Szczerze nienawidzę poniedziałków. Mamy wtedy najcięższe lekcje. Fizyka, chemia, matematyka, geografia, angielski i dwa wf. No, trzy ostatnie są jeszcze okej. Mój budzik zadzwonił o 6:00. Szybko go wyłączyłam i niechętnie wstałam z łóżka. Wzięłam mój mundurek i poszłam z ciuchami do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wytarłam swoje ciało, wysuszyłam i rozczesałam włosy. Zrobiłam lekki make-up i ubrałam się.
Udałam się do kuchni, żeby zjeść śniadanie. Nikogo nie było, ale na stole w kuchni stał talerz z naleśnikami. Jej, ktoś o mnie myśli. Zaśmiałam się pod nosem i zaczęłam jeść. Zastanawiałam się gdzie jest Haylee. Miałam nadzieję, że nie zrobi mi tego, co ja jej w piątek. Ech. 7:28, a jej nie ma. No cóż, pójdę sama.
Wzięłam z pokoju plecak i wyszłam w stronę szkoły. Wiał chłodny wiaterek.
Szłam powoli. Zastanawiałam się czy nauczyciel będzie pytał z fizyki. Nie jestem kujonką. Nie uczyłam się, ale dlatego, że ja dużo zapamiętuję z lekcji mam w miarę dobre stopnie.
Moje rozmyślenia przerwało mi zderzenie... z kimś.
- Przepraszam cię bardzo.- spojrzałam na dziewczynę, z którą się zderzyłam
Miałam sporą plamę z kawy na koszuli. Nie zmartwiło mnie to szczególnie.
- Nic nie szkodzi.- wstałam i pomogłam dziewczynie
- Jestem Mia.- uśmiechnęła się
- Jade. Miło mi cię poznać.
Mia wydaje się fajną dziewczyną. Nigdzie nie widziałam Tatiany. Pewnie jej też nie ma.
- Jesteś tu nowa?- zapytałam
- Tak. Moja mama tu uczy.- odpowiedziałam
- A, ty jesteś córką pani Donovan?
Skojarzyłam ją, bo są dosyć podobne. Tylko pani Nina ma krótsze włosy.
Brunetka pokiwała twierdząco głową. Dowiedziałam się też, że jesteśmy w jednej klasie. To fajnie.
Razem poszłyśmy na fizykę, której uczy dyrektor.
Pierwsze cztery lekcje minęły dosyć nudno. Na przerwach rozmawiałam z Mią. Opowiedziałyśmy trochę o sobie. Polubiłam ją. Na angielskim, mieliśmy kartkówkę ze słówek. Czuję, że dostanę 5.
Ostatnie dwie lekcje to w-f. Na tych lekcjach najbardziej uaktywnia się wredota Phoebe i Chloe, bo przeważnie są w przeciwnej drużynie i starają się mi dopiec. Dzisiaj graliśmy w piłkę nożną. Och, nie mają szans. Jeżeli chodzi o nożną to jestem mistrzynią Jak zwykle drużyny wybierałam ja i Phoebe. W naszej klasie jest dużo dziewczyn, które umieją dobrze kopać piłkę. Wybierałam tak, żeby moja drużyna była jak najlepsza. I wyszło. W mojej drużynie znalazły się wszystkie dziewczyny umiejące grać, a u brunetki umiały grać tylko 3 osoby.
Mogliśmy grać dwie lekcje, bez przerwy. Na innej sali, chłopaki męczyli siatkówkę.
Moja drużyna wygrała z Phoebe 5- 2.
Po dwóch godzinach byłam zmęczona i spocona. Przebrałam się z stroju sportowego w ubrania, które zabrałam z domu. Była to nasza ostatnia lekcja, więc nie widziałam sensu, żeby przebierać się w mundurek.
Wymieniłam się z Mią numerami telefonów i poszłam do domu.
Weszłam do domu. Już na ulicy było słychać jakieś hałasy.
- Słychać was na dworze.- powiedziałam
- Cśśś.- uciszyli mnie
Przewróciłam oczami i poszłam do kuchni, gdzie siedziała Hay.
- Nie ładnie to tak opuszczać szkołę.- szepnęłam jej na ucho
- Ty to niby lepsza jesteś?- odwróciła się w moją stronę
- No dobra.- zaśmiałyśmy się
Usiadłam obok blondynki na wysokim krześle. Opowiedziałam jej jak spotkałam Mię. Nie wydawało mi się, żeby Haylee mnie słuchała
- O czym tak myślisz?- zapytałam
- Pamiętasz, że Niall ma w środę urodziny co nie?
- Oczywiście.- tak na prawdę to nie
- Jeszcze nie wiem co mu kupić.- odpowiedziała
Ja nawet się nie zastanawiałam, ale wiem co mogłybyśmy dla niego zrobić.
:) Jak myślicie jaki pomysł ma Jade?
Zajebisty rozdzial
OdpowiedzUsuńIjaaaa *.* niesamowity :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Zaprasza: defend-zaynmalik.blogspot.com