Kolejny dzień, sobota. Za oknem lał deszcz. Normalka. Ludzi żyjących na rejonach gdzie jest ciepło i rzadko pada deszcz londyńska pogoda wpędziłaby w depresję.
Za niecały miesiąc są święta, a ja nie do końca wiem jak je spędzę. Wzięłam telefon z szafki nocnej i spojrzałam na ekran 9:30. Wstałam i poszłam się ogarnąć. Związałam włosy w koka, ubrałam się i zeszłam na dół. Wzrokiem sprawdzałam kto jest w pobliżu. 4/5 One Direction, Haylee i Danielle. Hmm.
- Siema.- powiedziałam
- Hej.- przywitali mnie
Udałam się do kuchni i usiadłam na kolanach Louisa, który siedział na krześle.
- Macie jakieś plany na święta?- zapytałam
- Taaa. Jedziesz ze mną do Doncaster.- odpowiedział Louis
Zaraz co..?
- A może ja nie chcę.- mruknęłam
- Ja też nie chciałem jechać do twojej mamy. Postawiłaś mnie przed faktem dokonanym.
- Później ci się spodobało.
- Widzisz. Moja rodzina nie jest taka straszna.
Cóż... mam pewne wątpliwości, ale nie mam wyjścia prawda? Tak czy siak w końcu wyląduję w samochodzie do rodzinnego miasta Lou.
- Dobra, niech ci będzie. Z resztą i tak nie miałabym nic lepszego.- westchnęłam
- A mama?- wtrąciła się Haylee
- Poznała w pracy jakiegoś faceta i teraz każdą chwilę spędza z nim.- wzdrygnęłam się na samą myśl
- No, czyli wszyscy mamy podobne plany.- blondynka upiła łyk kawy
- A gdzie właściwie jest Harry?- zapytałam
- U Tatiany, chce ją namówić, żeby z nim pojechała do niego do domu.- odpowiedziała Hay
Fajnie, że są razem. Z tego co mi opowiadała Tatiana, mama Hazzy bardzo ją lubiła.
*23 grudnia*
Jest tak pusto...Wszyscy już wyjechali. Jestem tylko ja, Louis i Harry. Pakuję swoje rzeczy do walizki. Może nie jedziemy na jakoś długo, bo 31 wracamy do Londynu na imprezę sylwestrową.
- Spakowałaś wszystko?!-usłyszałam głos Louisa z jego pokoju
- Prawie!- odpowiedziałam
Zapięłam walizkę i wyszłam na korytarz.
- Gotowa?- zapytał
- Jasne.
Zeszliśmy na dół. Harry gadał przez telefon, pewnie z Tatianą.
- No to jedziemy.- powiedziałam
- Trzymajcie się tam, i bądźcie grzeczni.- Harry mnie przytulił.- Wesołych Świąt
- Wesołych Świąt.- udawałam, że nie słyszałam drugiej części pierwszego zdania.
Zabraliśmy wszystkie nasze rzeczy. Znowu ponad tydzień spędzę tylko z Louisem. No i jego rodziną.
Czeka nas dosyć długa droga. Około trzech godzin.
Mimo, że w kilku miejscach były roboty drogowe, udało nam się bezpiecznie dojechać.
- Denerwujesz się?- zapytał Louis
- Nie.- odpowiedziałam zdecydowanie
Chłopak zaparkował na podjeździe przed dość ładnym domkiem.
W drzwiach stała jak zakładam jego mama i siostra.
No i w tym momencie ujawniła się jego natura. Poleciał do mamy, a ja musiałam wyjąć walizki. No dzieciak po prostu.
- Dzięki ci, wiesz.- powiedziałam do niego cicho
- Mamo, Lottie moja dziewczyna Jade.- przedstawił mnie
- Ach, miło mi cię poznać. Louis bardzo dużo mi o tobie opowiadał, ale nie mówił, że jesteś aż taka ładna.- powiedziała jego mama
- Cześć. Wybacz mamie, ale ona tak ma.- Lottie posłała mi uśmiech
Weszliśmy do środka. Muszę przyznać, że całkiem ładnie tu mają.
- Louis!- dwie małe dziewczynki wręcz rzuciły się na niego
A ja myślałam, że z dwiema młodszymi siostrami mam koszmar...
- Trzy są. A gdzie jest czwarta?- zapytał
- Fizzy! Gdzie jesteś?- krzyknęła Lottie
- Hmm no nie wiem, w salonie?- usłyszeliśmy
Śmiać mi się chciało jak tego słuchałam. Z siostrami Lou będzie podobnie jak z chłopakami, czyli jednak nie zwariuję...
Nudno było, więc musiałam przyśpieszyć :3 Piszcie w komentarzach swoje opinie :)
PROSZE DAJ JESZCZE JEDEN ! ����✌
OdpowiedzUsuńNext!!!!!
OdpowiedzUsuńPierwsza reakcja na widok początku rozdziału: Zaraz, ale co się dzieje. Nie, pewnie jej się pomyliło. Pierwszy raz ktoś mi zadedykował rozdział. Dziękuję! Masz rację jestem fanką tego bloga :)
OdpowiedzUsuńA wracając do rozdziału: haha Louis taki synek mamusi =D
Do następnego Skarbie <3