęłam
Na szczęście bez zbędnych dopowiedzeń wykonał moje polecenie i już po chwili ujrzałyśmy Horana na ekranie.
- Cześć dziewczyny. Co tam u was ? - zapytał z uśmiechem
- Ach nic tylko umieramy po ciężkim dniu w pracy. - Znowu ironia
- Jej, a gdzie pracujecie ? - znowu zapytał
- Nigdy nie zgadniesz. - ożywiła się Haylee
- No mówcie. - zniecierpliwił się
- W Nando's !- krzyknęłyśmy jednocześnie
- I tam was tak wymęczyli ? - Jego mina....bezcenna
Gadaliśmy tak chyba z pół godziny. Najpierw Niall poszedł, bo miał do załatwienia " coś ważnego", a Haylee stwierdziła, że pójdzie się położyć, więc zostałam sama z Lou.
- Wreszcie sami. - popatrzył na mnie znacząco
- Ty mi lepiej powiedz jak tam Harry - stłumiłam jego zapał
- Prawie wcale z nami nie rozmawia. Siedzi sam, pojawia się tylko na próbach i koncertach. Nienawidzi siebie za to co zrobił. Żaden z nas nie wie co w  tej sytuacji począć. - powiedział
- Po prostu bądźcie. Czasem wystarczy sama obecność przyjaciół. Ja postaram się załatwić sprawę z drugiej strony. - powiedziałam
Ziewnęłam.
- Widzę, że masz jakiś plan. Jednak teraz powinnaś się przespać. Odezwę się kiedy będę mógł. Kocham cię. - posłał mi buziaka
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam
Gdy połączenie zostało zakończone odłożyłam laptop na komodę i wzięłam piżamę. Ubrałam się i wskoczyłam do łóżka od razu zasypiając.

***
NARESZCIE JEST ! Wybaczcie, że dodaję rozdział dopiero teraz, ale miałam bardzo dużo na głowie i nie do końca wszystko ogarniałam. Ten rozdział pisałam na raty i dopiero w poniedziałek udało mi się go skończyć. Dodaję dzisiaj, ponieważ we wtorek nie było mnie w domu, a wczoraj nie miałam czasu. Teraz jestem na informatyce i piszę dla was tą notkę :)

Mam dla was kilka istotnych informacji. 
- Zaczęłam pracę nad nowymi projektami ma Wattpadzie. jeżeli ktoś jest zainteresowany i chciałby poczytać historie, które tam zamieszczam - Zapraszam @XxFireproofGirlxX 
- Powoli w mojej głowie "rodzi się pomysł na kolejne ff z tej serii. Pytanie jest takie : O kim chcecie następne ff ? Intrigue nie okazało się być "dobrym pomysłem", więc może Harry'ego zostawmy na koniec. W komentarzach napiszcie o kim chcecie, a ja po świętach zdecyduję.

Jeżeli rozdział wam się podoba, zostawcie komentarz tam na dole  ;) Buziaki xx

sobota, 31 października 2015

Rozdział 61

  Wtorek. Na "szczęście" Mercedes bezpiecznie doleciała do Irlandii. Lauren oczywiście zadzwoniła do mnie z porcją soczystych ploteczek prosto z Mullingar. Oczywiście nie powiedziałam jej, jaką zajebistą mamy nową siostrzyczkę. Pomyślałam, że poruszę ten temat przy którejś z rodzinnych uroczystości, żeby Logan dowiedział się jaka jego córeczka jest grzeczna i w ogóle. Pewnie Logan nic nie wie o jej interesach.
  Dzisiaj też chłopaki wracają na trasę. Kolejna rozłąka. Tym razem na cały miesiąc. Już czuję, że będzie ciężko. Będę się martwić, a po tym co próbowała zasugerować Mercedes jeszcze bardziej. Wiem, że Lou nie mógłby mnie zdradzić. Może i nie wygląda, ale jest kochany i troskliwy. A ona myśląc w ten sposób patrzy przez pryzmat tego, jaki jest "przeciętny" facet, jednak ja wiem, że nie każdy musi taki być.
Podczas gdy chłopaki pakują swoje rzeczy ja i Hay przeglądamy internet i gazety w poszukiwaniu jakiejś pracy. Nie mamy nic lepszego do roboty, tak więc zajęłyśmy się jakąś pożyteczną rzeczą. Przeglądałyśmy masę ogłoszeń, ale żadne nas nie zainteresowało. Pewnie to dlatego, że tak naprawdę żadna z nas nie wiedziała co chciałaby robić.
- To nie ma sensu. - zamknęłam laptopa kładąc się na kanapie, na której przed chwilą siedziałam
- Może robota nie jest dla nas ? - zapytała blondynka
Zaśmiałyśmy się. Po chwili usłyszałyśmy hałas, który miał oznajmić, że chłopcy są już na dole.
- Lou ! - podeszłam do niego i mocno się wtuliłam
- Spokojnie, mała. To tylko miesiąc, szybko minie. - zaczął mną kołysać żeby rozładować emocje
- Wiem, ale i tak będę tęsknić.- powiedziałam
- Będę dzwonił tak często jak to możliwe, obiecuję. - powiedział i lekko pocałował mnie w szyję
Po dość czułym pożegnaniu poszłam przytulić pozostałych, żeby nie czuli się "mniej kochani" . Na dłuższą chwilę zatrzymałam się przy Harry'm.
- Trzymaj się i bądź dzielny.
Niestety chłopcy musieli już iść. Ostatni buziak i tyle ich widziałyśmy.
- Co wy na to, źeby zjeść obiad na mieście ? - zapytała Hay
- Nie mogę, zaraz muszę być w studiu. - odezwała się Perrie
- Ja mam próby. - westchnęła Dan
- Z miłą chęcią. - uśmiechnęłam się
Zabrałyśmy nasze torebki i wyszłyśmy. Postanowiłyśmy, że pójdziemy do Nando's. Tak też zrobiłyśmy.
- Ej, Haylee zobacz. - zwróciłam uwagę blondynki na napis na drzwiach
" Przyjmiemy dwie osoby na staż. Więcej informacji przy kasie."
Spojrzałyśmy na siebie.
- Czy myślisz o tym samym co ja ? - zapytałam
Hay pokiwała głową. Bez zastanowienia weszłyśmy.  Podeszłyśmy do kasy.
- W czym mogę pomóc ? - zapytała nas młoda dziewczyna
- Widziałyśmy ogłoszenie, że potrzebujecie dwóch osób. Czy jest ono aktualne ?  - starałam się brzmieć poważnie
- Jak najbardziej. Rozumiem, że panie są chętne ? - zlustrowała nas wzrokiem
- Tak. - odpowiedziałam
- Proszę zostawić nazwiska i numery telefonów. Szefowa skontaktuje się z paniami. - podała nam jakiś formularz
Wypełniłyśmy wszystko tak jak trzeba i wyszłyśmy. Nasze plany z obiadem lekko się zmieniły, więc zdecydowałyśmy, że pójdziemy do marketu, zrobimy zakupy i ugotujemy coś razem. Tak też zrobiłyśmy. Po drodze, zastanawiałyśmy się co chciałybyśmy zjeść. Wymyśliłyśmy "jakąś" sałatkę, to jest kebab-gyros. Kupiłyśmy wszystkie potrzebne składniki, zapłaciłyśmy przemiłej ekspedientce, która ewidentnie nas znała, więc dostałyśmy "zniżkę" 10%. Zabawna sytuacja. Obładowane zieleniną i innym tałatajstwem wróciłyśmy do domu. W kuchni rozpakowałyśmy nasze zakupy i zabrałyśmy się do roboty. Dla umilenia sobie czasu wlączyłyśmy radio. Kroiłyśmy warzywa śpiewając piosenki, które akurat leciały. Przy muzyce gotowanie idzie o wiele szybciej, tak więc po półgodzinie nasza sałatka była gotowa.
- Całkiem niezła wyszła. - powiedziała Hay gdy spróbowałyśmy naszego cuda
- Nawet. - odparłam
Zostawiłyśmy jakieś resztki dla dziewczyn i poszłyśmy do siebie. Dawno nie sprawdzałam  Facebooka i Twittera. Aż się boję. Znając życie brukowce już szumią o Tatianie i Harry'm. Nie myliłam się. Na każdym portalu plotkarskim o tym mówią. Zastanawia mnie tylko, skąd oni tak szybko się o tym dowiedzieli. Chyba ktoś musiał widzieć Tatianę na lotnisku. Weszłam w jeden link.

Czy to koniec ich związku ? 
Tatiana Gorbunova ( 19 l ) dziewczyna słynnego piosenkarza Harry'ego Stylesa ( 20 l ) była widziana wczoraj po południu na lotnisku Heathrow. Nie wiadomo, dokąd się udała, ale wiadomo, że była sama. Dziewczyna wyglądała na przygnębioną i smutną. Czyżby poważna kłótnia z chłopakiem nakłoniła ją do wyjazdu ? 

Ouć. Czyli zaczynają węszyć. Jeżeli dojdą do całej prawdy, będą mieli newsa roku. Niedobrze.
Większość artykułów była podobna. Postanowiłam wejść na Twittera. Zaczęłam czytać tweety Directioners. Wspólnymi siłami próbowały ustalić, o co chodzi. Wiadomo, że te dziewczyny nie są głupie i szybko ustalą fakty. To tylko kwestia czasu.
Westchnęłam. Już miałam zamknąć laptop, ale coś przykuło moją uwagę. Tatiana była dostępna na Skype. Musiałam skorzystać z takiej okazji i zadzwoniłam. Oby odebrała.
Po chwili zobaczyłam ją na ekranie.
- Hej. - powiedziałam
- Hej. - mruknęła
- Co tam u ciebie ? - zapytałam
- Szczerze ? Źle. Kompletnie na nic nie mam siły. Tylko siedzę i ryczę jak głupia. - odparła
- Nawet nie wiem co ci odpowiedzieć.
- I dobrze. Nie chcę, żebyś mnie bez sensownie pocieszała.- powiedziała
- Spokojnie. Ja się po prostu martwię.- podniosłam ręce w geście obronnym
- Nie ma takiej potrzeby. Jakoś sobie poradzę. Sama
- Ech. No dobrze, nie będę cię więcej męczyć. Zadzwonię za jakiś czas. - uśmiechnęłam się lekko
- Pa. - odpowiedziała krótko
Zamknęłam laptopa głośno wzdychając. Nawet nie zauważyłam, że nie jestem sama.
- Widzę, że ta rozmowa nie przyniosła żadnych rezultatów. - usłyszałam głos Haylee
- Dlaczego ona się okłamuje. Gołym okiem widać, że jest jej ciężko i potrzebuje wspracia przyjaciół.- powiedziałam
- Tylko, że ona nie chce pomocy.- Blondynka usiadła obok mnie
- Może potrzebuje więcej czasu.- spojrzałam na nią
- Może.
Pogadałyśmy chwilę, a potem Haylee poszła do siebie. Mimo, że było dość wcześnie postanowiłam pójść do łazienki się ogarnąć do spania. Wzięłam długą relaksującą kąpiel.
Po dość długim czasie spędzonym w wodzie, opatuliłam się mięciutkim ręcznikiem. Wysuszyłam włosy, ubrałam świeżą bieliznę, piżamę i położyłam się spać.
\

Końcóweczka denna, ale chyba mi to wybaczycie, prawda? Troszkę mnie rozczarowaliście ilością komentarzy pod ostatnim rozdziałem, ale to nic :)) Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie ich odrobinę więcej :) Następny rozdział -> 6 listopada
  

piątek, 23 października 2015

Rozdział 60

Poranek po imprezie. Istna męczarnia. Całe szczęście, że okna zasłonięte. Inaczej było by jeszcze gorzej. Z lekkim, ale nieznośnym bólem głowy podniosłam się do pozycji siedzącej. Spojrzałam na śpiącego obok Lou. Dzisiaj będę łaskawa i nie będę go budzić. Powiedzmy, że dziś jest dzień dobroci dla zwierząt. Oczywiście żartuję. Ubrałam się w jakieś luźne ciuchy i zeszłam na dół do kuchni. Przy stole siedziały wszystkie dziewczyny oprócz Tatiany i Mercedes. Wyczuwam problemy. Szybko odgoniłam negatywne myśli i poszłam zrobić sobie coś do jedzenia. Dzisiaj samoobsługa - każdy robi dla siebie co chce.
- Gdzie zgubiłyście panów ? - zapytałam
- Śpią. - odpowiedziała Haylee za wszystkie
- Imprezowicze zasrani. - zaśmiałam się pod nosem robiąc sobie kanapki
- A my to nie lepsze ? - odezwała się Perrie
Wszystkie przyznałyśmy jej rację. Postanowiłam zrobić też dla nich. W sumie czemu nie. W końcu dzień dobroci dla zwierząt.
W bonusie zaparzyłam kawy i pogadałyśmy po "babsku". Po pewnym czasie zaczęło się schodzić towarzystwo. Na początku leniwie. Potem odrobinę żwawiej. Niall spojrzał najpierw na mnie, a potem na kanapki, które zrobiłam.
- Nie gap się tak na nie, tylko się częstuj. - powiedziałam
- Nie zatrułaś ? - zapytał
Strzeliłam mentalnego facepalma.
- Nie ! Skąd ten pomysł ?
- Ty nigdy nie robisz jedzenia z własnej woli i to bezinteresownie. - odpowiedział
- Ach, po prostu pomyślałam, że może być jeden dzień dobroci dla zwierząt. - wyszczerzyłam się
Chłopaki nie zadawali więcej pytań i bez krępacji poczęstowali moimi kanapkami.
- Okej, a teraz pierwsze zasadnicze pytanie. Gdzie nasze "kółko wzajemnej adoracji" ma swoje spotkanie. Ktoś wie ? - zapytałam
- Wczoraj około północy straciliśmy ich z oczu. - odpowiedzieli Zerrie
Czy oni znowu mają ze sobą problemy ?  Jak ta pierdoła Styles znowu coś odjebał to ja chyba nie ręczę za siebie.
-  Ech. Oni chyba nigdy się nie nauczą. Idę po Tatianę, założę się, że wiem gdzie jest. A co do pozostałej dwójki to później się z nimi policzę. - odpowiedziałam
- Idę z tobą. - powiedziała Haylee
Przebrałam się w inne ciuchy i narzuciłam na siebie bluzę, gdyż wiał wiatr. Haylee również się przebrała włożyła bluzę i wyszłyśmy. Udałyśmy się w stronę kamienistej części plaży. Niewielkie kamyki przechodziły w coraz większe.  Rzadko kiedy ktoś tu przychodził. Idealne miejsca do pobycia w samotności. Nie myliłam się. Siedziała na szczycie wpatrując się w morze. Spojrzałyśmy z Hay na siebie, ale poszłyśmy dalej.
- Tu się schowałaś. - powiedziałam siadając obok
Spojrzałam na nią. Twarz miała mokrą od łez.
- Po co tu przyszłyście ? - zapytała
- Martwimy się o ciebie. - odpowiedziała blondynka
- Gadaj co się stało -  poleciłam jej
- A jak myślisz ? Co się mogło stać ? - zakpiła
No tak. Ciągle ten sam problem.
- Masz racje, głupie pytanie. - westchnęłam
Zauważyłam, że łzy znowu napływają jej do oczu.
- Widziałam ich razem. W jej łóżku. Spali przytuleni do siebie. Gdybym ich nie znała pomyślałabym, że to ona jest jego dziewczyną a nie ja. - mówiła a łzy spływały po jej policzkach
- Zatłukę...- Hay już wstawała ale ją powstrzymałam
- Tatiana, wiem, że ten widok nie należał do najprzyjemniejszych, ale na pewno wszystko sobie wyjaśnicie i będzie dobrze. Mercedes wróci do siebie i zapomnicie o całej tej przykrej sytuacji. - powiedziałam
- Nie Jade, nic nie będzie dobrze. Tym razem to koniec. Długo nad tym myślałam. Jak tylko znajdziemy się w Londynie wyjeżdżam. Wracam do domu do Rosji. Muszę to wszystko poukładać i zastanowić się czy jest jeszcze co ratować. Mam nadzieję, że to zostanie między nami. - spojrzała na nas
Powoli analizowałam jej słowa.
- Wiem co zaraz powiecie. Powiecie, że mnie kocha, ale zastanówcie się. Gdyby mnie kochał, czy ranił by mnie tyle razy ? Ja jestem wytrzymała, wiele mogę wybaczyć, ale mam swoje granice. A granice te właśnie zostały przekroczone. - dodała
Najgorsze było to, że miała rację. Poniekąd miała rację.  Ciężko było mi się z tym oswoić.
- Rozumiem cię. Obiecaj tylko, że wrócisz....kiedyś.- powiedziałam
- Wrócę, ale  na pewno nie prędko. - uśmiechnęła się słabo - Jeszcze jedno. Na razie nie mówcie chłopakom o moich zamiarach.
- Słowo. - przytuliłyśmy się
Słowo. 
 *
Wreszcie wracamy do Londynu. Atmosfera w naszym towarzystwie jest napięta. Tatiana nie odezwała się do Harry'ego ani jednym słowem. Unikała go jak ognia. Tak jak obiecałam, nie powiedziałam nic chłopakom. Jedynie Danielle i Perrie się dowiedziały i również obiecały nikomu nic nie wygadać. Jednak ciężko jest to ukrywać. Każdej z nas jest przykro, że tak to się kończy, ale nic na to nie możemy poradzić. Tatiana podjęła taką decyzję, a my chcąc nie chcąc musimy ją zaakceptować jaka by nie była. Spędziliśmy kilka godzin w samolocie, po czym wylądowaliśmy na lotnisku w Londynie. Nareszcie w domu.
Odebraliśmy walizki i opuściliśmy budynek. Taksówką pojechaliśmy prosto do naszej willi. Chłopaki postanowili od razu iść spać, ponieważ jak powiedzieli są wykończeni. A my zostałyśmy same. Znowu.
- Za trzy godziny mam samolot do Moskwy. - oznajmiła Tatiana
- Tak szybko ? Myślałam, że zostaniesz z nami chociaż do jutra. - zdziwiłam się
- Im szybciej tym lepiej. Pozdrówcie odemnie chłopaków. - widziałam po niej, że nie było jej łatwo
Przytuliła każdą z nas. Jedynie Mercedes siedziała na kanapie bacznie wszystko obserwując.
- Dziękuję ci za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Gdyby nie ty już dawno bym się poddała. - powiedziała do mnie
- Jesteś bardzo dzielną osobą. Podziwiam cię i mam nadzieję, że nie żegnamy się na zawsze. - próbowałam się nie rozpłakać
- Jeszcze jedno. - odsunęła się i wyjęła z torby kopetę zaadresowaną do Harry'ego
- Nie potrafiłabym wyjechać bez słowa wyjaśnienia. - spojrzała na nią
- Mam to zanieść za ciebie ? - zapytałam
- Sama to zrobię. - westchnęła
Poszła na górę. Po kilku chwilach wróciła. Znowu miała łzy w oczach.
- No, czas na mnie. Trzymajcie się dziewczyny. - pomachała nam i wyszła
No i tyle ją widziałyśmy.
- Jesteś z siebie zadowolona ?!- zapytałam Mercy
- Jak najbardziej. Żal mi tej dziewczyny. - odpowiedziała
Zdziwiłam się. O czym ona do cholery mówi ?
- Dlaczego żal ? - zapytała Haylee
- Zakochała się w takim idiocie jak Harry, a tylko cierpi. - wyjaśniła
- Przepraszam, ale co ci do tego ?
- Jestem testerką wierności. Sprawdzam takich gości, czy są wierni swoim partnerkom. Jak widać Styles bardzo łatwo ulega kobiecym urokom. - powiedziała
Że co przepraszam ? Ona jest testerką wierności ?! Czyli, że....
- To było ustalone ?! - krzyknęłam
Wszystkie byłyśmy wstrząśnięte. Ta cała sytuacja staje się coraz bardziej chora i skomplikowana.
- Oczywiście. Prywatnie nie mam zwyczaju sypiać z zajętymi mężczyznami. Może i wyglądam jak typowa dziwka, ale nią nie jestem. Mam zasady. - prychnęła
- Rozwaliłaś im związek i psychikę. - powiedziałam
- To już nie mój problem. Wyświadczyłam jej przysługę, a jak sobie radzą z rozstaniem  mnie nie interesuje. - mruknęła
Wzięła swoją walizkę do ręki i poszła w stronę drzwi. Myślałam, że już pójdzie w pizdu i jej nie zobaczę, ale zatrzymała się.
- Jeszcze jedno, Jade. Tego twojego faceta, też bym radziła sprawdzić. - dodała złośliwie i wyszła
Bezczelna smarkula. Zagotowało się we mnie. 
Opadłam na kanapę zszokowana. Trochę za dużo wydarzeń jak na jeden dzień. Próbując zająć myśli włączyłyśmy telewizor. Oglądałyśmy powtórki jakichś starych seriali
- Siedzimy tak już z dwie godziny. Trzeba zrobić kolację, bo zaraz małpy wstaną. - powiedziała smutno Dan
Zgodziłyśmy się z nią. Zajęłyśmy się przygotowywaniem kolacji, ale nie zbyt nam to szło. W końcu wyszły nam "jakieś" naleśniki. Na nic lepszego w tym momencie nas nie było stać. Uporałyśmy się akurat, bo zeszli pełni entuzjazmu chłopcy. Bez Hazzy. Ou.
- Cześć dziewczynki. Co macie dobrego ? - zapytał Lou
- Naleśniki. - odpowiedziałyśmy
- Och, to super. Co wam się stało ? A tak wogóle gdzie Tatiana ? - zadawał milion pytań na sekundę
- Nie ma jej. - powiedziałam
- Jak to nie ma ?! - krzyknęli
- Normalnie. Spakowała się, wyjechała. - również krzyknęła Hay
Zapanowała cisza. Patrzyliśmy się na siebie bez żadnego słowa.
- Gdzie Harry ? - zapytałam po długiej chwili milczenia
- U siebie, podobno miał "coś ważnego" do zrobienia. - odpowiedział Lou
List Tatiany. 
- Pójdę do niego. - powiedziałam
Czasem się zastanawiam, dlaczego bawię się w psychologa całej naszej bandy. Ygh. Powoli poczłapałam na górę. Przystanęłam pod drzwiami Stylesa. Zapukałam.
- Harry ? - niepewnie weszłam do pokoju
- Straciłem ją, na zawsze. - powiedział cicho
- Nie mów tak. Nie wszystko jeszcze stracone. - usiadłam obok niego na łóżku
- Ona mi nigdy tego nie wybaczy. To już koniec. -  rzucił list na podłogę
Ostrożnie podniosłam i spojrzałam na niego.

Harry ! 
Jeżeli to czytasz, znaczy, że mnie już nie ma. Musiałam wyjechać i przemyśleć kilka spraw. Widok Twój i Mercedes był najgorszym w moim życiu. Po raz kolejny wylałam wiele łez i właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że potrzebujemy przerwy. Odpoczynku od siebie. Dlatego moja decyzja była taka a nie inna. Po prostu w tym momencie nie potrafię inaczej. Wybacz, że dowiadujesz się w taki sposób, ale nie chcę widzieć smutku na Twojej twarzy. Kocham Cię. 
                                                                                                                 Tatiana 


No jak widzicie, porobiło się. Kto spodziewał się takiego zakończenia łapka w górę. Część z was narzekała, że żyje im się zbyt kolorowo, no i tutaj ukłon w stronę tych osób :) Zepsułam trochę ten list, ale mam nadzieję, że wybaczycie :)   Cieszę się, że komentujecie, że wchodzicie :)) No i liczę na deszcz komentarzy pod tym rozdziałem :) Następny 30 październik         

PS: Jak tam wrażenia po Perfect? Moim zdaniem jest "PERFECT" :")  

piątek, 16 października 2015

Rozdział 59

Zaskoczyliście mnie. Szczerze, nie sądziłam, że naprawdę będzie te 5 komentarzy. Zaciesz był. Teraz wiem, że chcecie dłuższych rozdziałów. Cóż postaram się :) Drama się zbliża wielkimi krokami. Z resztą sami zobaczycie :) Pozdrawiam :*

Nie byłam zbytnio zadowolona z naszych nowych "gości". Pamiętam co było, gdy się poznaliśmy. Przystawiali się do mnie mimo moich protestów. Tym razem będzie inaczej. Od razu przysiadł się do mnie Luke, miał coś powiedzieć, ale go uprzedziłam
- Zanim zaczniesz. Nie chcę być chamska czy coś, ale u mnie nic się nie zmieniło. Jestem w szczęśliwym związku, więc radzę ci iść poszukać szczęścia gdzie indziej.
- Skoro tak. - wstał i poszedł do Mercedes.
Jak widać nie tylko on się nią zainteresował. Cóż za ironia. Jej jak najwidoczniej to pochlebiało. Pff. Na szczęście po chwili przyszedł do mnie Lou.
- Co tam ? - zapytał
- Nic - odpowiedziałam
Objął mnie ramieniem a ja momentalnie się w niego wtuliłam. Reszta była zajęta czymś innym, więc mieliśmy chwilę dla siebie. Na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy. Nagle ogarną mnie dreszcz.
 - Zimno ci ?
- Odrobinkę
- Zaraz wracam
Po chwili poczułam coś ciepłego na ramionach. Kocyk. Lou ponownie usiadł obok mnie. Oboje okryliśmy się kocem i patrzyliśmy w gwiazdy. Nie zwracaliśmy uwagi na innych. Cieszyliśmy się tą chwilą.
- Mogło by być tak zawsze. - powiedziałam
Spojrzałam na chłopaka. Pocałował mnie mnie najpierw delikatnie, a potem coraz bardziej namiętnie. W tej chwili słyszałam tylko nasz przyśpieszony puls i odgłosy świerszczy gdzieś w oddali. Jakby cały świat stanął w miejscu. Uwielbiałam takie momenty. Nie wiem ile tak trwaliśmy, ale czułam jakby to była wieczność.
- Kocham cię. - powiedział
- Ja ciebie teź.
- Ej gołąbeczki pora spać ! - krzyknął Malik
- Spierdalaj ! - odkrzyknął Lou
No to koniec naszej romantycznej chwili. Ygh. Pieprzony Malik. Chcąc nie chcąc, musieliśmy iść. Wstaliśmy i trzymając się za ręce ruszyliśmy do domu. W kuchni zjedliśmy jakąś kolację.
- Jakie plany na jutro ? - zapytał Liam
- Ja bym poszła na imprezę. - odpowiedziała Haylee
- U nas każda impreza kończy się identycznie. Wolałabym coś pozwiedzać. Na imprezę możemy iść pod koniec naszych wakacji, - powiedziałam
Większość poparła mój plan. Tak więc po kolacji każdy z nas poszedł do siebie.
- Wreszcie możemy dokończyć to co zaczęliśmy. - powiedział Lou gdy znaleźliśmy się w naszej sypialni
Spojrzałam na niego z lekkim zaskoczeniem, ale i wielkim uśmiechem. On mówi poważnie ?
- Serio ? - zapytałam
- Mhm
Wpił się w moje usta powoli prowadząc do łóżka. Po chwili poczułam, ze leżę na miękkiej pościeli.
Oderwał się odemnie i spojrzał na mnie. Był nade mną . Uśmiechnął się i kontynuował. Zaczął całować moją szyję.
- Ej,ej. Co robisz ? - zapytałam ze śmiechem
- Wiesz, może wygrałaś, ale uważam, że należy mi się nagroda pocieszenia. - wymruczał seksownym głosem
Jednym zwinnym ruchem ściągnął moją sukienkę. Wiedziałam już do czego to zmierza. Zdecydowałam się, że pozwolę mu na to. W końcu trzeba przełamać strach.
- Na pewno tego chcesz ? - zapytał zanim co do czego
- Tak chcę. - odpowiedziałam
Nie pożałowałam. To było najlepsze zakończenie dnia jakie mogłam sobie wymarzyć. Nawet nie wiem kiedy usnęłam.
*
Byłam wykończona po kilku godzinach łażenia po mieście. Widzieliśmy chyba wszystko co się dało. Zrobiłam pierdyliard zdjęć i tyle samo "selfie". Mimo wszystko, spędziliśmy miło czas. Są to ostatnie dni naszych wakacji. Po powrocie do Londynu zacznie się ciężka harówka. Chłopaki wracają na trasę, a ja z dziewczynami szukamy pracy. Nasze świadectwa może nie są idealne, ale gdzieś na pewno nas przyjmą.
Z resztą chłopaki i tak nie pozwolą nam pracować "ciężej niż według nich powinnyśmy " Bezsens. Jednak żadna z nas nie zamierza się z tym sprzeczać, gdyż wiemy, że to nic nie da. 
Jutro wieczorem ostatnia impreza i żegnamy się ze słoneczną Teneryfą. Oczywiście kiedyś tu wrócimy. 
Przebrałam się w piżamę i nie zwracając uwagi na nic walnęłam się na łóżko od razu zasypiając. 
Następnego dnia rano obudziły mnie promienie wpadające przez niezasłonięte rolety. Ekstra, byłam tak zmęczona, że zapomniałam zasłonić. Zwlokłam się z łóżka i zasłoniłam. Nie było sensu dalej spać, więc postanowiłam się ubrać, jednak zanim to, walnęłam poduszką śpiącego Lou. 
- Ej!- zbulwersował się - Jakim prawem mnie budzisz i to w taki sposób ? 
- Dlatego, że radzę ci zacząć się pakować, bo znając ciebie po dzisiejszej imprezie będziesz miał takiego kaca, że nie będzie ci się chciało. A ja twoich ciuchów pakować nie będę. - odpowiedziałam
Wyjęłam z szafy ubrania i poszłam z nimi do łazienki. Ubrałam się, uczesałam i zrobiłam lekki make up. Potem zabrałam wszystkie swoje kosmetyki, które tam były. Włożyłam je do kosmetyczki, a tą do torby. Po mnie do łazienki poszedł Lou. Spakowałam większość ciuchów, zostawiając te, które ubiorę później. Po skończeniu roboty poczekałam na Louisa. Gdy załatwiliśmy sprawę naszych walizek zeszliśmy na dół. Siedziała tam cała nasza banda. 
- Spóźniliście się na śniadanie. Co wy tam tak długo robiliście ? - zapytał Niall
- Nie ważne co robiliśmy. Zostało jeszcze coś, czy już wszystko wyżarłeś? - odpowiedziałam 
- Było aż tak słabo ? - zaśmiał się Harry
On na serio myślał,że my.... Jezu, jaki debil. Miałam ochotę walnąć go w ten pusty łeb, ale na szczęście Tatiana mnie wyprzedziła. Dziękowałam jej za to. 
- Za co to było ?! 
- Za głupi komentarz 
Zjedliśmy śniadanie. Dzisiaj do godziny dziewiętnastej nie mieliśmy żadnych planów.  
Dwie godziny przed imprezą zaczęliśmy się szykować. Wzięłam szybki prysznic i wykonałam znów te czynności, które robię przed każdą imprezą. Przebrałam się  pomalowałam i uczesałam. Z apartamentu wyszliśmy wpół do dziewiętnastej. Pojechaliśmy taksówką do klubu. 
Na początku trzymaliśmy się razem. Tańczyliśmy i popijaliśmy kolorowe drinki. Po prostu się bawiliśmy. Jednak po jakimś czasie część się straciła. Jak zwykle z resztą. Jak przeczuwałam większość grupy która się ostała ( To jest ja, Louis, Haylee, Niall, Liam i Dan) była tak nawalona, że ledwo kontaktowała. Do apartamentu zabraliśmy się ok drugiej nad ranem. Wszyscy zmęczeni, ale szczęśliwi. Cóż, tak się skończyła nasza ostatnia impreza na Teneryfie. Może nie wszyscy ją zapamiętają, ale ja na pewno. 



Tak się prezentuje rozdział numer 59. Nie wiem czy jest dobry, same to ocenicie. Cieszę się, że było aż 6 komentarzy. Teraz wiem, że wam zależy i mam dla kogo pisać. Trzymajcie tak dalej mordki, bo to pomaga nawet nie wiecie jak bardzo. Następny rozdział -> 23 październik  

Rozdział opublikował się automatycznie 16 października  o godzinie 19:00



piątek, 9 października 2015

Rozdział 58



! Przeczytaj notkę pod rozdziałem !
Kolejny dzień na Teneryfie. Leżę wtulona w mojego chłopaka, który jeszcze śpi. Uśmiechał się przez sen. Już niedługo. Wymyśliłam mu wyzwanie. Może nie jest zbyt oryginalne, ale będzie beka. Chciałam wstać, ale nie mogłam. Chcąc nie chcąc musiałam go obudzić.
- Ej, ty. Sportowiec za dwa grosze. Wstawaj słońce już dawno na niebie. - powiedziałam
Lou tylko mruknął coś pod nosem. No ja pierdzielę.
- Niall zjadł wszystkie marchewki ! - krzyknęłam
- Co ?! - odwrócił się i zleciał z łóżka
- Nic. A skoro już nie śpisz, to możemy iść na śniadanie. - wyszczerzyłam się
- Nie lubię kiedy tak robisz. - burknął
- Nie moja wina, że nie da się ciebie obudzić w inny sposób. Nie obrażaj się. - pocałowałam go w policzek
- No dobrze, niech ci będzie. - uśmiechnął się
 Hehe, śmiej się póki jeszcze możesz. Włożyłam na siebie  ubrania  a pod to  strój kąpielowy . Pomalowałam się, popryskałam perfumami i wyszłam. Wszyscy mi mówili, że super wyglądam. Ale lizusy. Zjedliśmy śniadanie i tak jak przypuszczałam poszliśmy na plażę. Było gorąco, więc wszyscy ruszyliśmy do wody. Chlapaliśmy się, pływaliśmy i robiliśmy Bóg wie co jeszcze. Spędzaliśmy miło czas. Niestety niedługo musimy wrócić do Londynu. Jednak teraz o tym nie myślę. Po południu postanowiliśmy zrealizować  moje wyzwanie. Oczywiście Louis nie był zbyt zadowolony.
- Ja znam to twoje spojrzenie. Wymyśliłaś coś żeby mnie ośmieszyć. - powiedział
- Może. Nie martw się. Dla ciebie będę łagodna. - uśmiechnęłam się
Ubraliśmy się w zwykłe ciuchy i wyszliśmy. Taksówka zawiozła nas do najbliższego centrum handlowego. Mam nadzieję, że będzie tam sklep z meblami. Na szczęście był. Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę. Weszliśmy do środka. Stanęliśmy obok dużych dwudrzwiowych szaf.
- Okej. Twoim zadaniem jest wejść do szafy i siedzieć tam tak długo, dopóki nikt jej nie otworzy. Wtedy musisz powiedzieć " Dzień Dobry, czy to już Narnia ? Jestem w Narni ? " - powiedziałam
Reszta pokładała się ze śmiechu słuchając mojej koncepcji. Tylko nie Louis
- To strasznie dziecinne. - prychnął
- Odezwał się dorosły. Poza tym wyzwanie to wyzwanie. Inaczej cały świat się dowie, że pokonała cię "mała dziewczynka" - mój zaciesz robił się coraz większy
- Jesteś podła. - z wielkim wyrzutem wszedł do jednej szafy.
Teraz już wybuchnęłam śmiechem. Wyjęłam telefon i nagrywałam szafę. Minęła godzina. Dwie osoby tylko spojrzały na tą szafę, nie zaglądając do środka. Sytuacja powtarzała się. Dopiero po trzech godzinach, przyszła jakaś starsza pani. Otworzyła pierwszą szafę. Pokręciła tylko głową i podeszła do drugiej. Czyli tej w której siedział Lou. Myślałam, że padnę. Ta staruszka, gdy go zobaczyła prawie dostała zawału. Po tem krzyczała coś po hiszpańsku i zaczęła walić go swoją laską po głowie. Całą sytuację nagrywaliśmy. Musiałam wkroczyć do akcji.
- Przepraszam panią bardzo za mojego głupiego chłopaka. Nie chciał pani wystraszyć, po prostu czasem mu tak odwala. - powiedziałam po hiszpańsku
- Ależ proszę pani, ja prawie zawału dostałam. Nie będę tolerować takiego zachowania. Zaraz zgłoszę to kierownikowi. - odpowiedziała i poszła
Gdy oddaliła się na bezpieczną odległość znowu wybuchnęłam śmiechem. Lou zgromił mnie wzrokiem.
- Ciesz się, że uratowałam ci dupę. No  chodź tu do mnie. - przytuliłam go
Biedny mały chłopiec. Oberwał od starszej pani. Cały czas się śmiałam
Po tej przygodzie wróciliśmy do domu. Chłopaki wspólnymi siłami przyrządzali obiad a ja i dziewczyny sprawdzałyśmy nagrania i  śmiałyśmy się. Nie potrafiłyśmy się uspokoić.
- Nie martw się,  nie będziemy tego wrzucać do neta. - odezwała się Hay
Podczas obiadu rozmawialiśmy o tym co będziemy robić później. Postanowiliśmy urządzić ognisko na plaży. Tak też zrobiliśmy. Przyłączyły się do nas dziewczyny z Little Mix.
- Zaraz jeszcze dojdą pewne osoby. - powiadomiła nas Jade
Niespodziewani goście. Jeej. Ciekawe kto to. Cóż, zaraz się dowiemy.
Nagle, usłyszałam znany głos. O, nie. Proszę nie. Tylko nie oni.
- Cześć ludzie.
Dokładnie za mną stoją chłopaki z 5 Seconds Of Summer, w samych kąpielówkach. O mój Boże.
   


Oto jest rozdział 58. Szczerze, załamaliście mnie. Dwa komentarze z czego jeden jest spamem ? Aż tak to coś co piszę jest złe ? Zastanawiam się, czy jest sens pisać dla jednej, może dwóch osób. Zawsze mówiłam, że nie będzie szantażu x komentarzy = rozdział. Więc może napiszcie mi CO JEST DO CHOLERY NIE TAK ? Taka jest moja prośba. Napiszcie. Będę wiedziała, co poprawić, co zmienić i dlaczego nie chcecie komentować :)  Następny rozdział kiedy będzie... 5 komentarzy :) I teraz nie ma zmiłuj. 5 komentarzy z odpowiedzią " Co mam zmienić, żebyście częściej komentowali"  

piątek, 2 października 2015

Rozdział 57

Następnego dnia obudziły mnie promienie słońca wpadające do sypialni. Z zamkniętymi oczami próbowałam zasłonić rolety. Po kilku minutach udało mi się to i nawet na nic nie wpadłam. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Był całkiem niewielki bajzel. No i oczywiście Louis rozjebany na 3/4 łóżka. Na czym ja spałam ?! Mniejsza. Wyjęłam jakieś ciuchy i poszłam z nimi do łazienki. Ogarnęłam się, ubrałam, pomalowałam i uczesałam.
- Dzień Dobry ! - powiedziałam dosyć głośno gdy schodziłam po schodach
W odpowiedzi usłyszałam tylko jęki. Zaśmiałam się pod nosem
- Cóż za ironia, po każdej imprezie tego typu wyglądacie tak samo a mimo to nadal pijecie aż do czarnej dziury. - odezwałam się nieco ciszej
- Walić to. I tak było zarąbiście.- mruknęła Haylee
- Taa.- odpowiedziała cała reszta
Po chwili do kuchni wszedł mój biedny, skacowany chłopak. Przechodząc obok mnie cmoknął mnie w policzek.
- A to za co ? -Spojrzałam na niego
On tylko wzruszył ramionami i wziął butelkę z wodą.
- A tak wogóle, widział ktoś resztę ?- zapytałam
Wszyscy pokiwali przecząco. Spojrzałam na zegarek. Już po 12:00. Cóż, może pójdę sprawdzić, czy każdy w swoim łóżku.
- Zaraz wrócę.
Poszłam schodami na górę. Najpierw delikatnie zajrzałam do Tatiany. Całe szczęście. Ona i Harry słodko spali wtuleni w siebie. Uff. Na prawdę mi ulżyło.
Zamknęłam drzwi najciszej jak potrafiłam. Powinnam jeszcze sprawdzić Merc. Poszłam do jej pokoju. Spała jak zabita. To dobrze. Po inspekcji zeszłam na dół.
- Na szczęście każdy trafił do siebie.- oznajmiłam
Usiadłam przy stole obok Haylee.
- Co będziemy dzisiaj robić ?- zapytała Dan
- Najpierw może zajmijmy się resztą towarzystwa.- zasugerowała Hay
- Ja znam sposób który na pewno zadziała. Sama w ten sposób się obudziłam. - powiedziałam
- Jaki ?- zaciekawił się Niall
- Chodźcie to wam pokażę.
Powędrowaliśmy wszyscy na górę do pokoju naszej uroczej parki. Podeszłam do okna i całkowicie odsłoniłam rolety.
- Pora wstawać, gołąbeczki słońce już dawno wstało !- wydarłam się
Momentalnie próbowali się zakryć czym się dało.
- Jeszcze pięć minut. - wymamrotał Harry
O nie. Ja mu dam pięć minut.
- Chyba śnisz.- facepalm
- Możliwe.
Teraz to mnie wkurzył. Pff. Pyskować mu się zachciewa.
- Skołujcie jakąś wodę, bo będziemy tak gadać do wieczora.- powiedziałam
Po chwili miałam w ręku naczynie pełne wody. Sami się o to prosili. Wylałam całą zawartość na nich
- Oszalałaś ! - pisnęła Tatiana
- No nareszcie. Ubierzcie się, bo trochę się zmoczyliście.- puściłam im oko i szybko uciekłam z pokoju
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Ty to masz tupet dziewczyno. Masz teraz przejebane.- odezwał się Zayn
- Odezwał się. Do twojej wiadomości, nie zapomniałam o tym "incydencie" nad basenem.- Zrobiłam cudzysłów w powietrzu
W łazience napełniłam  kubek wodą i poszłam do Mercedes. Odsłoniłam rolety.
- Wstanę, ale nie waż się na mnie wylewać wody. - powiedziała
Wow. Czyli w sumie brałam to nie potrzebnie. No spoko.
- Za dziesięć minut na dole.
No i misja wykonana. Zeszłam na dół. Zauważyłam, że Hatiana się już przebrali. Gdy pojawiła się Mercedes zaczęliśmy ustalać co dzisiaj robimy.
- Ja bym pograła w siatkówkę plażową.- rozmarzyłam się
- Ja też. - poparła mnie Haylee
-Możemy grać chłopaki na dziewczyny.- powiedziałam
- Ze mną i tak nie wygrasz skarbie.- odezwał się Louis
- Że co proszę ? - popatrzyłam na niego jak na wariata
Ja nie wygram z nim. Dobry żart.
- No to.
- Pamiętasz jak wygrałam z tobą w nożną. Z łatwością wygram i w siatkę, więc lepiej nie podskakuj.-odgryzłam się
- Zakład ? - zapytał zdecydowanie zbyt pewny siebie
- Okej. Jak wygram to zrobisz wszystko co ci rozkażę. Jak ty wygrasz, to ja zrobię co ty będziesz chciał.
- Zgoda
Uścisnęliśmy sobie ręce. Po zjedzeniu śniadania poszliśmy na taras. Było tam boisko do siatkówki plażowej. Ustawiłam się po jednej stronie siatki, Lou po drugiej. Musiałam wybrać kogoś " do pomocy"
- Hay, chodź pograsz ze mną. - powiedziałam
Blondynka bez zastanowienia podeszła do mnie. Wybrałam ją, bo wiedziałam, że potrafi grać.
Mój jakże zacny przeciwnik wybrał Hazzę.
- Hmm, Jade i Haylee kontra Louis i Harry. Stawiam na dziewczyny. - powiedziała Tatiana
- Nie doceniasz mnie, skarbie. - odezwał się Harry
- Może zamiast uskuteczniać flirty zaczniemy grać. - niecierpliwiłam się
Ustaliliśmy, że gramy według zasad, czyli dwa sety do 21, jeżeli remis, to trzeci do 15.
Pierwsza zagrywka była moja. No i co za tym idzie pierwszy punkt. Proste. Nie musiałam się nawet zbyt wysilać. Udało nam się wygrać 2:1.
- Ha! I co? Mówiłam, że nie uda ci się....- nie dokończyłam bo zamknął mi usta pocałunkiem
- Miałaś farta i tyle. - powiedział po chwili
- Po prostu boisz się przyznać, że jestem lepsza. - puściłam mu oczko i poszłam do dziewczyn
Chciałam pogadać z Tatianą, bo nie dawało mi to spokoju. Ja po prostu musiałam to wiedzieć.
- Dobra, teraz mi powiedz co się stało w nocy. - usiadłam na fotelu obok
- Jak wróciliśmy od razu poszłam do siebie. Przebrałam się i wtedy przyszedł. Powiedział, że szukał Mercedes żeby " nic nie zrobiła" jak ją znalazł odwiózł ją do hotelu. Poprosiła, żeby z nią chwilę został, a jak zasnęła wrócił do mnie. I do niczego między nimi nie doszło. Tak mi przynajmniej powiedział. - odpowiedziała
- I ty mu uwierzyłaś ? - upewniłam się
- Tak. Kocham go i mu ufam. - powiedziała
Teraz\jestem już spokojna. Zaczęłyśmy gadać o różnych innych sprawach. Ja miałam jeszcze do wymyślenia wyzwanie dla Lou. Chcę, żeby zapamiętał do końca życia, że ze mną się nie zadziera.

Tak się prezentuje rozdział 57. Podoba się ? Napiszcie w komentarzach jakie wyzwanie może dać Jade Louisowi :)) Następny  dziewiątego października

piątek, 25 września 2015

Rozdział 56

Minęły już trzy dni odkąd tu jesteśmy. Oczywiście nie robiliśmy nic poza odpoczywaniem na plaży lub nad basenem, albo kąpaniem się w wodzie. Dzisiaj postanowiliśmy wybrać się do jednego z miejscowych klubów. Ja i dziewczyny zrobiłyśmy się na bóstwo. Ja wybrałam ( klik ), Mercedes to , Tatiana to
Haylee to
Danielle  to , a Perrie to
Pomagałyśmy sobie nawzajem. Przez te kilka dni jeszcze bardziej zbliżyłyśmy się do siebie. Dziewczyny przestały traktować Mercedes jak wroga i jestem z tego zadowolona.  Gotowe poszłyśmy do salonu, gdzie mieli czekać nasi chłopcy. Efekt był taki jak chciałyśmy. Dosłownie ich zamurowało. I tym razem nie tylko Harry się ślinił. To niezwykłe jak wielką mamy nad nimi kontrolę. W sumie, każdy facet jest taki sam, reaguje tak samo. Na nasze nieszczęście działa to niemal z każdą.
Po "przywróceniu na ziemię" facetów mogliśmy wyjść. Jadąc samochodem podziwiałam wieczorne krajobrazy. Chłopaki wybrali chyba najdroższy klub w mieście. Cena kosmiczna, fakt, ale chociaż będziemy mieli pewność, że nikt niepowołany tam nie wejdzie. Mamy na myśli paparazzich.
Wakacje są dla nas, ale przede wszystkim dla chłopaków. Potrzebują odetchnąć od tego wszystkiego.
- Słyszałam, że są tu najlepsze drinki na całej wyspie. - odezwała się w pewnym momencie Haylee
- Zaraz się przekonamy.- powiedział Louis
Podeszliśmy do baru i zamówiliśmy po napoju o skomplikowanej nazwie. W międzyczasie rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Po kilku minutach nasze drinki były gotowe. Spojrzałam na swój kolorowy drink z parasolką i zakręconą słomką. Upiłam jeden łyk. To co mówią o drinkach to zdecydowanie prawda. Lepszego nigdy nie piłam.
Atmosfera powoli się rozkręcała. Porozchodziliśmy się po całym klubie. Lou cały czas trzymał się blisko mnie. Momentami nawet odrobinę zbyt blisko. Heh, grzeczny chłopiec. Prawie wszystkie miałyśmy swoich chłopaków na oku. Prawie.
Nigdzie nie widziałam Tatiany, Harry'ego i co najgorsze Mercedes. Jak ten idiota znowu coś odjebie to ja chyba go uduszę. On po prostu ma talent to pakowania się nie tam gdzie trzeba. Potem będzie jęczał, że Tatiana nie chce go widzieć. I tak w kółko. A dobra ciocia Jade znowu pobawi się w swatkę.
- Co jest kochanie ? - zapytał mnie Louis
- Martwię się, bo nigdzie nie ma naszego trójkącika miłosnego. - odpowiedziałam
- Spokojnie. Harry zwykle nie popełnia tego samego błędu. - próbował mnie uspokoić
- Nie wydaje mi się, ale ok.
Wyluzowałam i bawiłam się dalej. Tańczyłam z Louisem do późna.
Zmęczyłam się, więc postanowiłam, że poszukam Tatiany. Przeciskałam się przez tłum, aż do stolika. Na szczęście się znalazła. Nie miała najlepszej miny. Domyślałam się, co się stało, ale wolałam się upewnić.
- Co jest ? - zapytałam
- Nie mogę nigdzie znaleźć Harry'ego. Mercedes też nie ma. - łzy napłynęły jej do oczu
- To pewnie zwykły przypadek. Chodź, zbierajmy się. - wyciągnęłam rękę w jej stronę
Otarła łzy i skorzystała z mojej pomocy. Zabrałyśmy swoje rzeczy ( w tym chłopaków) i poszłyśmy w stronę taksówki, która czekała na nas już od kilku minut. Zapakowałyśmy się. Samochód zawiózł nas pod sam hotel. W głębi duszy miałam wielką nadzieję, że Mercedes grzecznie śpi w swoim łóżku, a z drugiej strony czułam, że coś jest nie tak. Poszłam się ogarnąć do łazienki. Przebrałam się w piżamę i położyłam obok Lou na łóżku.




Ka bum ! Jest rozdział :) Na Intrigue wciąż nie ma, bo nie ma komentarzy, a rozdział czeka :) 
Następnego rozdziału tutaj możecie się spodziewać w następną sobotę, piątek. Zapowiadam, będzie się działo.




poniedziałek, 21 września 2015

Rozdział 55

Niezmiernie się ucieszyłam, gdy wylądowaliśmy na lotnisku na Teneryfie. Ponad cztery godziny w samolocie robią swoje.
- To będą nasze wakacje życia. - usłyszałam ten seksowny głos przy swoim uchu
Przytuliłam się do chłopaka, a on po chwili obkręcił mnie dookoła. Ucieszyłam się, kiedy poczułam grunt pod nogami.
Po szybkim zapoznaniu z terenem, opuściliśmy lotnisko. Przyjechał po nas specjalny samochód, który miał nas zawieźć do miejsca, w którym będziemy mieszkać. Jest to podobno najlepszy hotel na wyspie. Nieliczni mogą się w nim zatrzymać. Ma widok na plażę i ocean. Posiada też własny basen, jacuzzi i inne bajery. Istny raj. Dostaniemy apartament specjalnie dla nas. Jeszcze w samochodzie, zostało ustalone, jak dzielimy sypialnie. Śmiać mi się chciało. Po przyjeździe marzyłam tylko o tym, żeby zanurzyć się w oceanie. Każdy wskoczył w swój strój na basen. Chłopcy oczywiście nie mogli od nas oderwać oczu.
- Ślinisz się Hazz. - zwróciła mu uwagę Tatiana
I nic. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Przestaje mi się to podobać. Obudź się, idioto. - klasnęła w dłonie tuż przed jego twarzą
- Co ? - ocknął się
- Nie ważne. - wzięła go za rękę i poszli
Wszyscy poszliśmy na plażę. Było całkiem sporo ludzi. Pewnie dlatego, że kilkaset metrów dalej jest kolejny hotel. Znaleźliśmy trochę miejsca i mogliśmy  się odprężyć. Ja i dziewczyny poszłyśmy do wody. Musiałyśmy korzystać, póki debilom nie przyjdzie nic głupiego do głowy. Kiedy nam się znudziło, wyszłyśmy z wody. Od razu opatuliłam się ręcznikiem i usiadłam na swoim kocu. Po chwili dołączył do mnie Louis i przytulił się do mnie.
- Podoba ci się tu ? - zapytał
- Jest super. Od dawna chciałam odwiedzić jakieś ciepłe miejsce.- odpowiedziałam
 Swój wzrok utkwiłam gdzieś za horyzontem. Jesteśmy tu od kilku godzin a już kocham to miejsce.
Posiedzieliśmy chwilę razem w ciszy, a potem dołączyłam do dziewczyn, które opalały się kilka metrów dalej. Chłopaki zginęli nam z zasięgu wzroku. Leżałyśmy plackiem na swoich kocykach i rozmawiałyśmy.
Po chwili usłyszałam dość znane głosy. Czy to....
- Dziewczyny ! - pisnęła Perrie
Podniosłam się. Przed nami stały trzy pozostałe członkinie Little Mix.
Pezz zerwała się, żeby przytulić swoje przyjaciółki. Potem nas przedstawiła.
- O ! Imienniczka. - zaśmiała się Thirlwall
 Jade, Leigh- Anne i Jesy dołączyły do nas. Razem spędziłyśmy resztę przedpołudnia. Dziewczyny są urocze. Świetnie się dogadywałyśmy. Mercedes również się rozluźniła. Chłopaków nadal nigdzie nie było. Zaczęłyśmy się martwić, więc postanowiłyśmy pójść ich poszukać. Przeszłyśmy się plażą aż do naszego apartamentu. Rozglądałyśmy się, ale na próżno. Poszłyśmy sprawdzić w domu. Weszłyśmy do salonu. Dosłownie nas zatkało. Siedzieli sobie jak gdyby nigdy nic przed wielgachną plazmą i grali na konsoli.
- Tu się schowaliście. - powiedziała Haylee
Zero reakcji.
- Oni chyba nie słyszą. - mruknęła Dan na co reszta zachichotała
- To są chyba jakieś jaja. - załamała się Tatiana
Pokręciłam głową.
- Tak to się robi. - podeszłam do stolika i wyjęłam wszystkie wtyczki
Telewizor zgasł.
- Ej ! Co to ma być ?! - zaczęli się wydzierać
- Zwrócilibyście na nas uwagę ! Zauważcie, że tu stoją wasze piękne dziewczyny w strojach kąpielowych, a wy zajmujecie się jakimiś grami ! - wydarła się Perrie
Po chwili podszedł do niej Zayn i wpił się w jej usta. Woow.
Chłopaki chwilę się z nami pomiziali, a potem całą ekipą wyszliśmy na taras. Na plaży zrobiło się bardzo tłoczno. Wszyscy albo wskoczyli do basenu, albo zajęli wygodne leżaczki. Ja wybrałam leżak.
Na stoliku obok znalazłam jakąś książkę. Zaciekawiła mnie, więc zaczęłam ją czytać. Gdy byłam na dobre wciągnięta książką, ktoś postanowił mi przeszkodzić, Zabiję, utopię. Spojrzałam na ktosiów spod swoich okularów. Zayn i Louis stali nade mną z podejrzanymi uśmiechami, a to nie wróżyło nic dobrego. Jak tej dwójce przyjdzie coś idiotycznego do głowy to zazwyczaj dzieje się coś mało przyjemnego.
- Słucham ? - zapytałam
Spojrzeli na siebie, a potem znowu na mnie. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do książki. To był błąd, bo poczułam, że unoszę się nad ziemią. Domyśliłam się, czego chcą. Zdążyłam się przebrać w szorty i bluzkę, bo nie myślałam, że dwóch przygłupów wpadnie na pomysł wrzucenia mnie do basenu. Próbowałam się wyrwać, ale to na nic. Wylądowałam w wodzie.
- Już nie żyjecie. - powiedziałam gdy tylko się wynurzyłam
Wybuchnęli śmiechem.
- No nie wiem słońce, jakoś nadal tu stoję. - powiedział Lou
Długo nie postał. Zayn wepchnął go do basenu. Teraz to nawet ja się zaśmiałam.
- Dzięki stary, myślałem, że trzymasz ze mną. - oburzył się
- Źle myślałeś.- odparł
Śmieszyła go cała ta sytuacja, ale jak to mawiają ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Pezz rzuciła czymś tak, że Malik przewrócił się i sam również wylądował w basenie.
- Dzięki Perrie. - krzyknęłam
- Nie ma za co, kochana. - odkrzyknęła
Olałam chłopaków i poszłam się przebrać. Poraz KOLEJNY. Czuję, że na jednym takim dowcipie się nie skończy. O nie. Będzie zemsta. Na pewno.


Wreszcie udało mi się skończyć ten rozdział. Ygh. Wiem, powinnam dodać go już dawno, i jeszcze wcześniej powinien być rozdział Intrigue, ale nie było ani jednego komentarza. Rozdział jest napisany, więc wystarczy, że skomentujecie 5 RAZY A tak przy okazji. Chcielibyście inną historię by mua ? Mam kilka pomysłów, również na nie-fanfiction, tylko pytanie, czy ktoś by czytał ? Dajcie znać w komach. Buziaki :*

niedziela, 13 września 2015

Rozdział 54

Obudziłam się z tym cudownym uczuciem, że już dzisiaj zobaczę Louisa i chłopaków. Postanowiłyśmy zostać w domu. Zjadłyśmy wszystkie razem śniadanie w postaci naleśników i kawy. Po śniadaniu każda z nas poszła się ogarnąć. Ubrałam się w jakieś luźne ciuchy. Nie miałyśmy żadnego ambitnego zajęcia, więc siadłyśmy na kanapie przed telewizorem, czekając. Długo to nie trwało. Po około dziesięciu minutach drzwi otworzyły się z wielkim hukiem. Automatycznie spojrzałyśmy w tamtą stronę i zobaczyłyśmy pięciu idiotów z zacieszem na ryjach. Hahahah.
- Hej dziewczyny. - powiedzieli jednocześnie
- Muszę przyznać, wejście mieliście zajebiste. - oznajmiła Haylee po czym wstała przytulić Nialla
Po chwili wszystkie tkwiłyśmy w ramionach swoich chłopaków. Tylko Mercedes wciąż siedziała na kanapie.
- Poczekaj chwilkę. - zwróciłam się do Louisa i podeszłam do blondynki
- Pamiętasz o czym rozmawiałyśmy ? - zapytałam z uśmiechem
Spojrzała na mnie jak na wariatkę. Wskazałam jej delikatnym ruchem głowy Harry'ego i Tatianę. Dopiero wtedy zrozumiała.
- Teraz ?
- Tak.
Westchnęła ciężko i ruszyła w kierunku pary.  Usiadłam na kanapie obserwując rozwój wydarzeń.
- Co zrobiłaś ? - usłyszałam dobrze znany mi głos
- Obiecałam jej ojcu, że będzie się tutaj dobrze czuła. Miała wyrzuty sumienia przez to co się stało, no i czuła się wyobcowana, więc powiedziałam, że najlepszym sposobem będzie przeprosić. - odpowiedziałam
- Ach, ty i twoje dobre serduszko. - zaśmiał się
- Ona na prawdę nie jest taka zła.- wtuliłam się w niego
- Zobaczymy...




*
 Biegałam po całym pokoju próbując spakować wszystko co najważniejsze. Co chwilę przypominałam sobie o nowych rzeczach, a Lou siedzi sobie na łóżku i tylko się gapi. Szlag mnie zaraz trafi.
- Może byś pomógł ?! - krzyknęłam z łazienki wkładając swoje kosmetyki do kosmetyczki
- Przecież świetnie sobie radzisz. - odparł rozbawiony
Warknęłam pod nosem. Dziewczyny pewnie mają podobnie. Tylko Mercedes ma wszystko zapakowane. Na szczęście udało jej się wszystko wyjaśnić i jest już ok.
Spojrzałam na zegarek. Lot mamy za dwie godziny, a ja jeszcze w proszku. Upewniłam się, że wszystko mam i zaczęłam ogarniać siebie. Ubrałam się w luźny biały crop top, jeansowe szorty. Na nogi założyłam białe sneakersy. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy związałam w kucyka. Gotowa wyszłam z łazienki.
- Wreszcie. - Louis widząc mnie zerwał się na równe nogi
- Gdybyś pomógł, poszłoby szybciej. - powiedziałam
- Nie marudź już. - cmoknął mnie w policzek, po czym wziął moją walizkę
Haha, gentelman się znalazł. Na dole byli już wszyscy.
- Szybciej się nie dało ? - zapytał z sarkazmem Liam
-  Dałoby się, ale ktoś - spojrzałam na Louisa - nie chciał mi pomóc
- Dobra, nie ważne. Idziemy, bo się spóźnimy.
Wyszliśmy z domu robiąc wielki hałas, jak to my. Już nie mogliśmy się doczekać ciepłego klimatu i wspaniałych widoków Teneryfy.

piątek, 4 września 2015

Rozdział 53

Ostatni tydzień, przed wakacjami, minął nam bardzo "aktywnie". W poniedziałek zaczęły się zawody sportowe. Piłka nożna, koszykówka,siatkówka i inne. Poniedziałek i wtorek należały do piłki nożnej. Mimo, że nacodzień nie gram w nogę, zostałam poproszona do drużyny. Zgodziłam się, ponieważ lepsze to niż bezczynne siedzenie. Nieważne, że jutro mam siatkówkę i prawdopodobnie będę miała zakwasy. W zawodach brały udział reprezentacje z każdej klasy. My zajęliśmy trzecie miejsce, ale tylko dlatego, że Phoebe słynąca z niechęci do mnie, nie potrafiła odrzucić swoich codziennych przyzwyczajeń. Cała drużyna była na nią wściekła. Brunetka twierdziła, że "ona nic takiego nie zrobiła". We wtorek siatkówka, czyli to co kocham. Na wszelki wypadek, nauczyciel w-f zamienił Phoebe, na taką jedną Lily. Dziewczyna umie dobrze grać i jest bezkonfliktowa. Jak dla mnie może być. Biedna, Phoebe. Cały dzień siedziała obrażona na ławce. Zdobyliśmy pierwsze miejsce. Po dwóch dniach ostrego zapierdalania, musiałam odpocząć. W środę, wszystkie wybrałyśmy się na wielkie zakupy. Haha, miałam odpocząć, a dostałam gorszy wycisk. Mimo wszystko, jestem szczęśliwa. W piątek przylatuje Mercedes, a chłopaki w sobotę. W niedzielę wylatujemy całą brygadą na Teneryfę. Podobno będzie tam również kilkoro innych znajomych. Ekstra.
- Jeszcze nigdy nie czułam się tak wykończona. - jęknęłam rozkładając się na kanapie w salonie
W odpowiedzi otrzymałam tylko jęknięcia dziewczyn. Zaśmiałam się pod nosem. Najzabawniejsze jest to, że miałyśmy kupić rzeczy na wakacje, a zakupów zrobilyśmy, jakbyśmy jechały na co najmniej pół roku.
Zjadłyśmy jakąś obiadokolację i powlokłyśmy się na górę. Rozpakowałam zakupy i walnęłam się na łóżku, nawet nie przebierając. Zrzuciłam tylko buty.
Czwartek pod znakiem lenistwa czas zacząć. Wstałam z uczuciem, że wszystko mnie boli. Ubrałam się w wygodne ciuchy, włosy związałam w byle jakiego koka i zeszłam na dół.
- Wstała nasza śpiąca królewna. Matko, Jade, wyglądasz jak zombie. - przeraziła się Danielle
Zgromiłam ją wzrokiem.
- I tak się czuję. Wszystko mnie boli. - usiadłam przy stole
- Wiem co czujesz. Też tak mam, po kilku dniach pracy, ale kocham to co robię. - podała mi kubek z gorącą, parującą kawą
- Wszystkie zasłużyłyśmy na ten urlop. Rozerwiemy się i zabawimy - powiedziała Haylee
- Taa, będzie super...- mruknęła  Tatiana
Z jednej strony, te wakacje są żeby odpocząć i spędzić czas, więc powinnyśmy być pozytywnie nastawione, ale jednak ją rozumiem. Nie podoba jej się obecność Mercedes. Chyba nadal patrzy przez pryzmat tego, co się stało na weselu. Miejmy nadzieję, że wszyscy będą się dobrze bawić, bez żadnych komplikacji.

*Piątek*  
Jestem właśnie w drodze na lotnisko po Mercedes. Dziewczyny wolały zostać w domu. Ech. Zaparkowałam samochód i stanęłam tak, żeby blondynka mogła mnie zauważyć. 
- Jade ! - usłyszałam
Po chwili dziewczyna stała przedemną. W jednej ręce trzymała swoją walizkę. 
- Cześć. - przywitała mnie ciepłym uśmiechem
- Hej. Chodźmy. - powiedziałam
Szłyśmy pomiędzy wychodzącymi ludźmi w stronę mojego auta. 
- Jak lot ? - zapytałam
- Całkiem spoko. - odpowiedziała 
Zapakowała swoją walizkę do bagażnika i usiadła obok mnie na miejscu pasażera. Droga do domu minęła nam w ciszy. Gdy zaparkowałam pod domem, blondynka wyjęła swoją walizkę i razem skierowałyśmy się w stronę drzwi frontowych. Dziewczyny pewnie już zauważyły, że jesteśmy. 
Wszystkie siedziały w salonie. 
- Hej. - rzuciły krótko 
Mercedes chyba zauważyła, że nie jest tu zbyt mile widziana. Zaprowadziłam ją na górę, do pokoju gościnnego. 
- One mnie tutaj nie chcą.....- powiedziała smutno, siadając na łóżku
- To nie tak. Po prostu przypominasz ten przykry incydent z wesela i tyle. - westchnęłam
Może ona nie jest taka zła ?  Merc do końca dnia została w pokoju. Nie chciała wychodzić, a pozatym powiedziała, że jest zmęczona.
Pogadałam chwilę z dziewczynami, zjadłyśmy kolację i również się rozeszłyśmy. Zasnęłam z wielkim bananem na twarzy. 


No i mamy 53 :). Co sądzicie ? Mimo, że nie było tych 5 komentarzy wstawiam wam ten rozdział. Mamy już wrzesień, zaczęła się szkoła i szczerze mówiąc, mój plan lekcji nie jest zadowalający. W poniedziałki i wtorki będę kończyć o 14.55. Co za tym idzie, muszę ustalić nowy system dodawania rozdziałów.  Myślę, że najlepszymi dniami będą środy, dla Intrigue i piątki/soboty dla tego ff. Czuję, że będzie ciężko. Buziaki :*

piątek, 21 sierpnia 2015

Rozdział 52

             !!  PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM !! 
Niedziela. Jedyny dzień, kiedy mogę na serio odpocząć i poleniuchować. No i oczywiście to robię. Całą ekipą siedzimy przed telewizorem oglądając jakieś denne seriale. Na prawdę jedyną rzeczą, którą pragnę w wolną niedzielę jest spędzanie czasu w ten sposób, z tą tam bandą idiotów. 
- Jestem głodny. - jęknął Niall 
- Przecież wiesz gdzie jest lodówka. - odezwał się Liam
- Jade... - Blondyn spojrzał na mnie
- Nie - odpowiedziałam zdecydowanie
No bardzo mi przykro, nie będę wstawać bo temu idiocie się chce jeść. Niedoczekanie. Bardzo wygodnie mi się siedzi. 
- Hay....- Tym razem jego wzrok powędrował na blondynkę.
- Zapomnij. - Pokręciła głową
  Blondyn poraz kolejny jęknął. Z lekkim grymasem na twarzy udał się do kuchni. 
Cały dzień spędziliśmy właśnie siedząc plackiem przed telewizorem. Nic produktywnego żadne z nas nie zrobiło. Jutro z samego rana chłopaki wracają na trasę. Zobaczymy się dopiero przed wyjazdem na nasze "małe" wakacje. 
* Następnego dnia - rano  *  
Jest 6:04. Chłopaki wyjechali dwie godziny temu, a ja nie mogę dalej spać. W sumie i tak za godzinę wstałabym do szkoły. Postanowiłam więc wstać i pójść do kuchni. Wcześniej jednak ubrałam jakieś dresy. Gotowa zeszłam na dół. W kuchni siedziały dziewczyny i popijały kawę. 
- Też nie możecie spać ? - zapytałam
Pokiwały głowami. Cóż. Zaparzyłam sobie kawy i usiadłam przy stole. Po naszym małym śniadaniu, Danielle i Perrie musiały iść do pracy. Ja i Hay poszłyśmy się przygotować do szkoły. Pogoda była pod psem, jak zwykle.  
- Szczerze nie chce mi się dzisiaj nigdzie wychodzić. - powiedziała blondynka
- Mi też nie, ale jak mus to mus. - westchnęłam głośno
Załadowałyśmy się do mojego samochodu i ruszyłyśmy. Na miejscu jak zwykle spotkałyśmy Tatianę i razem ruszyłyśmy na lekcje. Nic ciekawego. Na matmie Phoebe  cały czas rzucała we mnie jakimiś papierkami. Myślałam, że mnie normalnie szlag trafi. Na wfie podstawiła mi nogę przez co prawie się przewróciłam. Potem gdy biegła potknęła się o własne nogi i wylądowała na ryju. Zwyczajny dzień w szkole. Większość osób już żyje tylko wakacjami. W sumie to my też. Będziemy musiały się wybrać na zakupy. Wróciłyśmy do domu niezwykle znudzone. Zjadłyśmy obiad i zasiadłyśmy przed telewizorem oglądając powtórki naszych ulubionych seriali. Cały czas rozmawiałyśmy. Potem wzięłyśmy mojego laptopa i połączyłyśmy się z Tatianą. Rozmawiałyśmy tak do przyjścia dziewczyn. Razem zrobiłyśmy kolację, a potem spędziłyśmy czas we czwórkę. Zrobiłyśmy sobie maraton komedii romantycznych. Spać poszłyśmy około drugiej. Następnego dnia, po szkole miałyśmy wszystkie pójść na zakupy/ Kupiłyśmy całe mnóstwo różnych ciuszków i dodatków. No i oczywiście świetnie się przy tym bawiłyśmy. Wieczorem udało nam się pogadać z chłopakami. I tak nam minął kolejny dzień. Nic szczególnego się nie działo. Tylko to czekanie, aż nadejdzie TEN dzień. 


Wiem, ja wiem. Rozdział jest denny, nijaki i do tego po takim czasie, ale nie miałam siły. Normalnie nie miałam siły. Muszę przyznać, jestem trochę zawiedziona. Tylko dwa komentarze ? Wiem, że stać was na więcej. Dlatego muszę to zrobić, bo nie dajecie mi wyjścia. Następny rozdział pojawi się dopiero gdy będzie minimum 5 komentarzy. Ja nie chciałam, ale cóż. Możecie mnie zdissować, co kolwiek, ale ma być te 5 komentarzy. Na zachętę informuję, że następny rozdział będzie lepszej jakości, a przynajmniej postaram się takowy napisać. Buziaczki :*    

sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział 51

Z domu wyszliśmy dokładnie o dziewiętnastej. Harry pojechał po Tatianę, a ja, Haylee, Niall i Louis od razu do szkoły. Na szkolnym parkingu było już zaparkowane sporo aut. Chłopaki, jak na dżentelmenów przystało pomogli nam wysiąść. Udaliśmy się na salę. Gdy weszliśmy muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem. Sala była pięknie urządzona. Z sufitu zwisały różnego rodzaju ozdoby, a na środku spora disco kula. Był stolik z przekąskami i z alkoholem. Został wynajęty nawet fotograf. Miejsca do tańczenia było sporo. Zapowiada się niesamowity wieczór. Oczywiście pod okiem nauczycieli. Rozejrzałam się dokładniej po calej przestrzeni. W kącie stał stolik z laptopem i milionem kabelków. Cóż, zobaczymy jaką muzykę puszczą.
Niall poszedł "sprawdzić" przekąski, a Louis napoje. Aha. Ja i Haylee usiadłyśmy przy jednym ze stolików.
Miejsca było dużo. Nawet po ustawieniu tego wszystkiego, na parkiecie spokojnie wszyscy się zmieszczą.
Szukałam wzrokiem Hazzy i Tatiany. Z internatu jest o wiele bliżej do szkoły, więc na pewno gdzieś są.
Im było bliżej dwudziestej tym bardziej atmosfera się rozkręcała.
Równo o ósmej na mini scenę wyszła przewodnicząca szkoły, Amy Grant.
- Witam wszystkich, na corocznym Balu Absolwentów. Mam nadzieję, że wszyscy będą się dobrze bawić, ponieważ to nasza ostatnia impreza w tej szkole. Nie przedłużając, zaczynajmy imprezę. - wygłosiła swoje krótkie przemówienie.
Muzyka została puszczona na cały regulator. Na początku puszczali wszystkim znane piosenki, żeby rozruszać tłum. Muszę przyznać, że DJ znał się na swojej robocie. Szalałyśmy razem z Haylee.
Chłopaki gdzieś się zgubili. Po dwóch żywych piosenkach, które przetańczyłyśmy, musiałyśmy odpocząć. Poszłyśmy po coś do picia i potem do stolika. Nasi chłopcy już tam siedzieli. Oczywiście procenty na bogato. Yhy, tak, to będzie "niezapomniana" impreza.
Posiedzieliśmy tak kilka minut. Dopóki Dj nie zapodał jakiejś powolnej piosenki. Serio ?
- Moja Pani. - Zobaczyłam nad sobą Louisa. - Czy zechciałabyś ze mną zatańczyć ?
Zrobiłam wielkie oczy. Okej.
- Ile ty już wypileś ? - zapytałam śmiejąc się
- Czy to ważne ?
Śmiejąc się, podałam mu swoją dłoń.
Przez większość balu, albo tańczyłam z Niallem i Louisem na zmianę, albo siedziałam i piłam. Oczywiście bezalkoholowo. Haylee też. Chłopaki... no wiadomo. A Harry i Tatiana miziali się po kątach. Nawet nie raczyli się pokazać.
Po północy ludzie zaczęli się zbierać. W sumie. Razem z blondynką postanowiłyśmy, że zbierzemy nasze wesołe towarzystwo i też zawiniemy się do domu. Najtrudniej było nam znaleźć naszą ulubioną zakochaną parkę. Taa, rozumiem, że chcą się nacieszyć sobą ale bez przesady. Dopiero po dwudziestu minutach udało mi się ich znaleźć.
- Te gołąbeczki, wystarczy wam tego dobrego. Jest po północy, więc pora wracać do domu. - powiedziałam
W odpowiedzi usłyszałam tylko jęki niezadowolenia.
- Już ? - zapytał Harry
- Tak już. Tamta dwójka już ledwo żyje. Ja i Haylee jesteśmy wykończone, a ktoś musi poprowadzić samochód.
I to chyba wystarczyło. Załadowaliśmy się do samochodu. Ja, Haylee i chłopaki przysypialiśmy siedząc z tyłu, a Hazz i Tatiana ględzili, że musimy wracać. Skąd w nich tyle energii? Tego nie wie nikt. Na pewno tą noc możemy uznać za udaną. Jak najbardziej. Gdy tylko dotarłam do pokoju. Walnęłam się na łóżko nie zwracając uwagi na nic. Byłam na prawdę wykończona.
Następnego dnia, podczas śniadania Harry z wielkim zapałem opowiadał jak się wczoraj bawił z Tatianą. Jedynie Liam go słuchał, albo tylko udawał. Niall i Lou zdychali ( ostrzegałam), Ja i Hay rozmawiamy przez SMS'y, żeby nie przeszkadzać w monologu, a Zayn pewnie pisze z Pezz. Dan z samego rana musiała iść do studia, tak więc wiadomo.
Postanowiłam, że pogadam trochę z rodziną. Ostatnio dość rzadko się kontaktuję z Mullingar. Podobno Logan zabrał mamę na Karaiby, a siostry zostały pod czujną opieką cioci Maury, która od czasu do czasu przychodzi, i im pomaga. Jak wrócą, to zadzwonię do mamy. Teraz pewnie świetnie się bawi. Martwi mnie fakt, że nie mam kontaktu z ojcem. Pewnie zajmuje się "swoimi sprawami".
Teraz chcę się skupić, na ostatnich tygodniach szkoły. Potem poszukam jakiejś pracy, żeby się nie nudzić.  A co dalej? Kto wie...


Taka dziwna końcówka, ale nie mam pomysłu :/ Przepraszam, że rozdział tak późno ale po prostu, tyle się działo, że nie miałam ani czasu, a tym bardziej ochoty na jaką kolwiek kreatywną pracę. Mimo to, pomysły nadal się pojawiają :) BTW, słyszał ktoś nową piosenkę 1d "Drag me down" Ja od razu się zakochałam <3
Następny będzie, nie wiem kiedy, ale postaram się jak najszybciej, gdyż  czas plynie, a w roku szkolnym obawiam się nie będę miała tyle czasu. Trzecia gimba do czegoś już zobowiązuje.  Nie zanudzam więcej moimi gadaninami. Do następnego :*

czwartek, 16 lipca 2015

Rozdział 50

Piątek. Dzisiaj odbywa się bal "absolwentów" . Od rana się denerwuję, chociaż w sumie nie wiem nawet czym. Idę przecież ze swoim ukochanym, a opinie ludzi mam gdzieś. Phoebe i te jej przyjaciółeczki mogą mówić co chcą. Zapewne będzie  je zżerała zazdrość, że ja i Haylee jesteśmy tak blisko z członkami One Direction, a one muszą się obyć "ciachami" z naszej budy. Nam najzwyczajniej w świecie się poszczęściło.
Kiedy udało mi się uspokoić, chociaż odrobinę,  postanowiłam pogadać z Tatianą. Zauważyłam, że była dostępna na Skype i zadzwoniłam. Po kilku sekundach zobaczyłam ją na ekranie.
- Hej. - powiedziałam
- Zabiję cię. - powiedziała rozbawiona
- Dlaczego niby ? - Zaśmiałam się.
Doskonale wiedziałam, o czym mówiła.
- Za to, że mnie wrobiłaś. A tak na serio, to dzięki. - Uśmiechnęła się.
- Nie ma za co. - Przewróciłam oczami
- Taka przyjaciółka jak ty to skarb
- Przestań, bo się zarumienię. Lepiej powiedz jak przygotowania do balu.
- Cóż, zaraz wychodzę na ekspresowe zakupy, a potem makijaż itd - powiedziała
- Jak ostatnio byłam z Haylee w galerii, widziałam idealną sukienkę dla ciebie - oznajmiłam
- I rozumiem, że chcecie mi ją pokazać ? - zapytała
Pokiwałam głową.
- Okej. Spotkamy się w Galerii za dwie godziny ?
- Może być. Powiem Haylee.
- Spoko, więc do zobaczenia. - pomachała mi
Zrobiłam to samo po czym zamknęłam laptopa. Wysłałam szybkiego sms'a do Haylee, żeby się szykowała, bo idziemy z Tatianą na zakupy. Otrzymałam w odpowiedzi "Ok". Podeszłam do szafy i wybrałam zestaw na dzisiaj. Wzięłam jeszcze telefon, kasę i moje ulubione okulary przeciwsłoneczne i poszłam do Haylee.
- Jesteś gotowa ? - zapytałam
- Tak. - Po chwili pojawiła się obok mnie.
Zeszłyśmy na dół. Chłopaki siedzieli wgapieni w telewizor i nawet nas nie zauważyli. Spojrzałyśmy na siebie. Blondynka wzruszyła ramionami.
- Wychodzimy. - powiedziałam
Nawet nie drgnęli. Okej. Wyszłyśmy ignorując ich. Do centrum doszłyśmy w niecałe dziesięć minut. Tatiana już na nas czekała. Przytuliłyśmy się na powitanie. Poszłyśmy pokazać Tatianie tą sukienkę. Na szczęście jeszcze wisiała.
- Jest śliczna. - powiedziała nie mogąc oderwać od niej wzroku
- Przymierz. - poleciła Haylee
Brunetka wzięła wieszak z sukienką i poszła do przymierzalni, a my za nią. Po chwili pokazała nam się.
Szczerze zaniemówiłam. Haylee chyba miała to samo.
- Dziewczyno, wyglądasz super. Musisz ją kupić. - powiedziałam kiedy odzyskałam głos.
Tatiana widocznie się zastanawiała. Nie wiem nad czym. Było oczywiste, że lepszej nie znajdzie.
- Kupię ją. Jest prześliczna i mam nawet dodatki, które by do niej pasowały. - odezwała się po chwili
Poczekałyśmy chwilę. Tatiana wyszła z przymierzalni z sukienką na wieszaku i razem ruszyłyśmy do kasy. Sukienka nie była droga. I to dobrze.
- Mamy jeszcze jakieś osiem godzin. - Spojrzałam na zegarek w telefonie
Postanowiłyśmy usiąść na chwilę i napić się czegoś.
- Zastanawiam się co robią teraz Phoebe i Chloe - powiedzialam
- Pewnie zaczynają nakładać gładź szpachlową na swoje mordy. - Zaśmiała się Haylee
- Taa. Bez tynku ani rusz - Poparła ją Tatiana
Pośmiałyśmy się z naszych plastikowych koleżanek około godzinę. Potem wróciłyśmy do domu.
A to ciekawe... Liam i Harry próbowali coś gotować, ale słabo im to wychodziło, bo Niall im w kółko przeszkadzał. Zayn i Louis oglądali telewizję nie zwracając uwagi na pozostałych. Śmiać mi się chciało.
- Gdzie byłyście ? -zapytał Lou
Spojrzałyśmy na siebie z Haylee. Blondynka poszła do kuchni pomóc tym idiotom z obiadem, a ja usiadłam na kanapie.
- Byłyśmy z Tatianą na zakupach. Dzisiaj o 19:30 wychodzimy. - odpowiedziałam
Po godzinie, tamtej zgrai udało się przygotować coś zdatnego do jedzenia. Potem musiałyśmy się zacząć szykować, bo trochę to potrwa. Już nie mogę się doczekać.

Przepraszam za taką sporą przerwę między rozdziałami, ale jakoś nie potrafiłam się zabrać za napisanie ostatnich linijek. Myślę, że dalej pójdzie łatwo. Do następnego :)

środa, 8 lipca 2015

20k wyświetleń !

Cóż, nie sądziłam, że dzisiaj się to uda. Może te 20 tysięcy to nie jest duża liczba, ale pokazuje, że KTOŚ tu wchodzi. Mimo wszystko, czuję, że większość tych ktosiów, nie chce pokazać swojej obecności. Liczba komentarzy nie zachwyca mnie w pełni. Wiem, że stać was na więcej i pokażcie to ;) Piszę dla was to opowiadanie od grudnia 2014. Minęło sporo czasu, prawda ? Przez te pół roku dużo się działo w życiu naszych bohaterów. Jednak, te ostatnie rozdziały, to tylko wstęp do tego, co będzie wkrótce. Będzie się działo i to ostro, tak więc chcę was zachęcić już teraz. Wchodźcie, czytajcie, reklamujcie. Pokażcie mi, że jesteście. Chcę widzieć waszą aktywność :) Tam na górze macie zakładki, do których warto zajrzeć. Możecie w mniejszym lub większym stopniu wpłynąć na opowiadanie. Głównie jesteście informowani przez Facebooka, ale jeżeli wolicie być informowani gdzie indziej, napiszcie w zakładce Informowani
Teraz, chcę zobaczyć, ile was jest. Dlatego, jeżeli widzisz tego posta. Skomentuj. W jaki kolwiek sposób. Może to być nawet mała kropka. I pamiętajcie. Póki wy tu jesteście, to ja też. Myślę, że takie posty będę robiła co jakiś czas :) Jak narazie to tyle. Kocham was i dziękuję <3
Ps. Zapraszam do czytania nowej historii. Tym razem, nieco innej. Nie jest to fanfiction. Bardziej fantasy.
Przeznaczenie

niedziela, 5 lipca 2015

Rozdział 49

Po lekcjach czekał mnie jeszcze półtorej godzinny trening siatkówki, o którym zapomniałam. Haylee została ze mną w szkole i obserwowała moje wyczyny. Niedługo odbędą się zawody. Najpierw szkolne, a potem międzyszkolne. Po treningu byłam tak spocona, że marzyłam o prysznicu. Całe szczęście one tu są. Odświeżyłam się i przebrałam . Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone.
- Która jest godzina ? - zapytałam Haylee
- Dochodzi szesnasta. - odpowiedziała
- Nie zdążymy wrócić do domu. - powiedziałam
- No to chodźmy od razu do kawiarni.
Zabrałam swoją torebkę i wyszłyśmy. Poszłyśmy prosto pod kawiarnię. Zdążyłyśmy. Usiadłyśmy przy stoliku na zewnątrz.
- Idzie nasz romantyk. - powiedziała Haylee na co się zaśmiałam
- Cześć. - przywitał się z nami
- Ta, hej. Idź usiądź gdzieś, jak tylko przyjdzie Tatiana to ci ją przyprowadzę. - powiedziałam
- Okej. - no i poszedł
Posiedziałyśmy jeszcze chwilę. Po kilku minutach zjawiła się też Tatiana. Super.
- Hej. - przytuliłam ją
- Wybacz za spóźnienie. Nie chcieli mnie wypuścić. - odpowiedziała
- Spoko. Idź zajmij nam stolik, ja muszę zadzwonić. - uśmiechnęłam się
Oczywiście nigdzie dzwonić nie zamierzałam. Gdy drzwi zamknęły się za szatynką wstałam. Podeszłam do drzwi, gdyby próbowała się wymigać i zwiać. Po kilku sekundach zderzyła się ze mną.
- Wychodzę, Jade. - powiedziała
- Nigdzie nie wychodzisz. Widzę, że tobie też zależy, więc bierzesz dupę w troki i idziesz z nim pogadać.
Dziewczyna jęknęła, ale wiedząc, że ze mną nie wygra, wróciła burcząc coś na mnie pod nosem.
- Wiesz, jak to komicznie wyglądało ? - zapytała Haylee zwijając się ze śmiechu
- Co ja poradzę, że zostałam jakąś chorą swatką. - również zaczęłam się śmiać
Posiedziałyśmy z pół godziny. Po tym czasie sprawdziłyśmy jak się sprawy mają.  Zajrzałam przez szybę.
Gadali, śmiali się. Misja zakończona sukcesem.
- Wracamy ? - zapytała blondynka
- Tak, wracamy. - odpowiedziałam z uśmiechem
Byłyśmy szczęśliwe, że nasz plan wypalił. Później dowiemy się szczegółów. Po powrocie, zjedliśmy obiad. Oczywiście w jakże miłej atmosferze. Po godzinie wrócił Harry. Od dawna nie widziałam go takiego szczęśliwego. Od razu zaczął streszczać całe spotkanie. Nawijał jak katarynka. W końcu odechciało mi się szukać.
- Skoro cię uszczęśliwiłam, to teraz ty uszczęśliw mnie i zacznij szukać jakiegoś garnituru, bo jutro idziemy na bal. - mrugnęłam do niego i udałam się na górę
Zaczęłam przygotowywać wszystko do jutrzejszego pindrzenia się przed balem. Lekcje są odwołane, jedynie grupa pani od plastyki przygotowywuje salę. A o 20:00 zaczyna się impreza. Jestem ciekawa jak to będzie wyglądać. Na pewno będą tylko osoby z naszego rocznika i ich partnerzy. Całe szczęście, że nie musi być to koniecznie ktoś ze szkoły, bo inaczej nie byłoby tak kolorowo. Większość chłopaków to albo bogate dupki którzy myślą, że mogą wszystko, albo kujony, którzy nawet nie myślą o takiej rozrywce jak szkolny bal. Jedno wiem na pewno. Będzie się działo.


Yay, mamy kolejny rozdział. Martwi mnie trochę liczba komentarzy. Tak więc mam PROŚBĘ. Jeżeli podoba ci się to opowiadanie skomentuj  . Nie potrzebujesz mieć konta ! Każdy może dodać komentarz. Proszę też, o reklamowanie mojego bloga. Mówcie znajomym, przyjaciołom, kuzynom, no każdemu kogo może to opowiadanie zainteresować. Niedługo wbije nam 20 k wyświetleń, więc wymyślę jakąś niespodziankę <3 
 

sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 48

Bal na zakończenie szkoły coraz bardziej się zbliżał. Właśnie jestem z Haylee w Centrum Handlowym. Oglądamy różne sukienki, ale żadna z nas nie jest w stanie zdecydować się na którąś z nich.
- Ta byłaby super dla Tatiany - pokazałam na jedną wiszącą na wieszaku
- Problem jest taki, że ona nie ma ochoty iść. - westchnęła Hay
- Chyba wiem, jak sobie poradzić z tym "problemem" - powiedziałam
- Masz jakiś pomysł. Niech będzie. Najpierw tylko znajdźmy coś dla siebie.- poparła mnie
Po kolejnych godzinach znalazłyśmy odpowiednie sukienki. Ja zdecydowałam się na taką , a Haylee na taką
Po drodze omawiałyśmy mój plan. Chodziło o to, żeby Tatiana poszła na bal z Harry'm. Ale jak, kiedy ona się do niego nie odzywa? Postanowiłyśmy zaaranżować ich spotkanie. Jestem na 99% pewna, że to wypali. Bal jest w piątek wieczorem. Mamy dwa dni. Trochę mało czasu, ale wystarczy. Mój plan był prosty i każda z nas wiedziała co robić. Stwierdziłyśmy, że zaczniemy działać od razu. Droga powrotna do domu zajęła nam dziesięć minut.
- Idź pogadać z Hazzą, ja zadzwonię do Tatiany. - powiedziałam do Haylee
Blondynka kiwnęła głową i poszła. Wybrałam numer rosjanki.
- Halo ? - usłyszałam jej głos
- Hej, dzidzia. Co porabiasz ? - zapytałam
- Odrabiam lekcje. Ugh, a ty ?
- Właśnie wróciłam z zakupów. No tak, ty od razu po szkole do lekcji, a ja z Hay do Centrum Handlowego. - zaśmiałam się
- No widzisz.
- Masz jakieś plany na jutro ?
- Nie. Mam lekcje do drugiej, a potem jestem wolna, a co ?
- Może spotkałybyśmy się w Coffee House o 16:00. Stęskniłam się za tobą.
- Jasne, ja też się stęskniłam. Nie mam nic przeciwko
- No to jesteśmy umówione. Ja muszę już kończyć. Pa.
Rozłączyłam się. Wszystko idzie zgodnie z planem. Żeby nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń poszłam się przywitać z chłopakami.
Pocałowałam Louisa w policzek siadając obok niego na kanapie.
- Strasznie długo was nie było. - powiedział
- Nie potrafiłyśmy się zdecydować, tyle tam było fajnych ciuchów. Właśnie dlatego nie chciałam, żebyście z nami poszli. - uśmiechnęłam się
- Ale kupiłaś ? - zapytał
- Tak. - odpowiedziałam
- Pokaż ! - krzyknęli
- O nie. Dopiero w piątek. - pokazałam im język i uciekłam na górę
Poszłam sprawdzić, jak idzie dalsza część planu. Tak jak zakładałam, Haylee siedziała z Harry'm w jego pokoju.
- I jak ? - zapytałam
- To się nie uda. - mruknął Harry
- Uda. Wyobraź sobie, że gadałam z Tatianą. Umówiłam was na jutro na 16:00 w Coffee House. - powiedziałam
- I ona się tak po prostu zgodziła ?
- Tak.Tylko nie wie, że ma się spotkać z tobą. - powiedziałam
- Jesteś genialna, Jade. - chłopak przytulił mnie lekko unosząc
- Wiem, wiem - zaśmiałam się - Tylko tym razem nie spierdol tej szansy. Nie wiem, czy będę w stanie ci pomóc następnym razem.
- Na pewno jej nie zmarnuję. - powiedział
- No ja myślę. My zostawiamy cię samego. Pomyśl, co chciałbyś jej powiedzieć i takie tam.
- Dzięki. - uśmiechnął się
- Nie ma za co.
Obydwie byłyśmy zmęczone i marzyłyśmy tylko o łóżkach, więc rozeszłyśmy się do swoich pokoi. Wzięłam odprężającą kąpiel. Po kilkudziesięciu minutach, wyszłam z cieplutkiej wody. Założyłam byle jakie ciuchy. Położyłam się na łóżku i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Następnego ranka obudziłam się przytulona do Louisa. On nie spał. Przyglądał mi się.
- Długo już się tak na mnie patrzysz ? - zapytałam przeciągając się
- Jakieś pół godziny. Jesteś taka słodka kiedy śpisz. - odpowiedział
Spojrzałam na zegar. Dochodzi siódma.
- Muszę się zacząć zbierać do szkoły. - ziewnęłam
- Musisz ?
- Tak. Nie mogę zawalić kolejnego dnia. Już i tak mam masę nieobecności. Cud, że jeszcze nikt się tym nie zainteresował.- powiedziałam
Chłopak wpił się w moje usta. Napierał na mnie tak , że z powrotem wylądowałam na łóżku. Zawisł nade mną podpierając się rękami o łóżko. Patrzyliśmy sobie w oczy. Kurwa. Dyrektor ostrzegał, że jeszcze jeden opuszczony dzień i mnie nie przepuszczą. Nie wiem jak, ale jakoś udało mi się wyślizgnąć i zamknęłam się w łazience. Boże, to wygląda co najmniej dziwnie. Na szczęście przewidziałam to i mundurek wisi na wieszaku. Hyhy. Nie zwracając uwagi na nic zaczęłam się szykować. Ubrałam się, uczesałam i pomalowałam. Ostrożnie i powoli otworzyłam drzwi. Pusto. Zabrałam spakowaną torbę i zeszłam na dół. Jak zwykle Haylee czekała ze śniadaniem.
- Co tak późno ? - zapytała
Opowiedziałam jej całą tą psychiczną historię.
- Co ?! - wybuchnęła śmiechem
Zjadłyśmy śniadanie i wyszłyśmy z domu. W głowie miałyśmy już tylko nasz dzisiejszy plan i bal.

Hejo :) Taki dłuższy rozdział. Chcecie takie długie rozdziały ? Czy wolicie krótsze, lub jeszcze odrobinkę dłuższe ? Przed wakacyjna głupawka chyba mnie puszcza, tak więc nie rozpisuję się :) Komentarze jak zawsze mile widziane :)

środa, 24 czerwca 2015

Rozdział 47

Czas płynie szybko. Zdecydowanie zbyt szybko. Dzisiaj są moje dziewiętnaste urodziny. Zwykle w ten dzień siedziałam samotnie w swoim pokoju popijając kawę, wspominając "stare dobre czasy" . Jednak dzisiaj jak sądzę moje urodzinowe zwyczaje się zmienią. W tym domu nie ma opcji, żeby posiedzieć samemu. Wszędzie roi się od ludzi. Hehe. Leżę sobie wygodnie w łóżku. Na dole panuje ogromny harmider. Słyszę rozmowy reszty z dołu. Coś szykują. Jeszcze nie wiem co dokładnie.
- Idź do niej, tylko ostrożnie. - poleciła Haylee
Po chwili usłyszałam kroki na schodach. Drzwi się otworzyły. Do pomieszczenia wszedł Louis z tacką, na której był tort, zapewne upieczony przez Haylee, , filiżanka herbaty i jakaś kartka.
- Wszystkiego najlepszego ! - powiedział radośnie
Wstałam, żeby go przytulić. Cieszyłam się, że ktoś pamiętał.
- Dziękuję.- powiedziałam
Chłopak pocałował mnie namiętnie w usta.
- Spróbuj tortu. - uśmiechnął się
Ukroiłam kawałek ciasta. Wyglądało przepysznie. Smakowało.... brak słów.
- Smakuje ? - zapytał
Ja w odpowiedzi tylko pokiwałam głową. Położyliśmy się na łóżku. Popijałam tort herbatką, podczas gdy Lou układał najdłuższe życzenia w historii. Przyjrzałam się bliżej kartce. Była na niej brokatowa cyfra "19" i napis "Happy Birthday" Otworzyłam ją. Były tam wypisane życzenia od każdego z osobna. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
Nagle, ktoś zapukał do drzwi.
- Przeszkadzamy ? - zapytała uśmiechnięta Haylee
- Ani trochę. - odpowiedziałam
Do pokoju weszła cała nasza banda. Wszyscy spojrzeli na Haylee
- Ale, że ja ? - zapytała
Pokiwali na tak. Blondynka westchnęła.
- Dobra, niech będzie. Jade, w imieniu tej tam zgrai życzę ci wszystkiego najlepszego. Zdrowia, szczęścia, oczywiście z Louisem, gromadki roześmianych dzieci. Żebyś zawsze była taka zarąbista i nigdy ale to przenigdy się nie zmieniała. - wręczyła mi średniej wielkości torebkę i przytuliła
Potem przytuliłam każdego po kolei. Cieszyłam się, że mam takich przyjaciół. Postanowiłam zobaczyć prezenty. Zaśmiałam się, gdy zobaczyłam, że były podpisane, który od kogo. Od Haylee i Nialla sukienka.
Od Zayna i Perrie bransoletka , Od Liama i Dan naszyjnik a od Hazzy... opaska . Zaśmiałam się. Spojrzałam na niego wzrokiem "Wtf?" a on tylko wzruszył ramionami. Ogólnie prezenty super.
- Kicia, ubieraj się, bo to jeszcze nie koniec prezentów. - powiedział Lou
- Okeej. Nie wiem o co chodzi ale okej. - mruknęłam
Wszyscy się ulotnili. Hm, ciekawe gdzie. Wybrałam z szafy ubrania i poszłam do łazienki się przebrać. Zrobiłam makijaż i uczesałam się w koka. W pokoju czekał Louis.
-  A teraz takie pytanie. Ufasz mi ?
- Oczywiście. - odpowiedziałam bez zastanowienia
- To właśnie chciałem usłyszeć. - uśmiechnął się
Nie miałam pojęcia co on kombinuje. Zawiązał mi na oczach jakąś chustkę.
- To konieczne ? - zapytałam
- Tak. A teraz cicho i idziemy. - odpowiedział
Prowadził mnie gdzieś. Nie wiem gdzie. Po kilku minutach poczułam powiew wiatru. Czyli jesteśmy na dworze. Szliśmy jeszcze jakiś czas.
- Jesteśmy na miejscu. - poinformował mnie
Zdjęłam to coś z oczu. Przede mną stał samochód. Nie wierzyłam własnym oczom.
- Podoba ci się ? - zapytał spoglądając na mnie z tym swoim łobuzerskim uśmiechem
- Jest piękny, ale na pewno kosztował mnóstwo pieniędzy. - powiedziałam
- Ważne jest to, że jesteś szczęśliwa.
Przytuliłam go. Cieszę się, że mam takiego chłopaka.
- Kocham cię, wiesz ? - spojrzałam na niego
W płaskich butach, jestem od niego znacznie niższa. Szlag.
- Ja ciebie też kocham, mała.
No właśnie. Dzisiaj mu tą "małą" wybaczę.
- Chcesz się przejechać ? - zapytałam
 Oczy mu się zaświeciły. Bardzo chciałam obejrzeć wnętrze samochodu. Wsiadłam od strony kierowcy.
- Jest idealny. - powiedziałam
- Odpalaj to cacko.- pośpieszył mnie
Odpaliłam silnik. Super uczucie. Wyjechałam na ulice. Wyjechałam kawałek poza Londyn, żeby sprawdzić pełne możliwości. Jest szybki. Lekko się go prowadzi. Wygląda zajebiście. Po godzinnej przejażdżce wróciliśmy. Przez drogę słuchaliśmy radia i śpiewaliśmy na cały głos. Zaparkowałam samochód na jego miejscu.
- Gdzie byliście ? - zapytał Liam
- Przetestować moje nowe cacko, a co ? - odpowiedziałam
- Nic, nic.
Resztę popołudnia spędziliśmy nudząc się w domu, a wieczorem do klubu na imprezę. Podobno wszystko było gotowe już wczoraj. Jakieś trzy godziny przed, poszłyśmy się z dziewczynami szykować. Naszykowałam sobie ubrania i wzięłam się za włosy. Pokręciłam sobie loki. Zrobiłam makijaż. Gotowa,  zeszłam na dół by czekać na resztę dziewczyn. Chłopaki pojechali wcześniej, żeby wszystkiego dopilnować.
Po chwili przyszła Haylee, Danielle i Perrie. Gdy wszystkie byłyśmy gotowe ruszyłyśmy do MOJEGO samochodu. Niestety, nie znałam drogi, więc to Haylee musiała prowadzić. Pierwszy i ostatni raz. Szykuje się kolejna noc spędzona na imprezie. Ekstra.


Witam XD Tak, jest środa, tak jest rozdział. Wchodzi nowy system dodawania, który jest bardzo chaotyczny. Rozdziału możecie się spodziewać o każdej porze dnia i nocy. Pisaliście mi, że rozdziały są nudnawe, tak więc wymyśliłam COŚ. Możecie się domyślać co to jest, lub nie. W każdym razie, następne rozdziały według mnie nudne nie będą, ale liczy się wasze zdanie. Mam nadzieję, że spodoba wam się mój psychiczny, pojebany pomysł. Z góry przepraszam za wszystko, ale ostatnio jestem jak na haju nie wiem dlaczego. XD Piszę bez sensu wiem to :D Wgl, zbliżamy się mniej więcej do połowy ff. Mniej więcej. XD Nie wiem ile rozdziałów planuję, ale będzie ich jeszcze troszkę, Jutro postaram się dodać Intrigue, którego nie chcecie czytać xd. Możliwe też, że pojawi się 48 rozdział, ale nie jestem pewna. No, koniec mojego ględzenia. Do następnego. Cześć :*


poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 46

Trasa chłopaków po UK skończyła się szybciej niż myśleliśmy. Musieliśmy wrócić do domu. Chłopaki odpocząć przed dalszą częścią trasą po Europie, a ja i Haylee do szkoły. Tatiana wróciła do Londynu sama, zaraz po wymeldowaniu się z hotelu w Mullingar. Rozmawiałam o tym z Hay w drodze do szkoły.
- Martwię się trochęikr  o Tatianę. - powiedziała blondynka
- Ja też. Jak z nią rozmawiałam to nie wyglądało zbyt dobrze.
- Jeżeli jakoś im nie pomożemy, to nie wiem co będzie. To jest ostatni rok szkoły. Zakładam, że po zakończeniu pojedzie do domu i nie będzie z nią żadnego kontaktu. - westchnęła
- Hazz nie da jej tak łatwo wyjechać. Muszę im tylko odrobinę pomóc. - powiedziałam
- Jak niby chcesz to zrobić ? - zapytaa
- Pogadam z Mercedes. Jestem pewna, że jej ojciec będzie do mnie dzwonił, żeby sprawdzić, czy mu córki nie psujemy.- zaśmiałam się
Weszłyśmy do budynku szkolnego. Poszłyśmy do naszych szafek i wzięłyśmy potrzebne książki. Na horyzoncie zauważyłam Phoebe i Chloe. Jeszcze ich tu brakowało.
- Cześć Haylee. Jade. Wiecie już z kim idziecie na bal ? - zapytała słodkim głosem Phoebe
- Nie interesuj się. - warknęłam
- Och no jasne, zapomniałam. Przyjdziecie ze swoimi sławnymi pedałkami z One Direction, tak ? - spojrzała na nas obie z tym swoim cwaniackim uśmieszkiem
Myślałam, że jej przypierdolę.
- Wolę mieć jednego chłopaka, który mnie kocha, niż dziesięciu którzy lecą tylko na kasę. - odpowiedziałam
Zamurowało ją. Przybiłam z Haylee piątkę i poszłyśmy pod salę.
- Nieźle jej pojechałaś. - pochwaliła mnie
- Nikt nie będzie przy mnie obrażał chłopaków. Tym bardziej taka tapeciara.
Usiadłyśmy na podłodze niedaleko sali. Nigdzie nie widziałam Tatiany. Pewnie została w domu.
Większość lekcji minęła nam na planowaniu balu, który miał się odbyć za dwa tygodnie. Poza tym kartkówka z matematyki i sprawdzian z chemii. Normalka. Lekcje skończyłyśmy przed przerwą obiadową.
- Jade. - Haylee szturchnęła mnie w ramię
- Co ? - zapytałam
- Harry tu jest. - odpowiedziała
Rozejrzałam się. Rzeczywiście. Stał niedaleko głównej bramy.
- Chodź. - pociągnęłam ją za rękę w jego stronę.
- Hej. - przywitałyśmy się
- Hej. Widziałyście Tatianę ? - zapytał
Spojrzałyśmy na siebie.
- Niestety, dzisiaj nie pojawiła się w szkole.- odpowiedziałam
- Wiedziałem. Teraz ona nie chce mnie znać. I w sumie jej się nie dziwię. - powiedział smutno
- Nie prawda. Po prostu powinieneś dać jej więcej czasu. - powiedziała Haylee
- Pewnie masz rację. Chodźcie do was podrzucę do domu. - uśmiechnął się słabo
Wsiedliśmy do samochodu Harry'ego i pojechaliśmy do domu. Chyba jest gorzej niż mi się wydawało.

Kolejny rozdział :) Misiaczki moje, co wam się stało, że już nie komentujecie ? Coś jest nie tak ? Piszcie