niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 19

Wracałam do domu powolnym krokiem nadal rozmyślając o tym co się stało kilka godzin temu. Mimo, że jest początek września, wieczory robią się chłodne. Pod domem, zauważyłam, że Nick zbliża się w moją stronę. Jeszcze jego mi tu brakowało.
- Hej Jade, możemy pogadać?- zapytał
Tak bardzo chciałam odmówić.
- Niech ci będzie.- jęknęłam cicho
Wyszliśmy przed bramę.
- Chciałem ci tylko powiedzieć, żebyś dała mi szansę.- powiedział
Muszę przyznać, lubiłam Nicka. Byliśmy przyjaciółmi, ale żadne z nas nie chciało niczego więcej mimo nacisków rodziców.
- Co proszę? Przecież zawsze byłeś przeciwny wiązaniu się ze mną, tak jak ja.- odparłam zaskoczona
- Wiem, ale od kiedy wyjechałaś...Uświadomiłem sobie, że tęsknię za tobą i, że czuję do ciebie coś więcej niż przyjaźń.- spojrzał mi w oczy
Moja mama byłaby zadowolona. Ech, szkoda mi go trochę. Będzie musiał się pogodzić z tym faktem, że nigdy nie będzie dla mnie nikim więcej niż tylko przyjacielem..
- Nick, nie licz na wiele. Mam chłopaka w Londynie.- powiedziałam
Widocznie posmutniał. Nic mu na to nie poradzę.
- Rozumiem. Nadal możemy się przyjaźnić?- lekko się uśmiechnął
- Jasne.- odwzajemniłam uśmiech
- A możesz mnie przytulić?- zapytał
Tak po przyjacielsku? Nie wiem, co dokładnie chce zrobić, ale to nie wróży nic dobrego.
Przytuliłam go.
- Muszę już iść.- powiedział po chwili
- Okej. To do zobaczenia
Pomachałam mu na pożegnanie i weszłam do domu. Mama robiła coś w kuchni. Jestem prawie pewna, że nas podglądała.
- Gdzie Lauren?- zapytałam
- W swoim pokoju. Zaraz będzie kolacja.- odpowiedziała
Poszłam do pokoju siostry. Siedziała przed biurkiem i coś rysowała.
- Co robisz?
- A nic.- odpowiedziała
Chciałam spędzić trochę czasu z nią i Cass, więc zaproponowałam, żebyśmy obejrzały razem jakiś film. Zawołałyśmy Cassie i usadowiłyśmy się przed telewizorem w salonie.
Kocham moje młodsze siostry, mimo że często mnie wkurzają. Zrozumiałam to dopiero, gdy przestałam z nimi mieszkać. Zjadłyśmy razem z mamą kolację, ale przeszkodził nam hałas dochodzący z przedpokoju. Domyślałam się, że wrócił ojciec. Mama sama powinna sobie z tym poradzić, więc ja z siostrami wróciłam do oglądania. Było słychać, że się kłócą. Rodzicielka powiedziała coś, że ma dosyć jego zachowania.
Nie miałam ochoty dłużej tego słuchać i udałam się do pokoju.


Siedziałam na parapecie mojego pokoju. Okno było otwarte na oścież. Paliłam już trzeciego papierosa tego dnia. Jutro jest poniedziałek, więc musiałam już wrócić do Londynu. Nie miałam zbytniej ochoty opowiadać wszystkim co się stało i dlaczego jestem taka przygnębiona. Każdą próbę dowiedzenia się co się dzieje, zbywałam słowami " Wszystko jest ok, nie martw się o mnie" . Jednak oni są zbyt głupi, żeby się na to nabrać. Niestety 
- Co tak siedzisz sama?- odwróciłam głowę w stronę z której dobiegał ten głos
Louis już wyczuł, że moje " Wszystko ok", jest nie do końca prawdziwe. 
- Myślę o tym co się stało w Mullingar.- odpowiedziałam
Chłopak usiadł po drugiej stronie. Na szczęście parapet w tym pokoju jest dosyć szeroki i długi. 
- A dokładniej?
Chyba pora już, żeby wyzbyć się tego co mnie trapi. 
- Małżeństwo moich rodziców się wali. Matka chce mnie wydać za mąż, żebym spłaciła jej dług. W dodatku, dowiedziałam się, że mężczyzna, który wychowywał mnie przez 18 lat nie jest moim biologicznym ojcem. Chłopak, za którego mam wyjść za mąż się we mnie zakochał.- powiedziałam 
- Pamiętaj, że nie jesteś sama.- usłyszałam tylko 
Uśmiechnęłam się tylko. Cieszę się, że go mam. 

Taki trochę nudnawy, ale następne będą ciekawsze :) Proszę, jeżeli to czytasz to skomentuj jak kolwiek, może być jedno słowo, jeden znak. 

1 komentarz:

  1. Super sorki ze z anonimka ale nie mam nigdzie kont xD ale jest super czekam na next

    OdpowiedzUsuń